autor: kalatala » 08 paź 2015, 23:03
Właśnie przedwczoraj wróciłam do pisania. Wcześniej się zniechęciłam, sama nie bardzo wiedziałam dlaczego. Moim celem jest niesienie pomocy, ale chyba byłam zbyt niecierpliwa. Zrozumiałam, że na początku muszę tylko ćwiczyć, a niesienie pomocy przyjdzie później. Ciągle kontaktuje się ze mną pani Hrabina, która przyznała, że panią Hrabiną nie jest, ale lubi się tak nazywać. Kręci trochę, ale to nic, bo ja o tym wiem. Rozmawiamy trochę i modlimy się razem. Pisze mi, że to jej przynosi ulgę. Może tak, może nie, nie mogę miec żadnej pewności, czy mnie w tym też nie wkręca. Żal mi jej, napisała mi, że miała pięcioro dzieci, ale odkąd umarła żadnego z nich nie widziała i tęskni za nimi. Czasem nie chce mi odpowiedzieć na pytanie, jak na przykład dziś, gdy ją zapytałam czy odczuwa jakieś cierpienia. A przedwczoraj mi odpowiedziała, że nie porafi czytać w moich myślach i jest tu konsekwentna, reaguje tylko na głos. Ciekawe jak długo mi towarzyszy...