Witam serdecznie!
Chciałbym bardzo podziękować twórcom tego forum za jego stworzenie obecnym tutaj forumowiczom za to, że macie odwagę i ochotę dzielić się z innymi swoimi spostrzeżeniami i dobrymi myślami.. nie ukrywam że dużo się od was dowiedziałem i z przyjemnością czytam wasze dyskusje
Obecnie mam trzydzieści parę lat, jestem ogarniętym dorosłym, który w pocie czoła (ale z pasją) zarabia na utrzymanie swojej cudownej rodzinki Chciałbym się podzielić pokrótce swoją historią. Zjawiska 'spirytystyczne' towarzyszą mi od czasu gdy miałem 5 lat. Od tego momentu regularnie zdarzało mi się doświadczać obecności duchów (wszystkimi zmysłami) nie znanych mi wcześniej osób. Niestety prawie zawsze kontakt z drugim światem nie był dla mnie pozytywnym doświadczeniem. Gdy byłem małym chłopcem oczywiście bardzo się bałem tego co widziałem, ale nie przystwarzało mi to żadnych trudności w codziennym życiu. Mając około 13 lat moje doświadczenia uległy nasileniu, skutkiem czego zacząłem mieć poważne problemy ze snem. Zaniepokojeni rodzice zaczęli mi wtedy urządzać 'pielgrzymki' po księżach / bioenergoterapeutach / psychologach Od lekarzy dostawałem tabletki, od zakonników zioła na sen. Całe szczęście moja matka, widząc jak mocno działają te preparaty, szybko zabroniła mi ich używać. Uczestniczyłem również w kilku modlitwach o uwolnienie i egzorcyzmach, nic to jednak nie zmieniało. Gdy miałem około 22 lat postanowiłem sprawdzić czy nie jestem schizofrenikiem i zaprosiłem swoich najlepszych przyjaciół do mnie do domu, by przekonać się czy to czego doświadczam dzieje się naprawdę. Rezultat eksperymentu był taki, że oni również zobaczyli i odczuli to co zwykle ja widziałem. Mimo iż była to swego rodzaju młodzieńcza głupota, to dzięki temu wydarzeniu wykluczyłem że przyczyną tego co mnie dotychczas spotykało była choroba psychiczna Chciałbym zaznaczyć że nigdy w świadomy sposób nie wywoływałem / przywoływałem do siebie duchów..
Po latach dopiero odkryłem przyczynę, która w moim przypadku przywoływała do mnie owe dręczące i nieprzychylne mi byty. Tą rzeczą jest (i był) strach (lub też jak kto woli silna emisja niskich wibracji:)). Jego odczuwanie jakby ściągało do mnie te istoty (dla poczucia bezpieczeństwa zawsze spałem w pokoju z kotem i psem, jednak na nic się zdawała mi się ich obecność, ponieważ w momencie występowania owych anomalii od razu uciekały z pomieszczenia w którym byłem). Jestem wychowany w wierzącej rodzinie, więc próbowałem odmawiać modlitwy w trakcie tych doświadczeń. Jednak samo odklepywanie zdrowasiek nic w takich sytuacjach nie dawało. Dopiero gdy wyzbyłem się lęku i zamieniłem go na miłosierdzie / próbę zrozumienia tej drugiej istoty to zaczęły one przynosić efekty (i wcale nie musiała być to jakaś tam 'oficjalna' modlitwa, wystarczyło dowolne wyrażenie tych dobrych emocji). Zdarzają mi się również pozytywne 'spotkania'. Są one z osobami, które znałem wcześniej za życia. Przekazywane mi są zazwyczaj komunikaty do pozostałych bliskich.
Kilka lat temu pewien przyjaciel, z którym podzieliłem się swoimi doświadczeniami, polecił mi znaną w tutejszym kręgu książkę 'Księga Duchów', za co jestem mu za to bardzo wdzięczny. Ale najbardziej chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się do jej powstania i przekładu na nasz ojczysty język Odpowiedziała mi ona na większość dręczących mnie dylematów, oczywiście też zrodziła nowe pytania.. Jakiś czas po przetrawieniu lektury przypadkowo w internecie odkryłem to forum i zacząłem z zaciekawieniem 'podsłuchiwać' waszych rozmowów Długo się zastanawiałem czy warto umieszczać tu moją historię, zwłaszcza iż niewielu osobom ją w życiu opowiedziałem..
Przypadki które tu opisałem są opowiedziane w dużym skrócie, pominąłem szczegóły które nie koniecznie warto teraz przytaczać. Mimo iż wiele lat swojego życia nie radziłem sobie z moimi przypadłościami i kosztowało mnie to wiele cierpienia, jestem wdzięczny Bogu za to co mnie spotkało (chociaż nie znam odpowiedzi 'dlaczego?'). Lubię pomagać innym i chciałbym móc wykorzystać w dobry sposób to co w sobie mam. Dlatego też zwracam się do Was moi drodzy jak widzicie opisaną przeze mnie historię? Czy to jakieś fatum / zła karma z poprzednich wcieleń? Czy nieokiełznany dar? Jeśli uważacie że to dar to jak móc go bardziej wykorzystać? Jeśli macie jakieś do mnie pytania, to chętnie odpowiem.
Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam!