Pozytywnych historii nigdy za wiele :) oto dwie kolejne:
Na studiach, które ukończyłem miałem bardzo dużo egzaminów ustnych, polegających na losowaniu pytań w obecności egzaminującego profesora. Dla osób, które jeszcze są dalekie od rozpoczęcia życia studenckiego dodam, że najczęściej pytania są zapisane na małych paseczkach rozłożonych przed studentem w jednej lub w kilku kupkach - tematycznie, w zależności od kaprysu i poziomu złośliwości ;) egzaminatora. Egzamin zaczyna się od wielkiego dylematu: skąd ciągnąć pytanie? Uwierzcie mi, że studenci kombinują, jak mogą, aby rozszyfrować system, według którego karteczki z pytaniami rozłożone są na stole w gabinecie...zwierzeń - czasami sprawdzało się :) Ja posiadałem inny sposób, chociaż może nie tyle mój sposób co przychylność opatrzności. Każdy egzamin poprzedzałem modlitwą, w której prosiłem o pomoc...nigdy nie zawiodłem się. Przed każdym egzaminem ustnym miałem sen, w którym opatrzność wskazaywała mi paseczki z pytaniami na stole egzaminatora, które powinienem ciągnąć. Zawsze losowałem łatwe dla mnie pytania. Raz jeden zostałem zaskoczony - sytuacja dosyć zabawna, nawet żartowałem sobie, że Bóg zrobił mi kawał: po wylosowaniu dwóch pytań i, oczywiście, poprawnej odpowiedzi, pani doktor poprosiła mnie o wylosowanie trzeciego, nadprogramowego pytania (ponieważ chciała mieć pewność...). Jasny gwint - pomyślałem - śniły mi się tylko dwa, skąd ciągnąć? Panika! Cóż robić, pociągnąłem i trzecie... Radość pani doktor, koleżanki z roku i moja była duża, gdy okazało się, że trzecie pytanie zawierało w sobie dwa wcześniejsze :))
Następną historię usłyszałem od koleżnanki, która twierdzi, że przed bardzo ciężkim egzaminem pisemnym z Historii chodził jej po głowie jeden z tematów, ciągle o nim myślała, więc przygotowała się z niego szczególnie dobrze i okazało się, że intuicja jej nie zawiodła :) Najprawdopodobniej potraktowałbym to jak czysty zbieg okoliczności gdybym nie wiedział także o innym zdarzeniu z udziałem tej samej osoby. Matka tejże koleżanki miała dwa bilety na zabawę sylwestrową i jeden postanowiła komuś odstąpić. Bilety były ponumerowane. Moja znajoma wskazała swej mamie numer blietu, który powinna zatrzymać dla siebie, co też starsza pani uczyniła. W trakcie zabawy okazało się, że organizatorzy przygotowali loterię - został wylosowany numer biletu, z którym przyszła na bal bohaterka tej sympatycznej historyjki.