Nikita pisze:To piekne , ze tak mowicie...zazwyczaj gdy rozmawiam z ludzmi o adopcji to kazdy mowi..."niee cudze dziecko niemoglabym wychowywac...nie ma jak swoje..." wieksziosc ludzi ma z tym problemy...
Na ogół problem wychodzi z tego że ludzie boją się, ja sama kiedyś uważałam że nie była bym w stanie adoptować dziecka, ponieważ żyła bym ze świadomością że może nie kocham go tak mocno i wystarczająco jakbym kochała swoje dziecko. Ale w życiu pewne poglądy się zmieniają gdy to życie nas doświadcza.
atalia pisze:W tym wypadku bierze górę biologia, czyli pragnienie przekazania własnych genów.
Mi wiele pomógł rozumieć spirytyzm i teraz wiem że już nie ma znaczenia przekazywanie genów bo nie to się liczy, dlaczego jeśli ktoś nie może mieć własnego dziecka nie może kochać równie mocno dziecka które będzie adoptowane? Dziś wiem już że może ale do takiej decyzji należy dojrzeć i dużo przejść. Nieraz zadawałam sobie pytanie dlaczego mnie to spotyka, co zrobiłam źle dlaczego Bóg tak mnie karze? Dziś znam na to odpowiedz wiem że jest to próba dla mnie i dopiero dziś rozumiem dlaczego i dziękuję Bogu za to że postawił mi na drodze taką próbę i że mogę ją zrozumieć i się jej podjąć. Nie wiem jaką role w tym wszystkim wyznaczył mi Bóg możliwe że nie będę miała dziecka które będzie genetycznie moje ale wiem że je będę miała ponieważ za jakiś czas będę mogła podjąć starania o adopcje i to zamierzam zrobić. Dać miłość, bezpieczeństwo, radość i wiele innych rzeczy komuś kto na to zasługuje a nie będzie mógł zaznać tego od swoich biologicznych rodziców ponieważ albo nie mogli, albo nie chcieli mu tego dać.
In the arms of the angel fly away from here ...
you're in the arms of the angel, may you find some comfort here