Co tam słychać Maju u Ciebie? Jak Twoje duchy, pokazał się jakiś? Piszę "Twoje duchy", "moje duchy", a przecież one do nas nie należą Są wolne jak my. Choć czasami mam wrażenie, że to my jesteśmy zniewoleni. I pewnie coś w tym jest. Wszyscy ograniczeni w ciele, a Ty i ja Maju (i pewnie wiele innych osób na świecie) dodatkowo miewamy ograniczane ciało, czasem i myśli Kurcze ostatnio często się łapię na tym, że zastanawiam się, czy to się dzieje na prawdę. I paradoksalnie im bardziej wmawiam sobie, że to tylko moja wyobraźnia, niedomagania cielesne, tym dostaję coraz więcej dowodów, które pokazują, jak bardzo się mylę. Ludzka natura już chyba taka jest, że mimo, że czujemy, widzimy, w naszym przypadku i piszemy, próbujemy usilnie upewnić się, że nie mylimy się, że to nie sen, że dzieje się to w rzeczywistości. Dzisiaj od rana towarzyszy mi takie specyficzne, miłe uczucie. Już kiedyś go doświadczałam. To było wówczas, gdy jako nastolatka pierwszy raz w życiu otrzymałam przekaz pisemny (na początku postu życie wśród dusz go cytowałam). Dawne dzieje Wówczas ogarniało mnie takie niewytłumaczalne szczęście, coś, co fizycznie można by opisać jako rozpieranie klatki piersiowej ze szczęścia, silne motyle w brzuchu, psychicznie natomiast jako ogromną radość, lekkość, prawie euforię. I nie jest ono w żaden sposób podobne do zwykłego ludzkiego szczęścia, tylko jakby coś poza ciałem, coś znacznie wyższego. Obecnie też tak mam. I tu jak zwykle próbuję opisać słowami, ale nijak one odzwierciedlają ten stan. Czy Ty Maju też tak czasem miewasz?
To niesamowite, jak te doznania przeplatają się ze sobą. Jednego dnia drętwieje się od siły energii niskiego ducha, innego wpada się w euforię, bo czuje się niezwykle pozytywną energię... i tu pojawia się niewiadoma, czyja to właściwie energia? Czytając nawet własne wpisy zastanawiam się, czy nie zwariowałam, czy te skrajne doświadczenia to nie objawy choroby. Ponieważ obecność niskich duchów powoduje u mnie czasami bardzo złe samopoczucie, brak energii, osłabienie, zawroty głowy, przyszła mi myśl, że może mam anemię. Z badań wynika, że jestem zdrowa jak koń "Bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze...". Nie ma rady... Z jednej strony już przyzwyczaiłam się do obecności duchów, z drugiej jednak jest w tym wszystkim coś tak niecodziennego i niezwykłego, że nie mogę tak po prostu przejść z tym do porządku dziennego i stale poszukuję dowodów na ich prawdziwość. Paradoksalnie im tego więcej, tym wątpliwości są coraz większe. Niezrozumiałym jest też również fakt, że istnieje we mnie jakaś dwoistość odczuć. Umysłowe - racjonalizujące doświadczenia, poddające je wątpliwościom w zakresie autentyczności i te drugie duchowe- pozostające w błogim spokoju i pewności, nie negujące tychże zjawisk, nie mające żadnych obiekcji w tej kwestii, dające radość, popychające na przód. I jak tę dwoistość zrozumieć?