Strona 1 z 1

Depresja z punktu widzenia spirytyzmu

Post: 28 paź 2015, 21:22
autor: Krzysztoff
W tym wątku proszę o załączanie tekstów, filmów SPIRYTYSTYCZNYCH na temat depresji, terapii spirytystycznych, jak radzić sobie z depresją

Materiały na temat depresji z portalu spirytystycznego


Wywiad Psychologicznego Towarzystwa Spirytystycznego „Spiritist Psychological Society” (SPS) z Adenauerem Novaes na temat:
„Depresja, wyzdrowienie i duchowość”

http://www.portal.spirytyzm.pl/depresja ... em-novaes/

Rozmowa z Divaldo Franco na temat depresji
http://www.portal.spirytyzm.pl/depresja ... do-franco/

Rodzaje terapii spirytystycznych
http://www.portal.spirytyzm.pl/spirytys ... epresyjna/

Jak radzić sobie z depresją - artykuł spirytystów z Brazylii
http://www.portal.spirytyzm.pl/jak-radz ... -depresja/

Re: Depresja z punktu widzenia spirytyzmu

Post: 13 wrz 2016, 11:39
autor: czarnyMag
Krzysztoff pisze:W tym wątku proszę o załączanie tekstów, filmów SPIRYTYSTYCZNYCH na temat depresji, terapii spirytystycznych, jak radzić sobie z depresją

Materiały na temat depresji z portalu spirytystycznego

Wywiad Psychologicznego Towarzystwa Spirytystycznego „Spiritist Psychological Society” (SPS) z Adenauerem Novaes na temat:
„Depresja, wyzdrowienie i duchowość”

http://www.portal.spirytyzm.pl/depresja ... em-novaes/


Nie wiem kto to pisał (redagował), ale ten tekst z powyższego linka jest tak naenergetyzowany pozytywną energią... a szczególnie ten fragment "Adenauer: W duchowości, która jest postrzeganiem siebie jako osoby, która jest nieśmiertelnym duchem, człowiek przestaje cierpieć na depresję, ponieważ wie, że wszelkie odwlekanie rozwiązania jakiegoś problemu nie ma sensu i dlatego za wszelką cenę będzie chciał się z nim skonfrontować."
Każdy kto złapie chwilowego doła powinien to na spokojnie przeczytać (najlepiej wielokrotnie)!

ps. Krzysztoff tak się zastanawiam - czy ja dzisiaj o 12.40 nie ściągnąłem ten "zastrzyk energii witalnej" z Ciebie autorze tematu? Przypadkiem nie poczułeś chwilowego osłabienia?
Nie mniej jednak choć takie rzeczy mają czasami miejsce - zrobiłem to bezwiednie, nie koncentrując się nad niczym!

Re: Depresja z punktu widzenia spirytyzmu

Post: 18 wrz 2016, 22:18
autor: Krzysztoff
czarnyMag pisze:ps. Krzysztoff tak się zastanawiam - czy ja dzisiaj o 12.40 nie ściągnąłem ten "zastrzyk energii witalnej" z Ciebie autorze tematu? Przypadkiem nie poczułeś chwilowego osłabienia?
Nie mniej jednak choć takie rzeczy mają czasami miejsce - zrobiłem to bezwiednie, nie koncentrując się nad niczym!

:) nie , wszystko w porządku
Myślę że po prostu podniosłeś swoją wibrację i zsynchronizowałeś się z tą "Bożą energią"

pozdrawiam, wszystkiego dobrego

Re: Depresja z punktu widzenia spirytyzmu

Post: 19 wrz 2016, 07:54
autor: Nikita
Mysle, ze sa rozne przyczyny depresji albo poprostu dolowania. Z moljego doswiadczenia wnioskuje, ze jak pozwole sobie na dolowanie to bedzie jeszcze gorzej...trzeba jednak zmierzyc sie z danym problemem i rozwiazac go.

Re: Depresja z punktu widzenia spirytyzmu

Post: 21 wrz 2016, 22:48
autor: czarnyMag
Czasami nie ma problemu z którym można się zmierzyć, czasami tzw. "dół" się pojawia sam bez przyczyny... u nas jest takie miejsce - blok (róg bloku, 10 piętro, szerokie okno, beton w rogu na dole). Zanim blok oddano do użyteczności przyjechało kilku młodych ludzi z całego Krakowa i tam wyskoczyło. Potem przyjeżdżali następni - sam widziałem jak zbierali jednego - to mój blok :twisted:
Jak mam "doła" to myślami jestem przed tym oknem (ale nie jako skoczek a jako obserwator analizujący krok po kroku drogę każdego z tych nieszczęśników - ot taka obsesja "bloku samobójców".
Ale teraz jak już wiem, że tu na tej stronie na tym temacie na artykule Krzysztoffa w niemalże sekundy można się oczyścić z takich myśli to już problemu nie powinienem mieć.

Re: Depresja z punktu widzenia spirytyzmu

Post: 22 wrz 2016, 12:23
autor: Nikita
Czasami problem jest za duzy na dzien dzisiejszy wiec trzeba umiec go zaakceptowac i byc moze w przyszlosci rozwiazac...

Re: Depresja z punktu widzenia spirytyzmu

Post: 22 wrz 2016, 19:38
autor: fruwla
Nikita pisze:Czasami problem jest za duzy na dzien dzisiejszy wiec trzeba umiec go zaakceptowac i byc moze w przyszlosci rozwiazac...

Zgadzam sie z Nikita.W wielu przypadkach czas i odpowiednia pomoc rozwiazuja problem na tyle, ze mozna z nim sie uporac.
Niestety, niektore osoby sa tak zaslepione problemem, ze nie pozwalaja dzialac czasowi.

Re: Depresja z punktu widzenia spirytyzmu

Post: 03 sie 2019, 11:11
autor: malgor
Witam,
Po przeczytaniu wszystkich postów w tym temacie 'muszę' stwierdzic, że nikt z Państwa nie przechodził "prawdziwej" (w rozumieniu choćby głębokiej, lecz to nie to samo) depresji. Gdyby to było takie oczywiste, tzn. wszelkie sposoby, porady, itp. na powrót do żywych i życia, to nie byłoby w ogóle samobójców.
Jednak ile ludzkich duchów, tyle dróg do... Źródła.

Re: Depresja z punktu widzenia spirytyzmu

Post: 03 sie 2019, 12:42
autor: Nikita
No to ja powiem, ze owszem przechodzilam przez okres w zyciu, ktory byl bardzo depresyjny i dolujacy i myslalam o smierci. I z mojego punktu widzenia mozna sobie pomoc tylko gdy sie chce z tego dola wyjsc i trzeba poprostu dzialac a nie narzekac i czekac az samo sie odmieni...

Re: Depresja z punktu widzenia spirytyzmu

Post: 03 sie 2019, 12:46
autor: odnowa
malgor pisze:Witam,
Po przeczytaniu wszystkich postów w tym temacie 'muszę' stwierdzic, że nikt z Państwa nie przechodził "prawdziwej" (w rozumieniu choćby głębokiej, lecz to nie to samo) depresji. Gdyby to było takie oczywiste, tzn. wszelkie sposoby, porady, itp. na powrót do żywych i życia, to nie byłoby w ogóle samobójców.
Jednak ile ludzkich duchów, tyle dróg do... Źródła.

Ja przechodziłem prawdziwą depresję, lata 2011-2014.
Pomogła mi medytacja, a właściwie jakiś przypadek, usłyszenie zdania z wykładu Sharon Salzberg które mnie przemieniło.
Nie chciało mi się żyć, miałem nieco prób samobójczych (w sumie nie wiem czy można to nazwać próbą samobójczą) - wstrzyknięcie małej dawki wody do żyły (miało być z powietrzem, rzekomo w ten sposób powstałby jakiś zator czy coś w tym stylu). Trzymanie noża przed klatką piersiową z intencją wbicia go w serce (bałem się jedynie że się zranię i nie zabiję). Wielokrotne, nieudolne uciskanie tętnic żylnych. Wielokrotna chęć skoczenia z drugiego piętra (wątpię bym się w ten sposób zabił, bałem się kalectwa). Siedzenie na belce w stodole z pętlą na szyi (to po przemienieniu, samobójstwo miało nie wynikać z depresji tylko chęci, by poprzez moją śmierć doszło do kolektywnego obniżenia wibracji i tym samym doprowadzenia do wojny światowej - po prostu choroba psychiczna).
Dodam że wielokrotnie po "przemienieniu" słyszałem głosy w głowie: "umrzesz tej nocy", "zabij się", itd.