Ot i moja historia...

Nasze opowieści, o tym jak Spirytyzm zmienił nasze spojrzenie na życie...

Re: Ot i moja historia...

Postautor: atalia » 03 mar 2013, 21:32

Cieszę się, że zrozumiałaś moje intencje. Babka, o której pisałam, pracuje na psychiatrii - jest tam terapeutką, wiec chyba zna się na rzeczy. A poziom litu pewnie bada sie w pierwszym lepszym laboratorium (?)
Ja się nie badałam , ponieważ ( niestety ) nie był takiej potrzeby.
atalia
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 3943
Rejestracja: 17 sty 2010, 12:30

Re: Ot i moja historia...

Postautor: kakofonia myśli » 10 mar 2013, 10:09

Tak sobie siedzę w pracy i myślę... Właściwie to chyba powinnam przestać myśleć. Jakoś nie mogę się pozbierać po wczorajszym spotkaniu. Dopóki wydawało mi się, lub inaczej, dopóki wmawiałam sobie, że wszystko, co mi się przytrafia jest zawieszone na cienkiej lince odgraniczającej rzeczywistość od wyobraźni, wszystko miałam pod kontrolą. Choć pojawiały się dowody na to, że mam jakieś tam dziwne zdolności, to starałam się je bagatelizować, przyjmowałam je do wiadomości jednocześnie filtrując przez głęboko zakorzeniony w moim mikrokosmosie racjonalizm. Ale po wczorajszym wieczorze kurtyna opadła i muszę stawić czoła faktom (choć dziwnie brzmi słowo 'fakt' wobec niewytłumaczalnych zjawisk). Kontakt, którego wczoraj doświadczyłam, i którego 'realność' zweryfikowałam z Izą, rozwalił mi świat :( Bo jak mam przejść do porządku dziennego nad faktem, że kontaktują się ze mną zmarli? :? I w ogóle, jak mam sobie poradzić ze świadomością, że wszystko w co do tej pory wierzyłam, że cały 'kształt' otaczającej mnie rzeczywistości runął w gruzach, po prostu się rozmył? Tak, na pewno usłyszę: 'tak miało być; taki był plan; nie masz na to wpływu; dostałaś dar, który powinnaś wykorzystać...'. Ale 'dar' ujawnił mi się zaledwie parę miesięcy temu i wcale o niego nie prosiłam :cry: Nie miałam czasu oswajać się z tym, co mi się przydarza, nie miałam czasu zastanowić się nad tym, co się ze mną dzieje. Jest o tyle trudniej, że mój system przekonań, rozwijał się przez 35 lat i był dość solidny i hermetyczny. Niezależnie od tego w co wierzyłam, miałam swoje 'prawdy', które dawały mi poczucie bezpieczeństwa. A teraz okazuje się, że moje wierzenia nabrały realnych kształtów i 'ktoś' postanowił skonfrontować je z moim 'ja'. ( a czy może być cudze ja? :? ). Gdybym miała opisać, to co czuję w tej chwili jednym określeniem, użyłabym słów 'wessana przez wszechświat' - jakkolwiek można to interpretować. Czuje, że się gdzieś zapadam i nie bardzo jestem w stanie znaleźć jakikolwiek punkt oparcia w tym szaleńczym locie...
Ech, nie będę się żalić. Po prostu potrzebuję... No właśnie, czego ja właściwie potrzebuję... Potrzebuję odzyskać spokój :(

Bardzo proszę wszystkich, żeby pomodlili się za Martę ( to dusza, która wczoraj skontaktowała się z nami podczas spotkania, i która bardzo potrzebuje wsparcia, bo bez wątpienia jest bardziej zagubiona niż ja).

Pozdrawiam
M.
Pelo Amor ou Pela Dor... (By love or by pain)

„What is mind? No matter. What is matter. Never mind.” Thomas Hewitt Key

sbitara77@gmail.com
Awatar użytkownika
kakofonia myśli
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 386
Rejestracja: 15 lut 2013, 04:26
Lokalizacja: The space-time continuum...

Re: Ot i moja historia...

Postautor: juniperus » 10 mar 2013, 10:15

Nadszedł czas, byś stawiła temu czoła. Dasz radę, a ja Cię będę w tym wspierać.
Izabela
GG: 42074662


Ulecieć do góry na skrzydłach...
Awatar użytkownika
juniperus
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 852
Rejestracja: 03 sty 2013, 11:50
Lokalizacja: łódzkie

Re: Ot i moja historia...

