Pamiętam z 5 lat temu, byłam na wakacje na tydzień u kuzyna, a kuzyn słucha techno dance czy czegoś takiego. No i pierwszy dzień, techno, drugi dzień techno, trzeci dzień techno, czwarty dzień techno, piąty dzień, moje nerwy były mocno nadwyrężone, kuzyn załączył techno i wjeżdża traktor do ogródka chyba gówno-wóz albo coś tego pokroju, nie pamiętam, urwał mi się trochę film, chyba nie do końca pojmowałem już bodźce ze świata zewnętrznego, jak poszedł po mnie prąd, jak by betoniarkę na siłę do mnie podłączył to by się spaliła, za duże napięcie produkowałem, w oczach żądza mordu
, jak się zacząłem wydzierać (a wcześniej nigdy jakoś nie przeklinałem), mniej więcej tak .... co ten .... .... robi, no zaraz ..... go z tego traktora .... Trwało to kilka sekund, następnie byłem wypalony przez cały dzień, ale od tego czasu kuzyn unika jednego, puszczania przy mnie techno, bo mu wytłumaczyłem że po prostu ciągły hałas i jazgot przez kilka dni z rzędu jest dla zdrowego człowieka nie do wytrzymania a ten traktor przebrał miarę.