Reinkarnacja głuchego

Miejsce, w którym można zadać każde pytanie dotyczące spirytyzmu, świata Duchów, reinkarnacji, sensu życia, praw kierujących naszym światem, Boga.

Reinkarnacja głuchego

Postautor: Martius777 » 27 wrz 2020, 00:03

Mama zachorowała na różyczkę, lekarz nakazał aborcję bo różyczka dokonuje bardzo rozległych uszkodzeń płodu, mama przyszła na zabieg ale uciekła w ostatniej chwili z fotela.

Urodziłem się z bardzo głębokim niedosłuchem, wręcz na granicy głuchoty, kilka dB dzieli od niej. Z najgorszym rodzajem niedosłuchu, tzw głuchotą centralną - co oznacza, że kompletnie nie rozpoznaję dźwięki w aparatach słuchowych, słyszę dźwięki ale nie rozumiem je, np słyszę jakiś dźwięk silnika ale nie wiem czy to samochodu, miksera, motoru. Mózg słyszy dźwięki ale ich nie rozpoznaje. Dla mnie mowa ludzka brzmi jakby to był obcy język, całkowicie obcy język. Wszyscy lekarze i specjaliści mówili mamie, że będę upośledzony, że nigdy nie nauczę się mówić.

Najpierw nauczyłem się czytać w wieku 4 lat, mama pisała polecenia a ja wykonywałem je (w ten sposób upewniła się czy naprawdę znam litery), potem pod wpływem pewnego zdarzenia zacząłem mówić (opowiem innym razem) i nauczyłem się odczytywać mowę z ust. Błyskawicznie przyswoiłem słownictwo i nie odstawałem od innych dzieci, trafiłem do szkoły masowej.

Cały czas byłem samotny, nikt nie chciał mówić wyraźnie abym mógł rozumieć, spędziłem setki godzin siedząc i nudząc się na imprezach, w kościele, w różnych miejscach, setki, setki godzin, gdzie musiałem siedzieć i nic nie rozumiałem, wielokrotnie prosiłem aby mówili pojedynczo itp, ale rodzina i inni mieli to gdzieś. telewizja była dla mnie niedostępna, brak napisów, byłem wyrzucony poza światem.

W podstawówce i gimnazjum namiętnie czytałem książki, w pewnym momencie przeczytałem prawie 3/4 wszystkich książek znajdujących się w małej osiedlowej bibliotece. Brałem po 4-6 książek i codziennie czytałem, potrafię czytać tak około 80-100 stron w ciągu godziny, mój osobisty rekord to 5 książek w jeden dzień podczas wakacji.

Hellen Keller rzekła, że ślepota zamyka nas przed światem a głuchota przed ludźmi. To jest prawda.

Nikt ze mną nie rozmawia, żaden krewny mnie nie odwiedził jak przeprowadziłem się a od przeprowadzki mija blisko 10 lat, wciąż lekceważą moje prośby aby mówili pojedynczo. Poprosiłem moją siostrę aby wzięła darmowego tłumacza z urzędu na swój ślub cywilny, dałem jej orzeczenie. Nie poszła załatwić, rzekła, że nie ma ochoty załatwiać, że mam nie przychodzić na jej ślub. Nikt nie stanął w mojej obronie. Musiałem zawieźć mamę na ślub siostry i wrócić do domu. W pracy nie odzywają się. Odzywałem się do nich a oni nic. Każde święta w pracy to horror, muszę wtedy siedzieć 8 godzin przy wigilijnym stole (taka tradycja w pracy) i nikt nie odpowiada ani nie zagai rozmowy. 12 kościołów odmówiło mi kazań na piśmie, na pogrzebie mojej babci dano mi tylko 4 zdania na kartce.

Nie mogę zadzwonić na 999, 997, 998 bo numer stacjonarny, nie mogę załatwiać żadnych spraw od ręki bo wszędzie stacjonarny, nawet sanepid ma numer stacjonarny, teraz wszyscy w maskach chodzą bo pseudoepidemia a ja przez to nie mogę odczytywać mowy z ust, muszę jak debil pisać na kartce i prosić aby mi pisali na kartce.

Telewizja? Brak napisów. Kościoły? Wyrzucają. Praca? Pracuj i wracaj do domu. Rodzina? Nikt się nie odezwie. Urzędy i instytucje? Użeranie się i załatwianie wszystko osobiście bo oczywiście e-maile, smsy, czaty nie istnieją. Mówię ludziom do znudzenia po raz 3456728 razy, że jeśli chcą skontaktować się, to proszę smsem. Nie napiszą smsa, dzwonią. Nawet PFRON dzwonił. Firma oferująca aparaty słuchowe dzwoniła. Spółdzielnia dzwoniła. Lekarz dzwonił. Wymieniać dalej? Ludziom nie dociera do głowy, że nie słyszę, że wtedy trzeba napisać smsa. Co dopiero szukanie pracy... wszędzie wymagają odbierania telefonów albo dzwonią w sprawie rozmowy...

Wszystko mnie omija z boku, ludzie coś mówią, śmieją.

Najgorsze, że nic nie rozumiem dźwięków. Chcę obejrzeć filmy a tu brak napisów. Muszę pilnować na dworcach i modlić się aby mi nie zmienili peronu w ostatniej chwili zapowiedzią głosową. W pracy gra radio a ja nic nie wiem. Moja lista kontaktowa na komórce jest krótka - mama, mój najlepszy przyjaciel i kolega. Koniec. Trzy numery. Na Facebooku ponad 250 osób ale żaden nie odpisze. Składam życzenia, zero rewanżu.

Nie istnieję dla świata.

Nie istnieję jak pomagam ludziom, daję im pieniądze, pomoc, dobre słowo.
Nie istniałem w jednym kościele, gdzie dopuszczano głosicieli bez kazania na piśmie dla mnie. Wszyscy patrzyli, że siedzę i nic nie rozumiem, żaden nie reagował. Kościoły są tylko dla zdrowych.
Nie istnieję dla świata, nawet służba zdrowia, policja, straż pożarna zdecydowała, że głusi nie maja prawa wezwać pomocy.
Nie istnieję dla państwa (brak przepisów gwarantujących równy dostęp do informacji) - brak napisów w tv - głusi nie muszą nic wiedzieć.
Nie istniałem dla słyszących kolegów, koleżanek w szkole.
Nie istnieję dla siostry bo nie miała ochoty podać orzeczenie aby otrzymać darmowego tłumacza.
Nie istniałem kiedy głośno mówiłem ludziom, że trzeba otworzyć drzwi niepełnoprawnym, że oni też chcą żyć.
Nawet starotestamentowy Bóg zakazuje głuchym być kapłanami.

Męczy mnie pytanie - dlaczego jestem głuchy i za co.
Nawet regresing dla mnie niedostępny - bo oczywiście nie słyszę! Jest jakaś inna forma regresingu nie wymagająca słuchu? Chcę poznać swoje przeszłe życie aby znaleźć sens głuchoty o ile ma jakiś sens.

Bóg nie uzdrawia, uzdrowiciel odchodzi pokonany przez głuchotę.

Co reinkarnacja mówi na temat głuchoty?

Czy można więcej razy nie inkarnować się? Życie głuchego na Ziemi to bezustanne piekło.

Podobno istnieje plan przedurodzeniowy. Jeśli to prawda to mój "plan" jest iście sadomasochistyczny. Mam ochotę napisać na kartce i przykleić na ścianie - "Koniec tej zabawy, mam dosyć, zmiana planu! Proszę nie udawać, że nie widzisz mojej kartki, przewodniku."

Życie głuchego dało mi gorzką lekcję - jeśli jesteś niepełnosprawny, czegoś ci brakuje to nie istniejesz dla innych, nawet dla Boga, który zakazał głuchym być kapłanami i sam przyznał, że stwarza głuchych w Księdze Wyjścia. Spotkanie z Bogiem nie będzie ekscytujące.

Nie usłyszę nawet śmierci. Wedle odkryć naukowych, ostatnim działającym zmysłem człowieka podczas śmierci jest słuch. Jeśli ogarnie cię cisza to wiesz, że umarłeś. Ja nie będę wiedzieć kiedy umarłem, dla mnie każdy sen jest doświadczeniem śmierci.
Martius777
 
Posty: 13
Rejestracja: 26 wrz 2020, 21:40

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: agnieszkag » 27 wrz 2020, 10:19

Kochany

Strasznie sie wzruszylam Twoim postem.
Widac, ze jestes takim wspanialym dobrym czlowiekiem.
Niestety nie znam odpowiedzi na Twoje pytanie, dlaczego Bog Cie tak doswiadczyl.
Prosze pisz tu do nas, pisz o wszystkim.
agnieszkag
 
Posty: 453
Rejestracja: 19 cze 2016, 15:52

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: Xsenia » 27 wrz 2020, 11:17

Witaj serdecznie na forum :)

Tu nie ważne jest czy masz słuch czy nie. :) Pisz, a będziemy odpisywać.

