Dwa tematy:
Religia w szkole - moje dzieci nie chodzą i nie czują potrzeby. Starsza miała pewne przejścia, bo pani na świetlicy mówiła, że pójdzie do piekła, ale moje dziecko mimo wszystko jest trochę mądrzejsze i po rozmowie z nami, tylko się śmieje na takie tematy. Jesteśmy już po Komunii i poszło sprawnie. Nawet oszczędziła sobie paru afer, bo ksiądz niestety zachował się jakoś ostro wobec dzieciaków, że aż rodzice przez 3 dni dyskutowali i chcieli jakiś protest zrobić. Mówicie, że dziecko może czuć się odrzucone, bo musi wyjść z sali, jak jest religia? Szczerze? Powiem ostro - temu da się zaradzić rozmową z dzieckiem i wyjaśnieniem sytuacji. Wolę to niż przejścia z zakonnicami i księżmi, którzy absolutnie nie mają przygotowania do pracy z dziećmi w większości przypadków, wywołują w nich poczucie winy wmawiając, że dzieci te popełniają grzechy i będą się smażyć w piekle. O temacie pedofilii w kościele już nawet nie wspominam.
Generalnie ja nie posłałem dziecka na religię z dwóch powodów: 1) nie chciałem być hipokrytą, bo do przyjmowania sakramentów musiałbym udawać kogoś innego niż jestem; 2) pomyślałem, że może gdzieś są ludzie, którzy myślą podobnie jak ja i będzie im raźniej, gdy ich dzieci nie będą same. W klasie mojej córki jest 3 niechodzących na religię i zawsze jest miło wiedzieć, że córka nie jest sama. Ale myślę, że każdy tutaj powinien podjąć decyzję sam. Dobro dziecka przede wszystkim.
Islam - do dyskusji na temat Francji za 40 lat dodałbym następujące elementy i pytania:
1) Zauważcie, że w tej chwili w Europie Zachodniej mamy pokolenie ludzie, którzy przeprowadzili się do Francji, Anglii, Niemiec itp. i u których pewne zachowania religijne mogą być silniejsze. Tęsknota za krajem je po prostu wzmacnia, bo ludzie traktują religię jako pewien łącznik z ich ojczyzną. Vide: Polacy w Chicago też są dość religijni, bo religia pełni tam dodatkowe funkcje spajania ich społeczności itp. Ale moje pytanie jest takie: czy jesteście przekonani, że 100% muzułmanów urodzonych we Francji, a tym bardziej ich dzieci, które wyrastają już w kulturze materialistycznej i laickiej będą równie religijne jak ich rodzice? Wątpię. Po prostu widzę, że pieniądze i dobrobyt są zbyt dużą pokusą, by wszelkie powierzchowne religie się utrzymały. Pamiętajcie, że u tych ludzi może się pojawić kryzys, który wywołany jest np. informacjami naukowymi itp. Podobny proces dzieje się już w Polsce, gdzie ludzie powoli odchodzą od religii. Nie jest to rewolucja, ale powolny odpływ. Np. dziś u mojej córki na religię nie chodzi 10% dzieci. W przypadku starszych dzieci jest jeszcze słabiej. W moim liceum na 30 osób była jedna ateistka, pozostałe osoby pochodziły z rodzin katolickich. W ostatniej klasie na religię chodziło może 5 osób. Nawet w jednej znanej mi szkole katolickiej był przypadek, że na religię chodziło tylko pół klasy. Reszta zapisała się na etykę. Te dane wskazują pewien trend, który będzie się utrzymywał, bo KK niestety tkwi w stagnacji i przez to gnije od środka. A więc pierwsze pytanie co do tych imigrantów - czy za 40 lat będą wciąż wyznawcami islamu i czy nie zacznie on mieć formę bardziej obojętną?
2) Czy naprawdę uważacie, że możliwy jest powrót do tradycji chrześcijańskiej? Wątpię. Po prostu nie ma żadnej struktury religijnej, która stanowiłaby dla tych wszystkich ludzi sensowną alternatywę. Poza spirytyzmem oczywiście
. Problemem w tej chwili nie jest tyle tradycja, co fakt, że rodzi się mniej dzieci w rodzinach czysto francuskich, niemieckich itp. To dlatego muzułmanów teoretycznie za 40 lat może być więcej. Oni mają np. 6 dzieci, a Francuzi 1 albo 2. Tu jest problem i zmiana podejścia tego nie zmieni.
3) Odejście od laickiej tradycji jest możliwe, jeśli muzułmanie to przegłosują, ale szczerze - wątpię w to. Myślę, że za jakiś czas też ich dzietność spadnie, a oni zostaną wchłonięci przez konsumpcjonizm.