Witam
Chcialam podzielić się z Wami moim doświadczeniem, które być może ma swoje racjonalne wytłumaczenie ale u mnie wywołuje gęsią skórkę i chociaż nie wiem czy wierzę w duchy ludzi na ziemi - jestem katoliczką (a Kościoł głosi że tylko demony utrudniają zycie żywym) mam nadzieję że nie zawsze tak jest.
Moja historia związana jest z tygodniowym pobytem u znajomych i pokojem w którym nocowałam - od początku czułam się tam nieswojo, takie przeczucie że coś jest oprócz mnie - stuki, szelesty które zawsze sobie tłumaczyłam (tym że np ziemia sie obraca a każdy materiał "pracuje") Drugiego jednak dnia spalam juz przy zapalonym świetle - poczucie że nie jestem sama pozostało - któregoś wieczoru po kilku szelestach i stukach "profilaktycznie" postanowiłam odmowić modlitwę za zmarłych oraz modlitwę do archanioła Michała - bardzo zadowolona z siebie że wpadałam na ten pomysł rozluźnilam się i pomyślalam - ciekawe czy teraz jeszcze mnie czymś pomęczysz? i w tym momencie spadła moja torebka z szafki wraz z całą zawartością -(moze to zbieg okolicznosci chociaż po analizie ułozenia torebki nie sadzę) Tak czy inaczej ja juz w tym pokoju nie zanocuję. Myślałam nawet że to może duszek mojego psa robi takie figle - ale on by mnie nie straszył - a to coś w moim odczuciu było "nerwowe" chyba nieprzyjazne.
Nie chciałabym w moim życiu takich doświadczeń więcej i ciągle mam nadzieję że to tylko zbiegi okoliczności.
pozdrawiam