Reinkarnacja głuchego

Miejsce, w którym można zadać każde pytanie dotyczące spirytyzmu, świata Duchów, reinkarnacji, sensu życia, praw kierujących naszym światem, Boga.

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: danut » 27 wrz 2020, 23:32

Martius777 - Sięgając do takich wspomnień, chyba zauważasz, że wpływ na obecną rzeczywistość ma z naszego punktu jakby odniesienia i przeszłość i przyszłość. Wiele mam postów tu o prawdziwej naturze czasu, dlatego tak to ujęłam. Mało z tego, te wydarzenia z przyszłości też już istnieją i także dają swoje pieczątki na to nasze życie. Wszystko jest ich wspólnym dziełem z tym co zachodzi obok i tutaj, cały ten proces tworzenia się rzeczywistości. Te pieczątki są także zatwierdzeniem, przyczyną oraz zgodą( wolna wola) na ściśle schematyczny scenariusz rzeczywistości, piszę tak odnośnie konkretnie układania się rzeczywistości tak, czy inaczej. Zawsze coś za coś odpowiada w tym dążeniu ku czemuś przez dobieranie odpowiednich do tego cegiełek. Ja miałam taki przypadek, że uczyłam się rysunku po 25 latach od skończenia edukacji i ciach to nie poszło na marne, bo połączyłam się z chwilą z odległej przeszłości, w której wzięłam kartkę, ołówek i nie wiem jakim cudem narysowałam psa dingo odrysowanego idealnie od jego zdjęcia w książce, którą miałam przed sobą podczas tej "nauki" w odległej do tamtego czasu przyszłości. Trafiłeś na element ze scenarusza z trzecią wojną światową, to nie ściągaj go tu, czasami się może przez to wpasować do rzeczywistości, gdy stworzymy mu dogodne do tego warunki. Dopisałam do wczesniejszego postu - spisz te sny, te doświadczenia także, bo to strasznie ważne, by ująć je i poskładać w całość szukając przyczyny sprawy. Regresing, reinkarnacja, hipnoza przy tym to wszystko tylko półśrodki i uproszczone wnioski. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana jak do tej pory się uważało. A wczuwanie się w czyjąś chorobę nie jest zbyt rozsądne, my mamy choroby eliminować, dążyć do zdrowia. I zauważ, piszę z koncówkami żeńskimi, jestem kobietą, na imię mam Danuta :).

Ps. Z jakiego starożytnego górskiego miasta jest taki strój kobiecy - białe płótno, otwór na głowę, boki wiązane sznurkiem, w pasie też związane, sandały też sznurowane ku górze?
Wróciłam, bo jeszcze mnie naszło wiele myśli. Zacząłeś od koncepcji filozoficzno - religijnych, które Ci nie pasują tak jak i mnie, co zauważyłam. Zwrócę tu uwagę na filozofie Hegla, który negował także jak i ja dualizm myśli i rzeczy. "Samomyśląca się myśl"- myśl jest podstawą a rzeczy są jej wytworami, ta samomyśląca się Myśl to Bóg, my z niej powstaliśmy i przez nas realizują sie dzieła boże. Jak odnosisz się do Biblii i Jezusa to znajdziesz tam ten sam kierunek np. "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych - mnie uczyniliście" Taka była odpowiedź na pytania, kiedy to Bóg do nich przyszedł i kiedy to potraktowali Go źle. Duch Absolutny myśli samego siebie, czyli wszyscy jesteśmy tym przejawem Jego myśli, tylko główną przyczyną zagubienia się i zła, ale wszak zamierzoną, bo "na podobieństwo" jest "mieć wolną wolę". Skoro tak, to myśli te nasze, z naszej woli krążą wokół, bardzo często są zgubne, odmienne od boskich, tych najprawdziwszych, tylko że to właśnie takie upadki prawdziwie kształtują świadomość, więc i to jest logiczne i potrzebne w rozwoju dzieł.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: agnieszkag » 28 wrz 2020, 10:39

Martius 777.
Czuje się bardzo poruszona sposobem w jaki piszesz.
Jesteś bardzo mądrym i inteligentnym człowiekiem.Domyslam się jak ciężko musi być Ci nieść ten ciężar.
Pamiętaj, że jesteś wyjątkowy.
Wszystko jest nam dane po coś, każde cierpienie
Wszystko jest lekcja, której na razie nie rozumiemy.
A co robisz na codzień? Czym się zajmujesz ?
Przesyłam dużo pozytywnej energii i miłości.
agnieszkag
 
Posty: 453
Rejestracja: 19 cze 2016, 15:52

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: danut » 28 wrz 2020, 16:24