Każdy z nas ma złe doświadczenia. Spirytyzm wyznaje, że nasze złe doświadczenia tworzą nas samych. To jaki jesteś teraz, jak odbierasz świat, to właśnie wynik twoich doświadczeń. Postaraj się zobaczyć dobrą stronę tego co cię spotkało. Wiem, że być może teraz jej nie dostrzegasz, ale z czasem może ją zobaczysz. Np. moje złe doświadczenia spowodowały, że jestem bardziej empatyczna. Jestem w stanie zrozumieć ludzi skarżących się na ich doświadczenia, bo wiele przeszłam i ich rozumiem. W twojej głuchocie też jest sens. Ale nie szukaj go, on sam sie znajdzie :)

Pisz co się boli, co dotyka. Pisanie o cierpieniu pozwala je zmniejszyć.
A my postaramy się ci ulżyć :)
Wyznaję zasadę Sokratesa - "wiem, że nic nie wiem". :)
Awatar użytkownika
Xsenia
Moderator forum.
 
Posty: 3163
Rejestracja: 08 lis 2013, 22:07
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: danut » 27 wrz 2020, 11:19

Martius777 - Kiedyś przeprowadzono takie badanie/ eksperyment z ludźmi niewidzącymi od urodzenia - mieli rysować polecone obrazy np. jakieś drzewo, kwiat, itp. Zaskoczeniem wielkim było to, że ci ludzie robili to w sposób bardzo podobny do ludźi widzących, jedyna różnica polegała na niewielkich trudnościach z umiejscowieniem elementów obrazu na kartce. Ale skąd tak dobrze znali te szczegóły? Przecież ich nigdy tu nie widzieli. Zatem świadczyć to może o tym, że nie zawsze i nie wszędzie gdzie zyją są niewidzącymi, gdzieś te wiadomości zdobyli. Tak samo Ty gdzieś słyszysz dobrze, przyczynę niesłyszenia tutaj znasz. Wątpię w to, że tak się stało za karę, ponieważ ja odrzucam wiary oparte o świat czarno- biały, wina - kara, władza- poddani, klasy, zarządzanie, pejcze i upodlenia. Coś zawsze ma swoją przyczynę i skutek o różnym zasięgu, ten Twój zasięg powstania niepełnosprawności dotyczy tylko tej rzeczywistości. To nie tak z tym Bogiem i kapłanami, wyraźnie masz napisane "Mają oczy i uszy a nie widzą i nie słyszą" To nie chodzi o dosłowne "mieć" te narządy, ale niespełniające swojej roli, chodzi o to, ze są ludzie, którzy dobrze słyszą ale nie rozumieją tego co słyszą, widzą, ale zniekształcają swoim pojmowaniem widzenie, chodzi o zobaczenie Prawdy. Do tego potrzebne jest wykształcenie odpowiedniej świadomości duchowej, a nie mechanizm. A te obawy o śmierć, życie, boga masz bezpodstawne, odpowiedz mi czy czasami nie masz snów , w których słyszysz? Ja stawiam na takie, że je miewasz. Bo jeśli doszukujesz się przyczyny z poza naszej rzeczywistości to wtedy też sny wskazywały by na to, napisz mi jakie masz sny to rozpracujemy to.

Ps. "Bóg nie uzdrawia, uzdrowiciel odchodzi pokonany przez głuchotę."- Właśnie otrzymałam odpowiedź na to zdanie.- Modły nie uzdrawiają, ale silne pragnienia i silne przekonanie podczas modlitwy już tak. - Jak czytam to utwierdzono Cię w przekonaniu, że ten problem jest nieunikniony i nic z nim nie da się już zrobić, a to jest nieprawda. Pozbądź się tego przekonania, bo wiara góry przenosi. Tak mi coś powiedziało, że "jesteś do uzdrowienia" na Twoje prawdziwe i mocne "chcę".
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: Martius777 » 27 wrz 2020, 18:01

Dzień dobry, dziękuję za posty i dobre słowa.

Do użytkownika Xenia.

Rozumiem, że mój post był czarny i bardzo depresyjny. Wiem, ze głuchota coś daje. Bardzo dobrze weryfikuje kto może zostać moim przyjacielem, poszerza horyzonty myślowe, poszerza empatię. Odizolowała mnie od ludzi i dała mi bogatą wiedzę z biblioteki i innych miejsc, stałem się samoukiem i umiem uczyć się nowych rzeczy. Mam 7 zawodów i plus kilka nieoficjalnych bez papieru :) Ostatnio badam starożytne teksty.

Do użytkownika agnieszkag:

Dziękuję za miłe słowa, jednak nie uważam siebie za super człowieka, robię też błędy. Szukam dalej informacji, może kiedyś znajdę. :)

Do użytkownika o nicku danut:

Zawsze we śnie wszystko słyszę tak jak powinno, rozumiem każde słowo, te aparaty słuchowe to tragedia, dają elektroniczny dźwięk, nie jest czysty.

Co do modlitw o uzdrowienie, chciałbym ci coś opowiedzieć.

