konrad pisze:Ja już pisałem niegdyś forrestowi, że jestem bardzo sceptyczny co do rewelacji roku 2012. To już nie pierwszy raz mówi się o kataklizmach, apokalipsie, zagrożeniu dla świata. Niestety spodziewam się, że zakończenie będzie takie samo jak zwykle: nic się nie wydarzy. Powiem więcej, będzie działo się dokładnie to samo, co miało miejsce w przeszłości w przypadku grup religijnych, które czekały na koniec świata, który nigdy nie nadszedł. Fakt, że nic się nie wydarzyło, tylko umocnił ich w wierze. Mieli przekonanie, że Bóg wysłuchał ich modlitw i uratował całą ludzkość. W kwestii roku 2012 dostrzegłem też furtkę, którą zapewne wykorzystają zwolennicy tych teorii. Istnieje możliwość uratowania Ziemi, gdy ludzie i istoty niematerialne będą współpracować. Nie znam dokładnie szczegółów, ale spodziewam się usłyszeć komunikat, że mediom i badaczom z całego świata udało się uratować Ziemię.
To jest zadziwiające, ale jest rzeczywiście prawdą, że ludzie w ten sposób myślą. Jak ktoś nie wierzy, że Konrad nie mówi tutaj o czymś wyjątkowym, to niech przeczyta na przykład książkę Roberta Cialdiniego "Wywieranie wpływu na ludzi", albo jakąś książkę o grupach destrukcyjnych zwanych potocznie sektami. Zadziwiające jest właśnie to, że im mocniejsze fakty podważające przekonania ludzi docierają do nich, tym bardziej utwierdzają się oni w tych przekonaniach. To tak jakby ktoś jadąc samochodem wciskał pedał hamulca, a samochód przez to zaczynał coraz bardziej przyśpieszać.
konrad pisze:1) każdy świat ewoluuje i tak naprawdę nie ma potrzeby, by Bóg doprowadzał do wielkich kataklizmów. Dlaczego tego nie zrobił, gdy krwiożerczy Wikingowie nabijali dzieci na pal, gdy Aztekowie składali krwawe ofiary, albo gdy nazistowscy mordercy wysyłali całe rodziny do komór gazowych? Uważacie, że Bóg nie panuje nad tym, co się dzieje do tego stopnia, że musi "sformatować dysk twardy"?
Nie. To jakieś nieporozumienie. Jeżeli będą jakieś kataklizmy wywołane bezpośrednio przez obiekty z kosmosu, to nastąpią one TYLKO i wyłącznie z winy ludzi. Jeżeli taka będzie wola ludzi, żeby doszło do takich zdarzeń i ludzie będą się opierać woli Boga, który nie chciałby, żeby doszło do jakiegoś wyniszczania na Ziemi, to ta wola ludzi będzie uszanowana. Tak samo, jak uszanowana była wola mieszkańców Maldeka, którzy doprowadzili do tego (nie Bóg do tego doprowadził), że ich planeta została rozbita przy poprzednim przelocie Nibiru przez Układ Słoneczny - obecnie między orbitą Marsa a orbitą Jowisza jest pas planetoid. Wg przekazu jest to pozostałość po Maldeku, zamieszkiwanym wcześniej przez tak destrukcyjną rasę, że rozbiła swoją planetę w drobny mak.
konrad pisze:2) Duchy wyższe, które mogą być jedynymi autorytetami, nie mówią nic na temat dat, przyszłych wydarzeń. Co najwyżej dają nam wskazówki. Wnioski jednak musimy wyciągnąć my sami. Proponuję, by każdy zapoznał się dobrze z kategorią duchów pseudoświatłych, bo ona bardzo zagraża spirytyzmowi. Duchy przekazują bzdury, które mogą kompromitować spirytystów. Trzeba więc wszystko analizować logicznie. Kardec zawsze pisał, że akceptuje jedynie te teorie, których nie odrzuca jego rozum, ale które też pojawiają się w wypowiedziach Duchów na całym świecie. To, że Duch X coś mówi, nic nie znaczy. Teorie można uznać za prawdopodobne dopiero wtedy, gdy mówią o nich wszystkie Duchy dookoła, zwłaszcza Duchy wyższe.
O ile np. Amadeuszowi Szymurze (medium) Duchy powiedziały wprost, że przekaz przez Lucynę jest ważny i prawdziwy, i o ile niektóre osoby zdolne do prekognicji zwizualizowały w bliskiej ale nieokreślonej ściśle przyszłości takie zdarzenia, jak "fala morska sięgająca do nieba", zatapiająca całe państwa (jak np. Czesław Andrzej Klimuszko) i są przekazy mówiące o kataklizmach (np. Tyara Elżbieta Gas:
http://uzdrowicielegzorcysta.bblog.pl/w ... 24790.html ), to rzeczywiście nie ma czegoś takiego, żeby przez wszystkie media na świecie Duchy jednocześnie powiedziały: "skoncentrujcie uwagę na przekazie otrzymanym poprzez Lucynę Łobos". Np. 15 maja spotkaliśmy się z Medium, od którego nic nie usłyszeliśmy na ten temat... . Oczywiście jest to zastanawiające.
konrad pisze:3) Ludzkości i świata nie uratujemy szukając skarbu pod piramidami, czy odszyfrowując starożytne pisma. Ludzkość uratować może tylko miłość, rozwój duchowy nas wszystkich. Wiecie dlaczego spirytyzmu nikt nie lubi? Dlatego że tu bohaterem nie staje się w jeden dzień. Spirytyzm wyjaśnia, że każdego czeka ciężka praca. Nie ma pójścia na łatwiznę.
Duchy nie zadałyby sobie trudu, żeby szukać skarbów, bo nie są to idee, które absorbowałyby ich uwagę. Ale ponieważ twierdzą, że umieszczenie ciała Budowniczego Wielkiej Piramidy w Komnacie Królewskiej jest konieczne do uruchomienia osłony Ziemi, ponieważ tak sobie twórcy tego systemu wymyślili, że w ciele Głównego Budowniczego umieszczą urządzenie wyzwalające przed złożeniem go do grobu, to cel wykracza poza chęć odnalezienia skarbu. Ponieważ - tak słyszałem - pozwolenie na kopanie w Gizie jest o wiele trudniej uzyskać, niż w innych rejonach Egiptu, to Duchy powiedziały, że najkrótszą i najszybszą drogą do odkopania Budowniczego w Gizie będzie dokopanie się do Labiryntu w Fayum (Hawara) w pierwszym kroku. EnKi powiedział przy tym - o ile dobrze pamiętam - że odkopanie Labiryntu pozwoli na zmianę sposobu finansowania prac - to by przyśpieszyło prace w Gizie - oraz będzie miało wpływ na zmianę sposobu myślenia ludzi, bo poznają historię starożytną spisaną i złożoną w Labiryncie. Czyli tutaj EnKi - wg jego przekazu - bardziej interesuje zmiana sposobu myślenia ludzi, a nie znajomość historii sama w sobie.
EnKi od pierwszych jego przekazów mówi coś, co jest zaskakujące - otóż twierdzi, że gdyby ludzie rozumieli czym jest miłość, to fizycznie zabezpieczyliby Ziemię okazując sobie to uczucie nawzajem, bo w ten sposób sami osłoniliby Ziemię. Jak twierdzi, instalacja zbudowana 6500 lat temu, rozmieszczona na całej Ziemi, posiadająca jako główny element Wilką Piramidę w Gizie, ma wyzwolić "niewyobrażalnie duże" ilości energii i wytworzyć wokół Ziemi tę osłonę. No i EnKi twierdzi, że miłością też to można by osiągnąć, ale obecie ludzie nie są do tego zdolni.
EnKi powiedział wyraźnie, że fundacje (ani osoby do nich należące) nie będą miały żadnych korzyści materialnych z prac prowadzonych w Egipcie, a wszystkie znaleziska pozostaną własnością Egiptu.
Gdyby Andrzej rozpoczął pisanie strony internetowej od nagłówka typu "Projekt Cheops jest misją kierowaną przez wywoływane Duchy, mającą na celu wytworzenie zabezpieczenia Ziemi, w celu zapobiegnięcia kataklizmom w roku 2012", to mniej ludzi zatrzymałoby się na tej stronie, niż jak napisał, że jest to projekt związany z pracami archeologicznymi, nie tłumacząc do końca w nagłówku motywacji działania.