Martius - Nie odzywasz się jeszcze, to rozwinę swoją myśl, ponieważ zauważyłam, że nie do końca rozumiesz moją filozofię, choć szukasz tej właściwej, a pospolite wydają Ci się słabe i mało konkretne. Mimo, że nauka i religia obrała dwa różne tory, to funkcjonowały one, niestety, na jednym poziomie z próbą podpisywania się pod siebie i być może chodziło w tym tylko o popularność. Tak więc mamy tu fizykę Newtonowską, materialistyczną i Boga tworzącego z twardych cząstek materii, klejacego z gliny postaci, tych cząstek nie da się rozbić bo będą uszkodzone, To miało być dzieło Boga, a Duch sprowadzony został jakby do oddechu, tchnienia w organizm, poruszenia prądem lub naładowania lalki. Tego samego kierunku trzyma się wysławiany tu Kardec, tak, on mówi o nauce, ale dokładnie to chce on podpisać się tylko pod ten model naukowy Newtona. Zresztą wiele było takich prób udowadniania takiego modelu ducha i wszystkie były ułomne - np. ważono ciała i chciano nabrać innych, że utrata wagi zaraz po śmierci jest wyznacznikiem wagi ducha, że on ileś tam waży i wyrwał się z ciała. Wyrwał się pofrunął i osiedlił w innym ciele, to stąd też pogląd reinkarnacji i według mnie całkiem niewłaściwe pytania o to, w którym miesiącu, a może dopiero po urodzeniu dostaje się ducha. Tu nie chodzi tylko o poglądy dotyczące materii i ducha, chodzi też o niewłaściwe liniowe pojęcie czasu, co zupełnie też przez tę dogmatyczną naukę a za nią poglądy religijno filozoficzne jest ignorowane. Bo przecież ten czas tak nie płynie w Kosmosie, są inne prawa, jest dylatacja czasu i jest on zależny w układzie od wielkości masy i płynie przy nich wolniej lub szybciej. Moja myśl rozwinęła się na podstawie silnych własnych wieloletnich doświadczeń, potem odszukałam idealnie dopasowane do nich odkrycia naukowe, więc takie kierunki nauki, które te doświadczenia mi tłumaczą bez okienka wątpliwości i ja mogę przyznać im rację z całą swoją świadomością, bo sprawdziły się one w mojej rzeczywistości. To co nazywamy reinkarnacją, wcale nie polega na "pompowaniu balona" raz takiego i dopiero po śmierci następnego. Fizyka kwantowa - Heisenberg dowiódł, że atomy nie są zwykłymi cząstkami jak jakichś malenkich rozmiarów grudki ziemi, Schrodinger, że elektrony to też nie drobinki ale po prostu - fale. Ale też już Arystoteles, czy wspomniana wyzej Biblia na to wskazywała i to potem odrzucono, niezrozumiano i poprzekształcano. Arystoteles- istnienie rzeczywiste, nieistnienie i istnienie potencjalne. Ocean, fale. Woda życia, źródło w Biblii, wszystko płynie i jest całością ściśle ze sobą połączoną. A o jakiej to jedności mówi Jezus w zdaniu "Ja i Ojciec jedno jesteśmy"? Czy w tym : "Kto we mnie wierzy, choćby i umarł żyć będzie"? Kto rozmyśla nad tym jak stał się Jezus i kto wierzy w Jego potencjał ? Jaki on był i czy nie mamy dążyć do tego byśmy sobą rozwinęli taki sam? Mamy więc fale, czy puls kosmiczny, tkankę wszechświata, potencjał. Eddington w latach 30 - słynne powiedzenie "natura świata jest naturą umysłu", Bóg jest umysłem, świadomością wszystkiego, my wytworem tej świadomości. Gdyby Bóg umarł nie było by już nic, nie byłoby nas. Jeśli zapiszesz się w tej świadomości jako Ja osobowe, zapiszesz w pamięci, to Bóg pozwoli tej samomyślącej się myśli istnieć w tej osobowej formie na każdy z możliwych przejawów jej istnienia. Mamy takie osobowości jak Hegel -teolog, Bohm - fizyk naukowiec, Eckhard - mistyk, mnich, to sa różne środowiska, ale głoszące jednomyślnie o urzeczywistnianiu się niewidzialnego porządku i o wirtualnej istocie rzeczy. Cała materia sprowadza się do fali niosącej informacje, boskiego porządku, który urzeczywistnia świat.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: Martius777 » 28 wrz 2020, 19:14

Danut i inni użytkownicy :)

Znam te wszystkie rzeczy o których pani mówi, te odkrycia naukowe, to co twierdzili filozofowie i ojcowie kościołów (mam w domu ponad 100 książek filozoficznych i doktryn), próba wyjaśnienia Boga i własnego sensu życia na przestrzeni wieków ewoluowała i wciąż zmieniała się. Teraz wciąż pojawiają się nowe odkrycia i jeszcze nie mamy przysłowiowej kropki na i.

Zarejestrowałem się aby znaleźć sens głuchoty lub otrzymać jakiś pomysł jak ją usunąć/ znaleźć przyczynę, może jednak to tylko fizyczna przyczyna jak twierdzi medycyna i nie ma co dorabiać ideologii?

