Witam was serdecznie na imię mam Kasia
Odkąd pamiętam lubiłam opowieści o duchach ale czytać w czasopismach nie brałam tego zbyt serio ale kupowałam niesamowite historie lubiłam ten dreszczyk emocji. Spirytyzm sama nie wiem co mogłam o nim myśleć nie zgłębiłam jeszcze tego tematu zbytnio ale jako katoliczka wiedziałam tyle ile nasza nam o tym mówi że nie wolno wywoływać duchów itp.
Przepraszam że się tak rozpisuje ale z natury jestem osobą którą lubi dużo mówić taka też była zmarła 7 stycznia Ania - siostra mojej mamy.
Pochodzę z dość biednej wielkiej rodziny mieszającej wspólnie. Był czas że mieszkaliśmy w jednym pokoju w 6 osób. Od urodzenia mieszkałam z tą ciocią była dla mnie poniekąd jak druga mama dlatego tym bardziej boli mnie to co się stało. Ciocia była schorowana ale wydaje się a może ja na czas nie zwróciłam uwagi że nie aż tak. Ania dobry szlachetny człowiek Dusza naszego domu. Buzia się jej nigdy nie zamykała potrafiła czasami i z trzy razy mówić mi to samo ale taka była. Taką energie wnosiła do naszego domu że było wesoło i tętniło w nim życie. Ania nigdy nie miała swoich dzieci ani partnera dlatego całe swoje serce oddała mi i mojemu kuzynowi a potem mojemu synkowi i córusi. Mój syn Kacperek od urodzenia cierpi na autyzm - nie mówi rozumie co my mówimy do niego ale nie potrafi nam odpowiedzieć. Ukochała go tak bardzo. Pamiętam jak powtarzała że kocha go bo jest tak samo niepełnosprawny jak ona aczkolwiek w jej przypadku to była łamliwość kości. Opiekowałam się nią do ostatnich chwil jej życia. Chodziłam z nią do lekarza ale mam takie wyrzuty sumienia i nie potrafię sobie wybaczyć że nie wzięłam jej na USG jamy brzusznej.
Ciocia od połowy listopada skarżyła się że bardzo bolą ją plecy i my jej w to uwierzyliśmy bo miała zwyrodnienia pleców i często wymagała zabiegów rehabilitacyjnych. Jednak 7 stycznia wieczorem stojąc obok mnie w kuchni rozbolał ją brzuch dość poważnie do takiego stopnia że zadzwoniłam po karetkę pogotowia. Leząc na łóżku prosiła mnie żebym ją ratowała że nie chce jeszcze umierać. Ja przypuszczałam że to nic aż tak poważnego mówiłam ciociu masz dopiero 51 lat nie umrzesz co ty do mnie mówisz a ona na to że umiera ale wstała pomogłam jej się ubrać pomogłam zapakować ją na ten wózek którym ją zabierali i nawet nie pomyślałam że widzę ją ostatni raz w życiu. Kto by przypuszczał kobieta 51 lat z bólem brzucha jedzie do szpitala i już nie wraca? Pół nocy siedzieliśmy z kuzynem w domu i czekaliśmy aż zadzwonią ze szpitala żeby po nią przyjechać. Nie zadzwonili kiedy zadzwoniłam następnego dnia lekarz powiedział że nie ma nadziei z tego się nie wychodzi pękło jelito grube. Kałowe zapalenie otrzewnej. Ja zupełnie na to nie przygotowana miałam nadzieję że jakimś cudem uda się jej przeżyć wróci do nas jednak ostatni raz widziałam ją w domu pogrzebowym wyglądała jakby spała.
Zmarła a mi świat się zawalił. Zawsze miała tendencje budzić nas wesoło z samego rana a mój synek biegł i kładł się obok niej w łóżku teraz biedny chodzi po domu i jej szuka a mi serce pęka bo wiem że nie zobaczy już nigdy swojej Ani. Woła Ania Ania bo to jedyne co potrafi zawołać porucz czasami mama. Teraz sobie wyobrażam że jest z nami tylko my jej nie widzimy chodzę po domu i do niej gadam ale czy to jest możliwe żeby tutaj z nami była tylko niewidoczna? Zastanawia mnie czy możliwa była by jeszcze czasami z nią rozmowa? Czy gdybym urodziła dziecko czy jej dusza mogłaby w jego ciałko wniknąć gdybym się o to do niej gorliwie modliła?
Ostatnio miałam sen że siedzi na schodach przed naszym domem i tak bardzo płacze że nie chcemy wpuścić jej do domu że tak za nami tęskni i ja ją przytuliłam i mówię że też tęsknię a jak się przytuliłyśmy to taki ziąb poczułam jakby pokrył mnie lodowiec i jak się obudziłam to dalej to czułam to zimno nie wiem co to mogło znaczyć. Jednak tak bardzo za nią tęsknię że nie mogę się pogodzić z tym że jej już ze mną nie ma
Czy któraś któryś z was mądrzejszych ode mnie w tym temacie powie mi czy możliwe jest to żeby była tutaj z nami? Czy dałoby się z nią czasami jeszcze porozmawiać? i co z tą jej reinkarnacją czy mogłaby inkarnować się w moim dziecku jeśli zaszłabym w ciążę