Co masz na myśli przez "fantazjowanie sobie"? Która rzecz z tego co napisałem to są fantazje, konkretnie.
Nie mówiłem, że chodzi mi o kościół katolicki, bo wspomniane obrządki występują de facto w większości religii.
Jezus nadal uzdrawia, cały czas. Zwracaj się jednak do niego przez czystych (świętych), tych którzy cieszą się niesłychaną łaską u niego i którym nigdy nie odmawia.
"o cokolwiek poprosicie Ojca przeze mnie będzie Wam dane", nie powiedział: "o cokolwiek poprosicie mnie przez świętych, ja poproszę Boga w waszym imieniu" ale nie będę fantazjował. Można się zwracać do wysokich duchów(tzw. świętych) o pomoc ale nie wynośmy ich ponad resztę.
Nie umniejszam roli Jezusa, nawet się nie ośmielam. On dawał szansę każdemu, biednym, bogatym, młodym i starym, głosił ideę równości więc dlaczego ja mam czuć się niegodny zwracania się do niego bezpośrednio? Czemu ma mnie w tym wyręczać święty? Idąc takim tokiem rozumowania to do Boga już w ogóle nie powinienem się modlić bo czymże ja jestem w porównaniu ze Stwórcą. Modlić może się każdy a siła jego modlitwy zależy od jego wiary a nie od tego do jakiego świętego się zwróci, bo wedle tego co piszesz Lilo jedni świeci mają specjalne względy u Jezusa i im nie odmawia. Cóż to jest ciekawe, warto mieć takiego świętego do modlitwy. Pamiętajmy, że modlitwy do Boga powinny być w większości dziękczynne a nie litania próśb, bo tak jak napisałaś człowiek tak naprawdę nie wie co dla niego dobre.
Przykro mi z powodu Twojej choroby ale cieszę się że wyzdrowiałaś bo jesteś teraz chodzącym świadectwem Bożego miłosierdzia, wiedz jednak że masz wielki argument po swojej stronie dlatego musisz zważać na to co mówisz ludziom. Ja może empirycznie nie doświadczyłem cudu, ale widzę jak działa prawo przyczyny i skutku wokół mnie, jakieś choroby, wypadki nieszczęścia lub radości. Powiem Ci jedno, jeśli coś ma się stać to się stanie, jak masz przeżyć to przeżyjesz, a jak masz zachorować to zachorujesz. Każdy ma w tym życiu coś do zrobienia i doświadczenia, moim doświadczeniem póki co nie jest rak, inwalidztwo, bieda czy inne wszelkiej maści nieszczęścia, dziękuję Bogu za to każdego dnia. Jednak jeśli coś by mi się stało przyjąłbym to godnie i znosił to cierpienie jak Hiob, bo wiedziałbym że Bóg widzi w tym głębszy sens.
Do czego zmierzam, modlitwa może pomóc, ulżyć, odciążyć umęczoną cierpieniem duszę ale dusza wybierając na to życie takie doświadczenia chciała coś osiągnąć a my poprzez swoją niewiedzę próbujemy je złagodzić. Dzięki Bogu to nie jest takie proste, aby jedną modlitwą zniwelować całe zło tego świata, bo ludzie odebraliby sobie chyba najszybszą metodę na spłatę swoich win. Lilo Ty miałaś doświadczyć cudu i doświadczyłaś, teraz możesz budować w ludziach wiarę w siłę modlitwy, lecz wiedz, że taka miała być kolej rzeczy.
Często można zaobserwować sytuacje w drugą stronę, ktoś zupełnie zdrowy, z dnia na dzień jest chory, wręcz umierający, lekarze go leczą leczą, wyzdrowiał. Po miesiącu znów, to samo tylko że choroba tym razem atakuje szybciej i mocniej, pomimo że była uleczalna pacjent umiera, wszyscy są w szoku czemu on, taki porządny, prawy człowiek! Jakie to niesprawiedliwe, a on stoi duchem między nimi i kiwa głową bo teraz ma pełny obraz sytuacji
dobra, dość tych fantazji.