Jest tyle wyjaśnień, np myśl kreuje rzeczywistość, inna - reinkarnacja, kolejna - wcielenia są formą "nauki szkolnej", wiele wiele innych.

Dużo czytałem i szukałem odpowiedzi, jestem cały czas otwarty na myśli i doświadczenia innych osób, bo ktoś może mnie naprowadzić na pewne odkrycie lub na drogę aby móc nadać sens głuchocie.

Zacząłem spisywać ważne wydarzenia, które może przybliżają do ułożenia układanki, która da mi odpowiedź? Znam fakt, że ten co widzi z bliska nie widzi całości, i ktoś będący z dala od sprawy może zobaczyć całość i ujrzeć mój swoisty gobelin i opisać mój wzór drogi życia.

Mogę spokojnie tutaj podać najważniejsze doświadczenia. Co do sugestii aby sny też opisać, opiszę je w osobnym poście aby nie wprowadzać zbyt dużo treści na raz. Codziennie śnię :)

Babcia zawsze mi opowiadała, że jak miałem coś koło 5 lat to zakradłem się do pokoju babci, włączyłem maszynę do szycia i zacząłem szyć. Babcia była przerażona jak usłyszała pracę maszyny, przybiegła do mnie i zobaczyła, że ostrożnie szyję, z palcami z dala od stopki. najpierw babcia będąc w szoku po prostu patrzyła co robię i potem mi powiedziała, że mam uważać na igłę i przyniosła mi różne kawałki materiałów do zabawy. Po czasie chyba w wieku około 10-12 lat w wolnych chwilach zacząłem szyć ręcznie ubrania dla lalek mojej siostry bo wtedy otrzymała lalkę a my byliśmy biedni. Ubrania były dosłownie z każdej epoki, greckie, suknie z turniurą, z krynoliną itd. Rzucałem pomysł siostrze - może pobawimy się w czasach oświecenia? Szyłem stroje i bawiliśmy się, informowałem siostrze przy okazji co się wtedy robiło w takich a takich czasach. jak siostra wyrosła z lalek, zaprzestałem szycia. Babcia czasami żartowała, że chyba kiedyś byłem krawcem.

Skąd ta moja wielka miłość do książek? Jak miałem 10 lat to miałem zapalenie wyrostka robaczkowego. Przed operacją spytałem się jak długo potrwa, rzekli mi, że pół godziny, godzinkę góra. I co? Leżałem 4 godziny! Wyrostek był długi na ponad 20 cm i schował się pod wątrobą.Po operacji wymiotowałam krwią, musieli mi wsadzić rurkę w nos na żywca. Stan się nie poprawiał i konieczna była druga operacja, okazało się, że był skręt jelit i zapalenie otrzewnej. Tym razem 6 godzin leżenia pod narkozą. Obudziłem się, byłem cały “zarurkowany”. Rurka w nosie, z cewki moczowej, z tyłka, rurka z rany pooperacyjnej, 2 kroplówki na zgięciach łokci i gratis 2 inne kroplówki na dłoniach. w szpitalu spędziłem półtora miesiąca. Podczas pobytu przyszła nauczycielka pracująca w szpitalu i mi zaproponowała abym zajrzał do biblioteki. Zacząłem czytać i to mi się tak spodobało, że po powrocie do domu zapisałem się do biblioteki i dalej poszło z tym czytaniem książek.

Aktualnie jeśli chcę trochę rozrywki to bawię się w projektowanie miast w grze Cities Skylines. Buduje pieczołowicie zgodnie z historią, najpierw gród, fosa, mury, przedmieścia potem następuje rewolucja przemysłowa, kolej, pierwsze bloki, osiedla, blokowiska, komunikacja itd, itd. Zawsze mnie fascynowały miasta. Uwielbiam miasta z ratuszem na środku rynku. Chętnie podróżuję i zwiedzam miasta, już prawie całą Polskę zwiedziłem. Czasami lubię rysować plany miast na papierze. Nie lubię przebywać na wsi.

Lubiłem też mapy nieba, zawsze mnie przykuwała konstelacja Wodnika i Łabędzia, gdzie mieszkają nasi najbliżsi kosmiczni sąsiedzi. Takie przekonanie mam gdzieś w głowie. Na razie nie będę rozwijać tego wątku, bo brzmi dziwnie.

