Strona 1 z 1

Sabałowa bajka

Post: 27 maja 2015, 22:11
autor: Hansel
Sabałowa bajka


 Siedzieliśmy wokół ogniska, wsłuchani w tę ciszę tatrzańską, która aż w uszach dzwoni. Zbliżała się już i godzina spoczynku, gdy nagle Sabała podniósł swą pomarszczoną twarz, podobną zarazem do głowy starego sępa i do twarzy Miltona, chwilę popatrzył szklannemi oczyma w ogień i tak zaczął opowiadać:



 „Prosem piknie wasych miłości, raz seł chłop ze świdrem — i z rąbanicą do Nowego Targu na siacie. Jakoś za Poroninem stowarzysyła się z nim stara baba. Chłop, ze był mądry gazda, poznał Śmierć i zara myśli jako się jej pozbyć. Wzion wreście wiercić dziurę do wirby, wiercił, póki nie wywiercił, a potem w nią zagląda.
 — Cego patrzys? — pyta Śmierć.
 — Chces uznać, to sama zaźrzyj.
 Zaźrzała Śmierć do dziury, nie widzi nic, a bez ten cas ociosał se chłop rąbanicą bukowy kołek.
 — Nie widzę nic — powieda Śmierć.
 — Wleź całkiem, to obacys.
 Ledwie Śmierć wlazła całkiem, zatkał ci ją chłop — prosem piknie — bukowym kołkiem, przybił kołek obuchem i poseł.
 A tu rok po roku idzie, chłop zyje i zyje; ludziska przestali umierać; zajaziło się od nich w Zakopanem, w Białym Dunajcu, w Chochołowie, wsędy, ze cłek koło cłeka stał, jako smereki stojom w boru. Chłopisko się zestarzało, biéda pocena go gnieść, robić juz nie mógł. Naprzykrzyło mu się w ostatku zyć, poseł i odetkał Śmierć z wirby.
 Jak Śmierć, prosem piknie, skocy, jak weźnie kosić w Zakopanem, w Białym Dunajcu, w Kościeliskach, w Chochołowie, to tyla się luda wykopyrtło, ze i chować gdzie nie było. Przychodzi wreście Śmierć do jednej gaździny wdowy — siedmioro siérot u niej — i biere ją.
 A tu dzieci, kiej nie zacnom prosić, kiej nie zacnom lamentować:
 — Nie bier matki, nie bier matki!
 Zlutowała się Śmierć nad dziećmi, idzie do Pana Boga i powieda:
 — Panie Boze, jako-ze mnie matkę brać, kiej dzieci tak prosom, tak lamentujom, aze mi się luto stało.
 A Pan Bóg powieda tak:
 — Ja w tych rzecach nie gazda, jéno Pan Jezus gazda. Idź-ze do Pana Jezusa, niech ci ta powié, jako ma być.
 Przychodzi Śmierć do Pana Jezusa i powieda:
 — Panie Jezu, jako-ze mnie gaździnę brać — siédmioro sierot w chałupie — tak prosom, tak lamentujom, aze mi się luto stało.
 A Pan Jezus prask Śmierć w pysk:
 — Chybaj do morza, przynieś skałkę!
 Skocyła Śmierć do morza, na samiusieńkie dno, przyniosła skałkę kwardom, okrągluchnom, jako bochenek chleba, a Pan Jezus do niéj:
 — Gryź!
 Gryzie Śmierć, gryzie — zębiska ją bolom; zgryzła wreście calusieńkom skałkę — i patrzy: az tu w środku chrobocek maluśki siedzi.
 A Pan Jezus prask Śmierć w pysk.
 — Widzis, powieda, to ja i o tym maluśkim chrobocku na dnie morza wiem i pamiętom, a ty myślis, ze ja o siérotach nie będę pamiętał?
 — Chybaj, bier matkę!...

Re: Sabałowa bajka

Post: 28 maja 2015, 07:38
autor: fruwla
Hansel pisze:Sabałowa bajka

 A Pan Jezus prask Śmierć w pysk:


*

Re: Sabałowa bajka

Post: 28 maja 2015, 08:16
autor: bernadeta1963
Bardzo mądra opowieść o tym , że wszystko ma swój czas . Nawet dar życia wiecznego na ziemi mógł by się kiedyś znudzić . Ciekawy góralską gwarą opowiedziany sposób postrzegania zjawiska śmierci pokazuje ludziom , że normalną koleją rzeczy jest odejście człowieka . Uświadamia również ludziom , ze otoczeni są Boską opieką zarówno zmarli jak i ci którzy utracili najbliższych .

Re: Sabałowa bajka

Post: 28 maja 2015, 20:48
autor: Hansel
fruwla pisze:*
?

Re: Sabałowa bajka

Post: 29 maja 2015, 06:47
autor: Xsenia
Hansel pisze:
fruwla pisze:*
?

Fruwla trochę się dziwi, że według tej opowieści Jezus stosował przemoc (uderzenie w twarz). A jak wiadomo Wyższe Duchy nie stosują jej. :)

Re: Sabałowa bajka

Post: 29 maja 2015, 12:08
autor: Hansel
A jak Jezus ukręcił bat żeby wypędzić przekupniów ze świątyni ?

Re: Sabałowa bajka

Post: 29 maja 2015, 12:26
autor: Mirek
Chodzi Ci o sposób zrobienia takiego bata? ;)

Re: Sabałowa bajka

Post: 30 maja 2015, 10:44
autor: Hansel
He he tak naprawdę to Jezus potrafił nawet powiedieć żydom że jest ważniejszy od ich praojca Abrachama i za to go właśnie lubię ale pewnie dlatego oni go za to tak nienawidzili.