Przykleję ci mój post z innego wątku:
W cięższych momentach każdy ma chwilę zwątpienia. Nie miej pretensji do siebie o to. Często człowiek musi po prostu zacisnąć zęby i robić swoje. Czasem pomaga też oderwanie się na chwilę od codzienności i zajęcie głowy innymi myślami. Film w kinie, książka, spotkanie ze znajomymi, spacer. To są rzeczy, które na chwilę odrywają nas od naszych problemów. A gdy wracamy do nich, to mamy świeże spojrzenie na nie i często sami znajdujemy rozwiązanie. Często też mi się wydaje, że jakaś sytuacja wymaga mojej interwencji, ale ja nie wiem jakiej. Myślę o tym, zamęczam się, próbuję na siłę znaleźć rozwiązanie, a okazuje się, że wystarczy poczekać, a wszystko rozwiązuje się samo bez mojego udziału. I całkowicie niepotrzebnie tyle o tym myślałam i martwiłam się. Nie wiem jakie macie problemy, każda sytuacja wymaga innych rozwiązań. Dlatego piszę tak ogólnie, co mnie pomagało w chwilach załamania.
Najważniejsze to nie tracić nadziei, że będzie lepiej. Bo będzie. Wcześniej czy później, ale będzie. U mnie to właściwie już nawet nie nadzieja, a pewność
Tak jak to, że jutro też wstanie słońce.