Uwielbiam epokę starożytną, epokę baroku, oświecenia, epokę edwardiańską, lata dwudzieste i pięćdziesiąte. Starożytność z monumentalnymi budowlami, tajemniczy Sumerowie, którzy widzieli bogów i ich shem z ben-benem, jak wystrzeliwały się w niebo podczas nocy w Baalbek czy w Sippar. Barok był rozedrgany, pełen emocji, niepewności, gorące dyskusje, ludzie przeciw innych, rozłamy, wojny ideologiczne i religijne, te portrety trumienne! Oświecenie, wielki wiek filozofów i wymyślnych tańców. Edwardiańska - kiedy pomału technologia wkroczyła w życie ludzi, te potężne pociągi parowe! Lata dwudzieste, skoczne melodie, słynna tancerka Josephine Baker w bananowej spódniczce, eteryczna Pola Negri, frywolne imprezy a niedawno skończyła się I wojna i to było zdumiewające jakby chcieli odreagować złe czasy. Lata 50-te w dziwnych oparach nadrzeczywistości, piękne cukierkowe stroje, mężczyźni palący papierosy czy cygara, kolorowe, radosne musicale a miasta były w gruzach po II wojnie. Lubię też nasza epokę, wiek informatyzacji, wiek globalnej wioski. Lubię też przyszłe epoki ale o tym cii :)

Ale popłynąłem :)

Pamiętam też pewien wykład na którym znany profesor powiedział, że osoby, które mają powyżej 90 dB niedosłuchu nie są w stanie opanować mowę a co dopiero ją rozumieć. Rzekłem, że mam 100 i 110 dB niedosłuchu (Głuchota zaczyna sie od 120 dB) a mówię i odczytuję mowę z ust. Był w wielkim szoku, pierwszy raz widział głuchego, który nauczył się mówić mając niedosłuch powyżej granicy 90 dB a miał takich setki na terapiach logopedycznych i żadnego nie mógł nauczyć mowy. Mówił, że osoby, które miały do 60 dB tako tako opanowywały mowę na podstawowym poziomie, a im głębszy niedosłuch to praktycznie była niemożliwa nauka. Był jeszcze w większym szoku jak spytał, ile wtedy miałem lat jak zacząłem mówić - miałem wtedy 4 lata. Pokazał mi książki naukowe twierdzące, że jeśli człowiek nie opanuje mowy do 3 lat to NIGDY jej się nie nauczy.

Często mi mówiono, że z takim niedosłuchem co mam, jeśli skończę chociaż zawodówkę to będzie cud. Jednak uparłem się i zdobyłem wiele różnych zawodów i w tym 3 studia.
Mało tego w pewnym okresie studiowałem dwa kierunki jednocześnie, pracowałem w 2 miejscach (jedno co 2 tygodnie 100 km dalej) i jeszcze robiłem kurs. Ani razu nie oblałem egzaminu. Wystarczyło, że raz przeczytałem na dzień przed egzaminem i już byłem przygotowany. Niestety ludzie nadal mnie postrzegają jako głuchego a nie widzą tego co osiągnąłem - pokonałem głuchotę i sięgnąłem wiedzy. Jeden profesor na studiach zapytał się mnie tak - Pan nie słyszy? Czy pan umie czytać i pisać? - prawdziwy autentyk!

Jak słyszałem, że czegoś nie mogę to pokazywałem, że potrafię i mogę, np. kiedyś jako dziecko słyszałem jak babcia mówiła, że głuchy nie może prowadzić mszy, a ja po latach dopiąłem swego i byłem wtedy jedynym głuchym w Polsce co prowadził nabożeństwa. Jako dziecko robiłem msze dla zabawek i mówiłem, że każdy jest mile widziany i jest równy wobec siebie.

Nienawidzę stwierdzenia typu - Nie możesz czegoś zrobić bo jesteś głuchy. Planujesz dwutygodniowy rejs? Chcesz prowadzić jacht? Przecież nie słyszysz! Nie żartuje, poprowadzę od Gdańska tuż na wysokości ulicy Długiej na rzece Mołtawa przez port aż do Helu! Kapitan stał z tyłu i pilnował mnie, spokojnie bez żadnego wypadku doprowadziłem załogę na miejsce. Potem w innym dniu prowadziłem od Helu do Gdyni. Idealnie czułem się na jachcie a reszta rzygała w kajutach. Spałem kamiennym snem podczas wielkiego sztormu w helskim porcie kiedy łajba kiwała się wysoko, kapitan wyszedł i sfilmował co się działo z jachtem podczas sztormu bo nie mógł spać.

I co z tego, że potrafię wiele rzeczy jak i tak co pierwsze co zauważają u mnie to głuchotę. Oo, pan nie słyszy! Na studiach mój kolega złapał mnie za łokieć i przeprowadził przez ulicę! Wytłumaczyłem mu, że mam oczy i widzę sygnalizację świetlną.

