Dzis mialam niesamowity sen: snilo mi sie, ze bylam w jakims duzym pokoju , tam byli tez jacys ludzie. W pewnym momencie do tego pomieszczenia wszedl jakis bandzior i zlapal mnie za glowe i przystawil mi pistolet do glowy. I ja sie autentycznie zastanawialam co moze sie wydarzyc...myslalam, ze on raczej nie wystrzeli ale z drugiej strony myslalam, ze jak wystrzeli to co bedzie...czy to koniec czy jest zycie po smierci? I troche mialam stracha...Ostatecznie facet puscil moja glowe i nie wystrzelil.
Dziwne ale nie czuje zadnego niepokoju...czuje spokoj...
To pytanie we snie: czy jak mnie zabije to czy bedzie COS czy raczej nie bedzie NIC?