A jednak jest tu coś nie tak. Skoro nie jesteś Chrześcijaninem, nie chodzisz do żadnych kościołów i nie wyznajesz żadnej religii, to sąd u Ciebie konieczność ciągłego mówienia o tym, tak jakbyś sobie z tym nie radził? Czyli nie podejmujesz żadnej pracy, bo tam możesz spotkać Katolika, czy Protestanta, Buddystę, a nie po drodze Ci do tych ludzi więc nie dasz rady przebywać w ich towarzystwie. I skąd u Ciebie ta obsesja, że inni chcą Cię nawracać? Tego to już w ogóle nie rozumiem. Może jakieś miałeś przykre doświadczenia?
Wiesz, żebyśmy mogli się spotkać, to nie tylko Ty musisz tego chcieć. Ja bym też musiał na to wyrazić zgodę. To co przedstawiasz sugeruje, że to ja dążę do spotkania z Tobą, co jest kompletną bzdurą i nie mam pojęcia skąd ta myśl w Twojej głowie się zrodziła.
Ten odłam spirytyzmu, o którym piszesz to okultyści dlatego być może KK wrzuca spirytyzm do jednego worka z okultyzmem?