Jako dziecko byłem bardzo poważny, grzeczny, zajmowałem się swoimi sprawami i zadawałem za trudne pytania. W zerówce dzieci biegły jak opętane po zabawki zaś ja spokojnie wyjmowałem kartkę z plecaka i robiłem swoje, jakiś rysunek, czasami obserwowałem dzieci. Od czasu do czasu na spokojnie podchodziłem ostatni i brałem te “trudne”zabawki, których nikt nie tykał. Quizy, skomplikowane klocki konstrukcyjne, książeczki, atlasy, karty memo pamięć grane samemu. Zauważyłem absurd smoka wawelskiego, który połknął owieczkę i nic mu się nie stało. Przecież smok ma ogień a owca była z siarki, smok powinien wybuchnąć w sekundę a nie człapać się do Wisły aby pić wodę aż do pęknięcia. Bardzo szybko łapałem nielogiczności. Do dzisiaj mi to pozostało podczas oglądania seriali czy filmów z napisami, łapię każdą bzdurę :) Przykład? W serialu Glitch (Netflix) powstali umarli i żaden nie był zszokowany tym jak świat się zmienił. Żadnej reakcji na samochód, światło czy komórkę już nie mówiąc o ryczącym kiblu zjadającym nutelki. :D

Pokonanie głuchoty i jego ograniczeń zawdzięczam tylko sobie. Rodzina biedna, tata alkoholik, później rozwód, zero warunków do rozwoju, nawet byli ci od eksmisji i chcieli nas wyrzucić ale jak zobaczyli mnie małego wychylającego zza mamy to rozmyślili się i dali jeden miesiąc czasu dłużej, na szczęście wtedy mama znalazła pracę.

Nienawidzę dyskryminacji, wojen, zła, czegokolwiek co rani drugiego człowieka, niezgody. Mam cały czas poczucie aby tłumaczyć innym, że powinnyśmy odrzucać pychę i przeświadczenie, ze jesteśmy lepsi od innych. Jesteśmy tylko różni ale i paradoksalnie podobni do siebie w wielu sprawach.

Dobre wydarzenia były rzadkie, najczęściej jestem w stanie izolacji.
Dla ludzi jestem jak kometa, która świeci krótko i potem przechodzi do historii. Szybko zapominają o moim istnieniu. Być może tutaj można podciągnąć pod teorię planu przedurodzeniowego?

Dzieciństwo - pokonanie głuchoty, jako dziecko “ćwiczę” sytuacje życiowe niepełnosprawnych, których spotkam w przyszłości, rysuję ich portrety aby ich rozpoznać, izolacja społeczna skutkuje zdobyciem rozległej wiedzy i obserwacją ludzi.

Dalsze życie - pomoc wybranym osobom i znikanie z ich życia. Niestety w bonusie jest ciągła dyskryminacja społeczna i komunikacyjna.

Czyżby głuchota ma działać jak parawan oddzielający od ludzi i aby dopuszczała jedynie tych co naprawdę potrzebują pomocy - wtedy przełamują barierę i kontaktują się ze mną?

PS: dla użytkownika danut

Co do pytania o sny - od czasu do czasu śnię o zdawaniu egzaminu. Czyżby może czeka mnie ostatni egzamin i nareszcie koniec z życiem na Ziemi? Przecież moje aktualne życie to hardcore, tak jakbym wziął wszystkie możliwe scenariusze życiowe na raz.

Pytanie o strój - w wolnym czasie narysuję znane mi kilka wariantów stroju, które jak najbardziej pasują do opisu a pani mi wskaże o który chodzi, wtedy podam przybliżoną lokalizację/miasto. Tu trzeba trochę poczekać. Mam kilka spraw do załatwienia.W wolnym czasie zrealizuję prośbę.
Martius777
 
Posty: 13
Rejestracja: 26 wrz 2020, 21:40

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: danut » 28 wrz 2020, 19:57

Byłabym bardzo wdzięczna, bo to jest sceneria jakiejś mojej rzeczywistości być może początkowej, od której zaczęłam swój rozwój/ istnienie. Z tego co czytam to masz werwę podobną do mnie, nie przejmujesz się tym w jaką szufladę Cię kwalifikują, co niby możesz, a co nie możesz według nich, co jest mozliwe a co nie. Uważam też to za swoją siłę i czuję dzięki temu wytworzenie własnego ja po to, by nie być marionetką poruszaną przez innych ludzi. Te bariery też pokonuję cały czas w tym życiu, z tak połamanymi , dziurawymi, rozsypanymi kręgami prawie całego kręgosłupa skazana byłam na wózek inwalidzki w wieku 32 lat, to pierwsze z czym przyszło mi się zmierzyć. Jak to nie bedę chodzić? Kolana, ściana, czołganie, paraliże i ból, trening i czas - no i wstałam, a lekarz, który był pewny, że mi się to nie uda uciekł z gabinetu, gdy mnie rozpoznał a stanęłam przed nim z małym dzieckiem na rękach. Wiem, że szukasz przyczyny i sensu głuchoty, ale to tak, czy siak sprowadza się to do poszukiwań sensu naszego istnienia ogólnie. Kim właściwie jestem, po co żyję, jaki to ma cel? Wiem, że znasz wiele filozofii. Dlatego ja nie przedstawiam czystych poglądów choćby wspomnianych tu autorów, a powołując się na nich przytaczam myśli, w których jakbym szukała poparcia do swojej filozofii, coś w stylu - "A widzicie przecież to nie jest tylko czysty mój wymysł, bo już tacy ludzie wcześniej na to wskazywali" Robię to dlatego, że sens swojego istnienia odnalazłam po tych wszystkich długoletnich własnych przemyśleniach. Zauważ, że jest on inny i nie jest skopiowany od kogoś. Tak, tę układankę pomogą ułożyć puzzle, które odnajdziemy robiąc sobie przegląd naszego życia, tak samo robiłam. Dałam Ci propozycję pisania o tym tutaj i chętnie pomogę Ci w tym, wypraktykowałam to już na sobie to i myślę, że Ci się przydam :) Uważam też, że sny lepiej jest nie dawać do osobnego pudełka, ale potraktowac je jako tło to tego obrazu jaki mamy ułożyć. Jesteś wspaniałym człowiekiem i to jest najważniejsze, jesteś i chcesz się stać prawdziwym. Pozdrawiam! :)
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2020, 20:10 przez danut, łącznie zmieniany 1 raz
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: Nikita » 28 wrz 2020, 20:08

