autor: ZabaZaba » 28 wrz 2020, 09:00
Xeniu, dziękuję za porządki.
Czytałam Was przez weekend, dużo wątków różnych, obejrzałam biografię Kardeca, zamówiłam księgę duchów (zła byłam na siebie, że nie kupiłam w stacjonarnej księgarni, byłoby szybciej, a tak to muszę czekać, no ale z chytrości tak wyszło), byłam u syna i ciągle mam bałagan w głowie. Trafiłam na posty Konrado73 i agnieszkag sprzed kilku lat, którzy również stracili dzieci, Konrado 13-latka, jak ja. Zastanawiam się, co u Was Konrado i Agnieszko, czy Wam udało się jakoś wyciszyć, nabrać pewności, że synowie gdzieś tam są?
Kiedy mój syn odszedł, jak pisałam, nie przyśnił mi się, ani nijak spektakularnie nie ujawnił, ale dla mnie były 2 sytuacje, które mogły świadczyć o jego obecności:
1. kiedy umarł zepsuło się światło w łazience, migało, nie dało się go normalnie zaświecić, ja doszukiwałam się w tym sygnału, mąż mnie jednak wyśmiał i po prostu w końcu naprawił
2. niewiele wcześniej miał swoje urodziny, zostało kilka balonów z helem, niektóre wisiały tak u niego w pokoju ponad 2 miesiące, jeden zaczał krążyć wokól mnie, kiedy siedziałam na środku pokoju i płakałam, okrążył mnie kilka razy. Potem, wieczorem ten balon poleciał za nami na parter domu i podlatywał raz do mnie raz do męża i tak sporo czasu to trwało... znowu racjonalny maż mi to wytłumaczył, jako nic nadzwyczajnego, a ja dalej mam wątpliwości. Chciałam Wam to po prostu napisać.