Za czasów mojego liceum (kilka lat temu), ksiądz nam na lekcji religii opowiadał o tego typu zabobonach. Przykład: pojechał na pogrzeb jakiegoś mężczyzny,a działo się to kilka lat wcześniej w jakiejś wsi. No i ludzi chcieli wynieść nieboszczyka, faceci wzięli trumnę i zaczęli nią kręcić na wszystkie strony, po czym wyniesiono ją poza dom, ale nie przeniesiono jej na samochód pogrzebowy tylko zaczęto okrążanie wokół domu. Trumnę na bary i parada w stylu: zwrot w lewą stronę i 3 kółka wokół domu, po czym zwrot w prawo i 2 kółka, następnie zwrot znowu w lewo i kolejne kółka... Księdza zatkało, nie wiedział po co to, więc się spytał ludzi. Ktoś go oświecił: A bo to proszę księdza, robi się po to...aby zmarły po pogrzebie już do domu nie trafił"