Mikesz a co powiesz o takim podejściu do kart Tarota?
Xsenia pisze:tarot, czy wróżbiarstwo, czy tez wywoływanie duchów to tylko środki ( jeśli wolisz możesz to nazywać narzędziami) do komunikacji z innym światem. Tyle, że w tym innym świecie są różne siły (moja koncepcja zaznaczam). Są duchy, czy też dusze kiedyś żyjące w ludzkim ciele. I są siły (teraz jestem na etapie zastanawiania się, czy to mogą być anioły), które mają wielką moc: dobrą (anioły) albo złą (anioły upadłe, lub jak kto woli demony). I jeśli komunikacją tą zajmuje się osoba, która się na tym nie zna, może przez przypadek wezwać coś, nad czym nie będzie umiała panować. W takim przypadku osoba wywołująca (medium) może nawet niechcący wyrządzić wielką szkodę. Tarot, wróżbiarstwo, czy przywoływanie duchów samo w sobie nie jest ani dobre, ani złe. Ważne według mnie są tylko dwie rzeczy. Czy medium chce dobra czy zła dla ciebie, i czy potrafi wzywać i panować nad tymi siłami, które chce.
Z wątku:
viewtopic.php?f=10&t=1923&p=28890&hilit=tarot#p28890Mikesz pisze:Dodatkowym atutem jest życiowe doświadczenie osoby wróżącej ( wiek ) i jego zawód ( np. psychologia, medycyna, własne dowiadczenia i życiowe przeżycia ).
No to opowiem jak z kart Tarota wróżyła moja siostra. Miała wtedy 15 lat, więc nie była ani życiowo doświadczona, ani nie miała żadnego wyuczonego zawodu. Zaczęła wróżyć jako zabawę na kolonii. Wywróżyła np. dyrektorce kolonii, że będzie uczestniczyła w wypadku samochodowym, ale nikomu nic się nie stanie. Dokładnie dwa dni później dyrektorka jechała z kierowcą po zapasy jedzenia. W ciężarówce jadącej przed nimi w pewnym momencie otworzyła się tylna klapa i żwir, który przewoziła wysypał się na ich nyskę. W nysce stłukła się przednia szyba, nikomu nie stało się nic poważnego. Po tym zdarzeniu moja siostra zrobiła się "sławna". Każdy chciał by mu powróżyła. I ona się zgadzała, aż do pewnego zdarzenia. Gdy rozłożyła karty dla kolegi z klasy zobaczyła, że on nigdy nie dorośnie. To oznaczało śmierć w młodym wieku. Nic mu nie powiedziała. 2 Tygodnie później zatruł się czadem w łazience. Miał tylko 15 lat, tak jak moja siostra, którą to wszystko strasznie przeraziło. Przeklnęła karty, które same z siebie się zgubiły. Nikt ich nie wyrzucał, a przepadły jak kamień w wodę. Od tego czasu moja siostra zawsze uważała, że karty Tarota są drzwiami do innego świata. I jeśli ktoś nie potrafi przyjąć i rozważnie panować nad tym co za tymi drzwiami jest, to nie powinien się bawić w Tarota.
Nigdy nie miałam kart Tarota w ręce, choć zawsze mnie do nich ciągnęło. Masz rację Mikesz pisząc, że ty to karty i karty to ty. Według mnie istnieje pewien rodzaj komunikacji pomiędzy nimi i człowiekiem. Ma dar ten, kto potrafi je odczytać. Nie każdy to potrafi.