Witaj Martius777 ! Tak, zycie Cie nie rozpieszcza. Mnie tez nie ale na inny sposob. Kazdy z nas ma jakis tobolek do niesienia. Ile masz lat? Pytam bo chcialabym wiedziec na jakim etapie zycia sie teraz znajdujesz. Wydajesz sie byc ciagle osoba bardzo zbuntowana i nie pogodzona z rzeczywistoscia. Ludzie sa okrutni i egoistyczni niestety . Przykre ale prawdziwe. Malo jest ludzi madrych, rozumnych i wrazliwych i otwartych na innych. Ludzi nie zmienisz. Niestety. Mozesz tylko i wylacznie pracowac nad soba i miec nadzieje, ze byc moze na innych to jakos wplynie. Ale nie wytlumaczysz ludziom aby sie zmienili. Mozna tylko swoje nastawienie zmienic. Zaakceptowac to co jest. A wtedy byc moze zaczniesz spotykac innych ludzi, bardziej otwartych. Moze pojawia sie nowe mozliwosci. Wiem to nie tylko z ksiazek ale i z wlasnego doswiadczenia. Pisze "moze" bo sama nie wierze w te wszytskie pozytywne myslenie itd. Poprostu rzeczywistosc bywa twarda. Bol jest bolem czy sobie wmowimy, ze nie boli to i tak bol zostaje bolem a samotnosc jest samotnoscia.
Ja wierze w reinkarnacje. I w karme. I to mnie przekonuje. I to, ze kazde zycie czegos nas uczy, cos w nas rozwija. Niektore wcielenia nie sa fajne...no ale rzeczywiscie czlowiek rozwija sie na roznych poziomach. Czy jest to poziom intelektualny czy inny. Takie ciezkie wcielenie napewno rozwija dusze szybciej i mocniej. Ale i tak naturalnym jest , ze kazdy czlowiek chcialby byc szczesliwy i moc realizowac swoje marzenia i pragnienia. I wtedy powstaje cierpienie. I teraz : jak sobie z tym radzic? Czy cierpienie to tylko stan umyslu? Czy mozna zaakceptowac rzeczywistosc i poprostu jakos sie w niej odnalesc i nie uzalac sie nad soba? Tak to trudne pytanie i musze powiedziec, ze ja sama mam z tym problem. To nie jest latwe ale podobnno mozliwe. Pozdrawiam i ciesze sie, ze trafilesc na to forum bo tu sa ludzie wrazliwi i otwarci i mozesz sie tu poczuc jak wsrod przyjaciol...
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: danut » 28 wrz 2020, 20:43

Martius777 -"Co do pytania o sny - od czasu do czasu śnię o zdawaniu egzaminu. Czyżby może czeka mnie ostatni egzamin i nareszcie koniec z życiem na Ziemi? Przecież moje aktualne życie to hardcore, tak jakbym wziął wszystkie możliwe scenariusze życiowe na raz."


Tak jak napisałam wyżej i mamy sny na tło. :) Nie, nie czeka Cię ostatni egzamin i koniec tu życia. Może właśnie o to chodzi w tym życiu, by skleić w nim wszystkie możliwe scenariusze i wybrać z nich zdarzenia, w których samodzielnie zdałeś egzamin, postąpiłeś właściwie, byłeś na wypadkowej z jasno nakreślonym kierunkiem/ strzałką do celu. Sprawdź po jakich sytuacjach życiowych lub przed jakimi miałeś sen o egzaminie oraz to w jaki sposób on przebiegał, z jakiego materiału on był, który miałeś przyswoić, czy były jakieś trudności, wręcz przeszkody i czy go zdałeś oraz z jakim wynikiem. Odnieś to potem do tych sytuacji na jawie.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: Martius777 » 28 wrz 2020, 20:48

Do użytkownika Nikita

Mam 34 lata.

Jeśli zaakceptuję dyskryminację i odsuwanie od mnie od społeczeństwa tylko dlatego, ze nie słyszę to będzie oznaczało, że zgadzam się na to. Nie zgadzam się na to. Też chcę mieć takie prawa jak inni, też jestem istotą ludzką.

Ludzie w ogóle nie biorą pod uwagę próśb głuchych. ile już próśb zanosiłem, ile tych tłumaczeń, że czasami się pytam - kto jest głuchy - ja czy świat?

Rozmawiałem z ratownikami w szpitalu na temat aby umożliwili pisanie smsa aby wezwać pomoc. Odrzekli, że NIE DA SIĘ. Nie da się podać numeru komórki, nie da się odczytać smsa, nie da się odebrać smsa, nie da się odpisać. NIE DA SIĘ.

Rozmawiałem z jednym kościołem katolickim poważnie o tym aby zaprzestali dyskryminacji kilku głuchych parafian. Ten kościół ma dla nich msze jedynie raz na dwa tygodnie, z przerwami wakacyjnymi, w osobnej sali jakby byli czymś zarażeni i na dokładkę ksiądz traktuje ich jakby byli dziećmi bo daje bardzo infantylne, KILKUZDANIOWE kazania. Przykład? Na Boże Narodzenie ksiądz pokazał zdjęcie rodziny przy stole i zapytał głuchych co jedli na Wigilię. Koniec kazania. Księdza mają możliwość odbycia darmowych kursów j. migowego z PFRONU, ale nie. Proponuję alternatywne możliwości przekazania informacji głuchycm - nie i nie i nie i nie nawet zainstalowaniu darmowego programu, który sam AUTOMATYCZNIE skleja treść całej mszy, losuje pieśni i jedynie co trzeba zrobić to dwuminutowe załadowanie nowego kazania. Nie. Nie zainstalują. A zwiększenie liczby mszy aby mieli co tydzień jak zdrowi i aby byli razem ze słyszącymi? Nie.

Przeraża mnie czasami totalna głuchota ludzi, którzy niby twierdzą, ze słyszą i rozumieją moje prośby i argumenty.

Nie mogę zrozumieć jednej rzeczy, dlaczego słyszący mają niesamowity fetysz na punkcie tylko jednej rzeczy i wzdrygają się jeśli zaproponuję inne alternatywy? Ten fetysz słyszących niszczy życie głuchych!

Podarłem kiedyś ulotkę oferującą aparaty słuchowe z napisem – Aby umówić się na badanie słuchu zadzwoń na ten numer! Numer oczywiście na telefon stacjonarny. Jak głuchy ma umówić się na badanie słuchu? Głupota firmy była porażająca. Nawet nie podali alternatywy w postaci możliwości napisania smsa na komórkę, napisania e-maila, kontaktu przez facebooka!

Właśnie wtedy wróciłem z punktu obsługi interesantów w sprawie awarii internetu. Oczywiście mógłby załatwić tę sprawę w kilka minut dzwoniąc na ich telefon, jasne. Głuchy to potrafi. Oczywiście. To jest jasne jak słońce, że głusi skontaktują się przez telefon! Firma oferująca Internet nie umie pisać smsów
ani e-maili.

Byłem kiedyś świadkiem jak moja mama miała awarię dekodera to tylko zadzwoniła, wyjaśniła, poczekała koło 20 minut i przywrócili jej sygnał. Gdybym mógł zgłaszać smsem to by miał jak mama. Marzenia.

Mi internet padł to musiałem iść osobiście do punktu obsługi klienta. Przyjęli zgłoszenie. Zgłoszenie będzie przekazane. A kiedy naprawią? Jak przekażą zgłoszenie. Kiedy przekażą zgłoszenie? W tym tygodniu, powiadomią telefonicznie. Poprawiłem konsultantkę - Nie, ma być powiadomienie smsem! (oczywiście potem zadzwonili i znowu musiałem do nich iść bo numer był zastrzeżony)

W skrzynce znalazłem rzeczoną głupia ulotkę i rachunek na czynsz. Zaraz musiałem zapłacić za mieszkanie. Wyciągnąłem komórkę. Ze zdenerwowania źle wpisałem hasło, znowu źle i bing! Aplikacja zablokowana! Ok, wystarczy skontaktować się z nimi, zerknąłem na kontakt. Tylko numer stacjonarny.
W razie zablokowania aplikacji należy skontaktować się TELEFONICZNIE i postępować zgodnie z krokami podanymi przez konsultanta.

Zerknąłem czy mają czat, o jest czat! Nareszcie odmiana. Napisałem wyjaśnienie i prośbę o odblokowanie telefonu. Odpisali mi, że muszę skontaktować się TELEFONICZNIE. Odpisałem, ze nie słyszę, że proszę o e-mail lub inną formę kontaktu albo czy mógłbym po prostu załatwić przez czat jak już NA nim rozmawiamy. Nie, nie można przez czat, trzeba telefonicznie albo iść do banku i tam załatwić.
Ubrałem się i poszedłem do banku, wyjaśniłem, że przyszedłem z zablokowana aplikacją.
- Niech pan zadzwoni na infolinię to panu odblokują.

Tak wygląda moje życie - ciągłą walka z wykluczeniem komunikacyjnym.
Martius777
 
Posty: 13
Rejestracja: 26 wrz 2020, 21:40

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: danut » 28 wrz 2020, 21:06

Martius - Odrzucą, nazwą buntownikami, przypiszą użalanie się nad sobą, poradzą pogodzenie się z sytuacją i zalecą spokój - czy to są dobre rady? W takim przypadku, gdy ma się rację, gdy aż znieczulica innych wypływa z gara, kiedy na siłę chcą cię wmieszać w tłum, zamknięty, zdyskryminowany, posłuszny, kukiełkowy? Dobra - buntownicy, ok. ok. lecz gdyby ich nie było, to nikt by się nie odezwał z uspanego tłumu i nikt nie zwróciłby uwagi na to co jest złe, co boli pewnie i szerzyłoby się do dziś niewolnictwo. To buntownicy są przewodnikami i pchają świadomości ludzkie w dobrym kierunku i tak jak napisał tu soldado "Na pewno będziemy skutecznym Przewodnikiem wtedy, gdy sami dokładnie to wcześniej przeżywaliśmy co oni." Dlatego uważam, że Ty już obrałeś swój życiowy cel, a ta niepełnosprawność jest koniecznością, byś uzyskał najlepsze rezultaty w Twoim zadaniu na tu i teraz. Jak by się miało do tego przyjęcie tego cierpienia za karmę, że powstało ono w wyniku kary za grzechy? To zastój, otępienie, poniżenie i przyzwolenie na to by jedni pomiatali drugimi i nie widzę w tym żadnego postępu rozwoju świadomości ludzkiej. Napiszę Ci - spotkania z innym światem, lub nazwę to ściślej- z otoczką naszej rzeczywistości, z tymi co już są poza nią dawały mi wskazówki, podpowiedzi, były to rozmowy, które zaczynałam rozumieć dopiero po głębszej ich analizie. Było tam o tym, że "złamię ci kręgosłup, musisz przez to przejść, bo to dla twojego dobra", czy "napiszesz książkę, ktoś ci w tym pomoże przez telewizor i będzie ona czytana jak Biblia".. Słysząc pierwszy raz, czy jak czytasz pierwszy raz to odnosisz wrażenie - bardzo to dziwne zdania, prawda? Otóż nie, bo gdyby nie ten mój scenariusz z kręgosłupem, chorobą, mocną dolegliwością do dziś, ani tych wszystkich wcześniejszych doświadczeń z innymi rzeczywistościami, to nie wypracowałabym tej mojej filozofii i nie zapisałabym mojego poznania, by przekazać je innym. Jako pełnosprawna miałabym bardzo wiele innych rzeczy do roboty i do zajęcia się nimi aż po zmęczenie takie, że nie starczyłoby mi czasu na myśli. Widzisz teraz jaki maluje się nam cel chorobowych doświadczeń?
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: soldado » 28 wrz 2020, 23:58

Do użytkownika soldato:

Twoje słowa otworzyły w mojej głowie prawie zapomniane wydarzenia, które miałem schowane gdzieś z tyłu. zaczęło się od tego wspomnienia jak bawiłem się w odgrywanie niepełnosprawnych osób.


Nie widzę pytań... :D

Hej, masz na swym koncie więcej wcieleń niż ja, jesteś bardziej rozwinięty ode mnie, masz ogromną wiedzę w sobie, której nie mam ja... :D
Nie zdajesz sobie z tego sprawy, chociaż nie jest to tak do końca... ;)
Tak jak wspomniałem nie widzę pytań...
Napisałeś kartkę do swojego Przewodnika i na tym koniec? 8-)
A przecież wcześniej było tyle podpowiedzi... w Twoich snach...byłeś nieraz specjalnie wybudzany, żebyś je zapamiętał..., zwracali się z nimi Twoi najbliżsi, którzy byli pod ich wpływem, było to zaskakujące dla Ciebie...., otrzymywałeś telepatyczne myśli...Tych było bardzo dużo, najwięcej o tym, żebyś się tutaj zalogował...
To wszystko lekceważyłeś.
Dobrze, że chociaż nie to, żeby się tutaj zalogować.
To On i wyłącznie On spowodował, że jesteś na tym forum, dlatego nie marnuj czasu i pytaj.
w kilku słowach zawarłem odpowiedź od Niego.
Co jeszcze chcesz wiedzieć?
Czasem w życiu warto jest się zgubić, by móc się na nowo odnaleźć
soldado
Moderator forum.
 
Posty: 3177
Rejestracja: 04 lis 2014, 23:35
Lokalizacja: Stolica Polskiej Piosenki :)

PoprzedniaNastępna

Wróć do Pytania i odpowiedzi

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości