badaniaspirytystyczne@op.pl
Pewna starsza parafianka mieszkająca samotnie w dużym mieszkaniu w Warszawie (na Pradze południe), 22 maja 2005 roku (tego dnia miały miejsce uroczystości Pierwszej Komunii Świętej, co podkreślała pani z Pragi), koło godziny 5-tej nad ranem została zbudzona silnym wrażeniem, że ktoś na nią patrzy. Gdy otworzyła oczy, zobaczyła siedzącą na jej łóżku, młodą zakonnicę, która robiła wrażenie żywego człowieka. Zakonnica siedziała nieruchomo i przez moment patrzyła na przerażoną emerytkę, trzęsącą się ze strachu i nie będącą w stanie wymówić ani jednego wyraźnego słowa. Po chwili zjawa zniknęła. Trudno określić jak długo trwało opisywane zdarzenie lecz wszystko wskazuje na to, że jest to kwestia najwyżej kilku bądź kilkunastu sekund. Starsza pani opisująca swoje przeżycie łączy je ze sprowadzeniem do kościoła Sióstr Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie relikwii św. Tereski od Dzieciątka Jezus (pani pomyliła się i podała nam nazwę Katedry św. Jana). Ksiądz Grzegorz (spowiednik), który kilka dni później wysłuchał opowieści parafianki i dokładnego opisu ubioru widzianej postaci potwierdził jej, że mógł to być Duch ww. młodej kobiety, zmarłej we Francji pod koniec IXX w. Starsza pani dodaje, że jakiś czas przed ukazaniem się zjawy, w rozmowie z księdzem skrytykowała pomysł sprowadzania do Warszawy relikwii z zagranicy (od maja, do sierpnia 2005 roku) skoro w kraju mamy wielu wspaniałych polskich świętych. Aby przeprosić św. Tereskę od Dzieciątka Jezus, pani nawiedzona przez Ducha modliła się w jej intencji przez dziewięć następnych dni. Nigdy później zjawa nie pojawiła się ponownie.
Uczestniczkę wydarzenia oceniam jako osobę wiarygodną - skromną, nie szukającą ani rozgłosu, ani korzyści w związku z opowiedzianą historią, trzeźwo oceniającą rzeczywistość. Osobiście uważam, że opisane przez nią zjawisko było autentyczne.
Zastanawia mnie jedynie fakt, że osoba uznana przez Kościół za świętą ukazała się owej, starszej pani w sposób wywołujący u niej lęk. W moim odczuciu nie jest to zgodne z ewangelickim poczuciem miłości. Myślę, że albo Kościół pomylił się i św. Tereska od Dzieciątka Jezus nie jest tak święta, jak się wszystkim wydaje, albo zjawa, która ukazała się emerytce nie była św. Tereską, tylko np. jakimś duchem niższym. Nie sądzę aby strach uczestniczki zajścia można było tłumaczyć jej słabą psychiką. Duch ma wpływ na sposób reakcji „interlokutora”.
Cały czas zastanawiam się nad tym i nie wiem czy potrafię wyciągnąć ostateczne wnioski – bez przeprowadzenia seansu spirytystycznego wydaje się to niemożliwe.
// Założyłeś dwa razy ten sam temat, tylko pod innym tytułem. Jeden skasowałam. Pozdrawiam Maire