kalatala pisze:Cześć! Nie chcę zaczynać nowego wątku.
Miałam dziś dziwny sen. W ogóle od tygodnia boli mnie głowa, to chyba nerw trójdzielny. Nie, nie byłam u lekarza... Ale jak się do końca tygodnia nie skończy to pójde... Ciągle biorę leki przeciwbólowe i możliwe, że to pod wpływem leków taki sen miałam.
Wzięłam około południa tabletkę i się położyłam, bo one dość powoli zaczynają działać. Zasnęłam. Miałam dwa sny. Pierwszy też był trochę porąbany, ale w taki przeciętny sposób Przebudziłam się po nim na moment, jednak miałam klopot ze zorientowaniem się gdzie jestem i powrotem do rzeczywistości.
Drugi za to mnie zaskoczył. Byłam w domu wuja, brata mojej matki. W poprzednim śnie też tam byłam, ale wtedy dom istotnie różnił się od tego rzeczywistego, w taki typowo senny sposób. W drugim śnie byłam w pomieszczeniu odpowiadającym rzeczywistości sprzed kilkunastu lat. Nie chcę tu wchodzić mocno w szczegóły, bo to nieistotne dla Was. Nagle pojawiła się obok mnie matka, z którą mam dość nerwową relację, choć ostatnimi czasy się poprawiła. Zobaczyłam ją z zaskoczeniem i sobie pomyślałam "no dobra, to trzeba się jakoś normalnie odezwać". Matka jednak nie zwracała na mnie uwagi. W pokoju pojawiły się inne osoby, nie wiem kto, ale miałam świadomość, że są to osoby mi znane i lubiane. Witałam się z nimi, obejmowałam i z ogromnym zaskoczeniem zauważyłam jak bardzo realne są to objęcia. Pomyślałam sobie, że nie różnią się niczym od tych w wymiarze materialnym. Zapytałam wtedy na głos: Czy ja jestem w wymiarze duchowym? Nikt mi nie odpowiedział. Krążyłam po pokoju i spotykałam inne osoby. Nagle zobaczyłam zmarłą kilkanaście lat temu babcię, matkę mojej matki, wyglądającą młodziej i żwawiej niż w chwili śmierci. Nie potrafiąc ukryć zdumienia na jej widok zapytałam: Babcia??! Ale ona mi nie odpowiedziała, była jakby zajęta rozmową z kimś innym. Tu chcę zaznaczyć, że za babcią nie przepadałam i raczej vice versa. Znowu przeszłam w inną część pokoju, gdzie zobaczyłam miło uśmiechającą się do mnie starszą kobietę. "Babcia Pola!" pomyślałam, chociaż zmarła przed moimi narodzinami i znam ją tylko ze zdjęć. Była to kochana przez wszystkie dzieci z mojego pokolenia bezdzietna siostra mojej babci. Widziałam też dwóch moich braci, w wieku nastoletnim, choć obaj są starsi ode mnie. Jeden z nich miał jakby przyczepionego kogoś do siebie, jakby bliźniaka syjamskiego, inaczej ubranego niż brat. Wydało mi się to dziwne. Usmiechęłam się do tego brata mówiąc: Hej! On też się do mnie uśmiechał. Ktoś mi w końcu powiedział, chyba w odpowiedzi na moje pytania: Gdzie jest moja siostra?, że jest na dole - a znajdowałam się na piętrze. Poszłam więc na schody i tu sen był już mniej realistyczny niż wcześniej, stał się bardziej "senny". Zbiegłam po schodach i w otwartych drzwiach wejściowych do domu spotkałam kobietę, blondynkę około czterdziestki. Nie potrafię powiedzieć, czy wchodziła, czy wychodziła. Nie poznałam jej, choć się przyglądałam. Jednak odniosłam wrażenie, że ją znam. Uśmiechnęłysmy się do siebie, po czym ona mnie zapytała: Czy dasz sobie radę? Chyba jej odpowiedziałam, że tak. Sen się skończył.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam Chciałam sie nim podzielić i może usłyszeć jakąś wskazówkę, co mam z tego wszystkiego rozumieć?
Wróć do Opowieści spirytystyczne
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości