Ostatniej nocy "znalazlam" sie w bardzo pieknym miejscu ..... byly to wzgorza....pagorki...doliny...w kazdej "dolinie" bylo cos na namiastke malego jeziorka... "niebo " zlewalo sie ze szczytami" gor".... pomiedzy "gorkami" na "niebie " byly "slonca" naliczylam 3... cos jak "nasze" ale mniejsze... bylo bardzo zielono i niebiesko tak jak i " na niebie" tak i na "ziemi"....wszystko tworzylo piekna spojnosc...
"pomyslalam" sobie aby "pochodzic" pomiedzy tymi wzgorzami... nie mialam "ciala" ale to nie ja sie przemieszczalam tylko krajobraz "wokol" mnie... to bylo niesamowite za pomoca "mysli" ta przestrzen i widoki zmienialy sie "pode mna"...
zobaczylam "postac" nie umiem okreslic ...."stala" w dolinie kolo"jeziorka" ... podeszlam do niej i zmienila tak jakby swoj "wyglad" na piekny jasny niebieski kolor o nieregularnym ksztalcie.....
W pewnym momencie tak jakbym "wrocila" do tego samego miejsca z ktorego rozpoczelam " te wedrowke" i znow widzialam wszystkie krajobrazy z "daleka" wtedy pojawil sie moj zmarly tata.. pokazal mie sie na chwilke- chyba chcial mnie upewnic,ze to on bo po chwili go nie widzialam ale wciaz byl ze mna... za pomoca"mysli" powiedzialam mu ze tam jest tak pieknie , zebysmy poszli "pospacerowac " pomiedzy wzgorzami... na co on mi odpowiedzial "mysla" ze tam nie wolno isc... powiedzialam mu ze wlasnie tam bylam,ze spotkalam kogos " niebieskiego" wtedy poczulam od niego straszny smutek i przygnebienie... powiedzial mi " Mi tam nie wolno chodzic".... i odszedl....
To miejsce mialo przepiekna barwe kolorow trudno okreslic czy "niebo-chmury" laczyly sie z "jeziorkiem" woda,ktora tak jakby plynela...ale sie nie poruszala.... czy "woda" byla niebem... wszystko to tworzylo przepiekna spojnosc...
Te malenkie slonca dawaly ogrom swiatla ,ktore odbijalo sie od wody i zmienialo kolor" wzgorz" i "dolin"...