Becia66 pisze:Danut – nie sądzę, że to ojciec. On ciągle podróżował I nie było go więcej niż był. Był lekkoduchem I nie bardzo mu pasowało siedzenie na jednym miejscu. Nie interesowało go co się dzieje z jego dzieckiem. Do dnia dzisiejszego można policzyć na palcach Ich spotkania, które I tak zakończyły się tym, że córka wykreśliła go ze swojego życia. Kolejny raz odwrócił sie od niej gdy go potrzebowała. Ja szanuje jej decyzję.
Ale komu się podoba ktoś kto potrafi być szczery I nie owijać w bawełnę swoich uczuć?? .
Becia66 pisze:Danut – nie sądzę, że to ojciec. On ciągle podróżował I nie było go więcej niż był. Był lekkoduchem I nie bardzo mu pasowało siedzenie na jednym miejscu. Nie interesowało go co się dzieje z jego dzieckiem. Do dnia dzisiejszego można policzyć na palcach Ich spotkania, które I tak zakończyły się tym, że córka wykreśliła go ze swojego życia. Kolejny raz odwrócił sie od niej gdy go potrzebowała. Ja szanuje jej decyzję.
Ale komu się podoba ktoś kto potrafi być szczery I nie owijać w bawełnę swoich uczuć?? .
Becia66 pisze:Wiesz danut ostatnio zaczęłam drązyć tematy rodzinne. Jakis czas temu zainteresowałam się Totalna biologią I zaczęłam szukać przyczyn w rodzinie swoich przeżyc I moich dzieci. Bardzo cięzko było cokolwiek wyciągnąć od mojej mamy. Pytałam się co sie wydarzyło w jej życiu jak zaszła ze mną w ciążę, kto mnie nie chciał że urodziłam się z poważną wadą serca. Jakież było moje zdziwienie, gdy usłyszałam że to mój dziadek niby nie chciał ” jeszcze jednej gęby do wyżywienia”. Ale poczułam zupełnie cos innego w środku.
Że mama nie mówi prawdy a dlatego że od kiedy pamietam, zawsze mnie odpychała, krytykowała. Czułam się jak kula u nogi. I zresztą tak jest do dzisiaj. Niby normalnie ale ten dystans jest. A najbardziej czuje to kiedy widzi że układa mi się dobrze, że moje dzieci sobie radzą, że sie rozwijam. Pytałaś się jak zareagowała moja rodzina?? Ojciec nigdy się nie angażował I nie angażuje. Jest to jest nie ma tez dobrze . Ale mama nie omieszkała mi powiedzenia gorzkich słów. Nie patrzyła na mnie I moje dziecko tylko co ludzie powiedzą. Nie ważne czy byłam bym szczęśliwa czy nie tylko - ludzie. Odtrąciła mnie jeszcze bardziej. Nie wspierała I nie pomagała. Ale dałam radę . Ostatnio zadzwonił do mnie mój ojciec po paru głębszych I powiedział między innym, że mama mnie nie cierpi bo doskonale sobie radzę. Odpowiedziałam tylko że to jej problem nie mój. Nie mogę odpowiadać za jej uczucia.
danut pisze:Tak się kształtuje osobowość wchłaniając to co samemu się wytwarzało od wieków w swoich środowiskach, tak ewoluuje nasza świadomość, wtedy gdy chce się rozwijać a nie tylko skakać z kwiatka na kwiatek. Są czytelne całe sekwencje powtarzających się zdarzeń w danej rodzinie wyglądające jak nieprzerwany ciąg,
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości