http://www.youtube.com/watch?v=5UVt9KbCYzM Ja po obejrzeniu tego filmu zacząłem wątpić w to, czy ST jest czymś więcej niż tylko dziełem literackim o czysto ludzkim pochodzeniu. W dzisiejszym świecie tak naprawdę każdy znajdzie jakieś argumenty na poparcie swoich tez- zarówno ateiści, jak wierzący. Człowiek się w tym wszystkim gubi, bo z analizy tego samego utworu- Pisma Świętego- ludzie wyciągają skrajnie różne wnioski. I na tej podstawie przekonująco swoją wizję i światopogląd potrafi przedstawić zarówno ateista, jak i teista.
Doświadczyłem w swoim życiu bardzo traumatycznego zdarzenia i generalnie uświadomiłem sobie, że jestem istotą śmiertelną. Naprawdę spore odkrycie
Pojawił się ogromny lęk przed śmiercią, pustką i nieistnieniem. Bardzo łatwo byłoby się odwołać do wiary jako panaceum, ale mój dosyć ostry w swoich roszczeniach rozum protestuje przeciwko takiemu rozwiązaniu.
Ateiści, którzy twierdzą, że się śmierci nie boją, oszukują samych siebie. Po prostu wyparli ten lęk do podświadomości, inaczej trudno byłoby im funkcjonować. Mówię o prawdziwych, MYŚLĄCYCH ateistach, a nie kinderateistach antyklerykałach, którzy nie wierzą, bo taka moda, bo ksiądz zły itp.itd. Ateistom lęk w codziennym życiu nie przeszkadza, bo nie ma okazji się ujawnić. Zbudowali sobie swój bezpieczny świat, w którym żyją. Było kiedyś takie powiedzenie "W okopach nie ma ateistów". Zauważyliście pewnie, że ludzie, którzy wykonują najniebezpieczniejsze zawody, raczej ateistami nie są? Sytuacje graniczne wydobywają z człowieka to, co naprawdę w nim siedzi...