Postautor: Voldo » 10 mar 2013, 11:50

Dasz radę :)
Nie myśl o tym, jako o czymś złym, a postaraj się to zaakceptować - to jest prawdę powiedziawszy, można by powiedzieć - kolejny stopień, który każdy z nas musi osiągnąć.
Więc życzę Ci tego, byś znalazła siły, by to wytrzymać :)
Jak dobrze wiesz, masz naszą pomoc i wsparcie.
Tomasz

„Jezus Chrystus nie prosił nas o wiele, nie wymagał od ludzi, by wspinali się na Mount Everest, czy wielce się poświęcali. Prosił nas tylko o to, byśmy kochali drugiego człowieka.” - Chico Xavier

Wiceprzewodniczący PTSS
Przewodniczący Wrocławskiego Oddziału PTSS
tomasz.grabarczyk.spirytyzm@gmail.com
Awatar użytkownika
Voldo
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 2204
Rejestracja: 08 lut 2010, 14:58
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ot i moja historia...

Postautor: juniperus » 10 mar 2013, 11:55

Widzisz, ilu masz tu przyjaciół? Główka do góry :)
Izabela
GG: 42074662


Ulecieć do góry na skrzydłach...
Awatar użytkownika
juniperus
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 852
Rejestracja: 03 sty 2013, 11:50
Lokalizacja: łódzkie

Re: Ot i moja historia...

Postautor: Nikita » 10 mar 2013, 12:43

Kakofonia mozesz troche bardziej opisac to co zaszlo? Rozbudzilas moja ciekawosc... :)

Jakos tak jak czytalam Twoj post to pomyslalam o Jackowski...znanym jasmowidzie...bo on tez "rozmawia ze zmarlymi".
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Ot i moja historia...

Postautor: kakofonia myśli » 10 mar 2013, 13:37

Kochani, bardzo dziękuję Wam za wsparcie, tak na forum, jak i w prywatnych wiadomościach. Od razu mi się jakoś tak lżej zrobiło, choć nadal czuję, że moja energia jest rozklekotana :?

Jasne, opisuję. Mieliśmy spotkanie, gdzie czytaliśmy KD i 'Ewangelię wg spirytyzmu'. Koncentrowałam się na tym, co prowadzący odczytywał i nagle poczułam, że muszę wziąć kartkę i pisak. Nadal wsłuchując się w słowa wychodzące z moich słuchawek poczułam, że ręka zaczyna mi pisać. Najpierw wychodziły jakieś głupoty, nawet nie bardzo umiem powtórzyć. Coś jak 'olowkowicznie (?)', 'jesteś bytem, jesteś z nami' - właściwie nie przywiązywałam do tego uwagi, bo pomyślałam, że to znów moja chora wyobraźnia zaczęła pracować. Później ręka zdrętwiała mi jeszcze bardziej i napisała: 'Mamo jesteś tutaj, brakuje mi Ciebie mamo', po czym 'Mamo, boję się'. 'Zawołałam' na czacie Izę, ale mi nie odpowiadała, więc siedziałam dalej z tą ręką, słuchałam Ewangelii i czekałam, co dalej nastąpi. Ostatnia informacja, jaką otrzymałam brzmiała: 'Mamo, jestem Marta'. Więc przesłałam wiadomość, żeby owa Marta skontaktowała się z Izą, która też jest obecna na spotkaniu, i żeby się nie bała. Nie ukrywam, że zrobiłam to z pobudek czysto egoistycznych (zamiast poratować biedną duszę kazałam jej kolejnych kontaktów szukać :shock: ), ale pomyślałam, że nie będzie lepszej okazji, żeby w końcu mieć 100% pewności, że nie jestem chora psychicznie :cry: Potem nastąpiła modlitwa końcowa, więc poprosiłam prowadzącego, żeby odmówił ją też w intencji Marty (tak na wszelki wypadek) - do tej pory jeszcze nikogo nie poinformowałam o tym, co mi się przydarzyło. Gdy skończyliśmy zapytałam Izy, czy mówi jej coś imię "Marta". Powiedziała, że imię nie, ale, że wyczuwa kogoś, kto stoi nad swoim grobem i rozpacza (o ile dobrze pamiętam), po czym powiedziała, że zapyta Opiekuna. (Ja z moim nie chciałam się kontaktować, bo byłam przekonana, że Marta jest wytworem mojej wyobraźni, więc pewnie opiekun też :shock:). I wtedy Iza mi powiedziała, że owszem, że Marta jest, że jest zagubiona i nie bardzo wie, co się dzieje (to samo wyczułam ja podczas kontaktu). Więc zaczęłyśmy razem się na niej koncentrować i uzyskałyśmy informację, że nie wie gdzie iść, że jest zagubiona, że prosi o wsparcie. Wyczułyśmy, że jest raczej młodą dziewczyną. Gdy 'zapytałam', co się z nią stało 'powiedziała': 'nie wiem, spadam w otchłań...wypadłam'... I Iza to potwierdziła. Potem pomodliliśmy się wspólnie w intencji tej biednej duszy i jedyne, co czułam w trakcie tej modlitwy to niesamowity wewnętrzny lód. Tak, jakby wszystkie moje wnętrzności zamarzły. I już nie dałam rady dalej siedzieć. Pożegnałam się, zgasiłam komputer, a z mojej duszy wyszła automatycznie, tak żarliwa i intensywna modlitwa o opiekę nad tą zagubioną istotą, jakiej jeszcze nigdy w życiu nie odmówiłam (interpelująca Opiekuna i dobre duchy) :? I wszystko się uspokoiło. Dzisiaj mam wrażenie, że sytuacja została opanowana. Sytuacja Marty, bo moja to się całkowicie poprzewracała... :cry:
Pelo Amor ou Pela Dor... (By love or by pain)

„What is mind? No matter. What is matter. Never mind.” Thomas Hewitt Key

sbitara77@gmail.com
Awatar użytkownika
kakofonia myśli
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 386
Rejestracja: 15 lut 2013, 04:26
Lokalizacja: The space-time continuum...

Re: Ot i moja historia...

Postautor: Nikita » 10 mar 2013, 14:54

Moze to jakas osoba zamordowana lub , ktora zginela smiercia gwaltowna?
Pamietacie sprawe Iwony Wieczorek? Cala Polska ja szukala takze jasnowidze ale do tej pory jej nie znaleziono...
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Ot i moja historia...

Postautor: Voldo » 10 mar 2013, 16:33

Właśnie trudno określić, w jaki sposób ona zmarła...
Zapewne był to jakiś rodzaj śmierci gwałtownej, jednak napewno nie było to samobójstwo, jednak trudno powiedzieć jaki dokładnie.
Ważne tylko, żeby wyszła z tej sytuacji.
Tomasz

„Jezus Chrystus nie prosił nas o wiele, nie wymagał od ludzi, by wspinali się na Mount Everest, czy wielce się poświęcali. Prosił nas tylko o to, byśmy kochali drugiego człowieka.” - Chico Xavier

Wiceprzewodniczący PTSS
Przewodniczący Wrocławskiego Oddziału PTSS
tomasz.grabarczyk.spirytyzm@gmail.com
Awatar użytkownika
Voldo
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 2204
Rejestracja: 08 lut 2010, 14:58
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ot i moja historia...

Postautor: kakofonia myśli » 10 mar 2013, 16:42

Wystrzelił w mojej świadomości pewien flash, ale zanim się do niego ustosunkuję, muszę poczekać na odpowiedź od Izy, bo sama nie wiem, czy to po prostu moja paranoja, czysta nadinterpretacja, czy może jednak 'coś' jest na rzeczy.
Że odeszła nagle, i że nie była na to przygotowana, to niemal pewne... Właściwie to najprawdopodobniej, wczoraj jeszcze, nie zdawała sobie z tego sprawy :(

Voldo pisze:Ważne tylko, żeby wyszła z tej sytuacji.

Wydaje mi się, że wszystko toczy się tak, jak powinno :)
Pelo Amor ou Pela Dor... (By love or by pain)

„What is mind? No matter. What is matter. Never mind.” Thomas Hewitt Key

sbitara77@gmail.com
Awatar użytkownika
kakofonia myśli
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 386
Rejestracja: 15 lut 2013, 04:26
Lokalizacja: The space-time continuum...

PoprzedniaNastępna

Wróć do Nasz Spirytyzm

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości