Mam nadzieję, że nie traktujesz moich postów jako prawd objawionych, czasem lubie troszeczkę podnosić ciśnienie rozmówcom, jako że jeszcze nie wyzwoliłem sie z Koła Samsary.
Chodziło mi bardziej o to, że jeśli ktoś żyje wykonując taką pracę, która jest zgodna z jego zainteresowaniami i skłonnościami Ducha, to już dzięki samej pracy wyzbywa sie negatywnych emocji i oczyszcza umysł.
Dla mnie najlepszą "medytacją" jest sen.
Nikita pisze:To wcale nie jest lenistwo jak mowisz.
Wróćmy do przykładu ludzi w Indiach, gdzie ulice wypełnione są medytującymi mistykami wyciągającymi ręce po jałmużnę.
Komu to przynosi pożytek? Skoro dostali ręce, czemu ich nie używają do pracy?
Nikita pisze:Jest czas na prace i czas na sprawy ducha
Czas na sprawy Ducha.
Wolę szperać po ksiągarniach i szukać ciekawych książek, których lektura może być całkiem pożyteczna dla spraw Ducha dostarczając mu nowych myśli i ideei do analizy.
Nikita pisze:Ludzie, ktorzy ida do klasztorow, ktorzy szukaja odosobnienia to sa stare dusze, ktore zyly juz wiele wiele razy i znaja juz wszystko, nauczyly sie czego mialy sie nauczyc. A teraz szukaja ciszy i spokoju.
Wydaj mi się, że im Duch starszy, tym bardziej rozwinięty i bardziej odpowiedzialne zadania dostaje od Opatrzności, zatem należałoby raczej oczekiwać, że Duchy które są już baaardzo bardzo rozwinięte wykonują najcięższe prace we Wszechświecie.
W klasztorach poszukiwałbym raczej rozbitków życiowych, potrzebujących wyciszenia leczącego rany niż Duchów Światłych.