Jak byłem mały i szykowałem się do komunii to otrzymałem Biblię dla dzieci. Znalazłem opis jak Jezus uzdrowił głuchego. To była taka wielka radość, że Jezus jest przyjacielem i potrafi uzdrawiać. Zacząłem modlić się o uzdrowienie. Nigdy nie modliłem się o bzdury, o jakieś zabawki czy coś. Chciałem być jak inne dzieci. Modliłem się tygodniami. Wiara dziecka jest potężna, ufna, pełna nadziei. Wierzyłem mocno słowom Jezusa, bo miałem spisane jego czyny i słowa, miałem dowody. Słyszałem o cudach, że ludzie otrzymują. Mijały tygodnie i nic. Pewnego wieczoru po prostu odpuściłem modlitwę i poszedłem spać. Brak odpowiedzi był odpowiedzią. Zrozumiałem, że nie otrzymam tego o co proszę.

Potem ciągle słyszałem, że trzeba mnie naprawić, otrzymywałem "dobre rady" i "przyczyny".

1. Pierwsza koncepcja - winien jest szatan! Czyli odpowiedź pochodząca od kryptomancheizmu. Według tej koncepcji antymancheizmu odpowiedź na pytanie jak dobry Bóg może pozwalać na cierpienie w życiu swoich dzieci brzmi: To nie On stoi za tym cierpieniem! Jest ono dziełem jego przeciwnika - Szatana! Pozornie taka odpowiedź wydaje się bezpieczna, odsuwa bowiem od Pana Boga jakiekolwiek podejrzenie o związek ze złem tego świata.

Ta szkodliwa odpowiedź pokazuje, że Bóg jest po prostu słaby, niezdolny do zwycięstwa nad szatanem. Ta odpowiedź, która ma cel chronienie dobroci Boga czyni Go nie dość potężnym aby przemóc zło tego świata. Szatan urasta do rangi równego przeciwnika Pana Boga.

Gdy zajrzy się do Pisma to jasne jest, że Bóg jest absolutnie suwerenny, Szatan jest podległy władzy Boga - nie może działać bez bożego przyzwolenia. (daję przykłady dla dociekliwych - Rdz 3,14, Job 1,6-12, Lk 22,31-34, Ef 1,11, Ps 33,11, bonus - Iz 45,7) Dobre i jak złe doświadczenia pochodzą od Boga.

2. Druga koncepcja - za mało wiary!

Dużo chrześcijan mi mówiło, że Pan Bóg już zagwarantował nam wolność od bólu i tylko od nas samych zależy, czy to przyjmiemy z wiarą. Czyli inaczej mówiąc - gdyby cierpiący tylko miał dość wiary, Bóg uzdrowiłby go z choroby lub uwolnił od innego rodzaju zmagań.

Również ta odpowiedź pozornie zdejmuje z Boga odpowiedzialność przynajmniej za zło spotykające wiernych - wszak przecież On jest gotów nas od niego uwolnić jeśli tylko poprosimy. Na podparcie tej tezy argumentowano mi, że Jezus wielokrotnie komentował wiarę osób uzdrowionych lub uzależnia od niej swoje działanie.

Zwracam uwagę na to, że w Piśmie Św. nie ma obietnicy, że wszyscy wierzący w moc Pana Jezusa zostaną uzdrowieni, nie każdy kto uwierzy w Jezusa zostanie uzdrowiony i uwolniony od cierpień.

Ta odpowiedź daje tragiczne skutki u cierpiących - jaką pociechę może znaleźć człowiek, który słyszy, że gdyby tylko miał dość wiary, mógłby uwolnić się od cierpień? Kiedy wzrostowi cierpienia towarzyszy tylko wzrost poczucia winy a upragniona poprawa losu nie następuje pomimo wszelkich możliwych starań? Ta odpowiedź sprawia, że cierpiący czuje się jak Hiob, któremu przyjaciele wmawiali, że przyczyną jego cierpienia jest grzech oraz za mała wiara.

Chory modli się o uzdrowienie, które nie przychodzi, wierzy a ciągle słyszy, ze za mało wiary, konsekwencją tego jest, że w końcu poddaje się i jego wiara gaśnie bo dochodzi do przekonania, że jest człowiekiem bez wiary, że nie jest błogosławiony bo Bóg go nie wysłuchał.

3. Trzecia koncepcja - zbawieni są wolni od cierpienia. Czyli inaczej mówiąc - tylko grzesznicy cierpią albo pokutują za swoje lub cudze grzechy.

To najbardziej rozpowszechnione stwierdzenie i ze wszystkich najbardziej szkodliwe.

Spójrzmy na Pismo - Jan był chory, Tymoteusz też, Paweł. Pismo Święte w ogóle nie obiecuje doczesnej wolności od trudnych doświadczeń, ale też wyraźnie pokazuje, że dotyczą one także chrześcijan.

Nigdy nie mówcie bzdury, że kalectwo jest wynikiem jakiegoś grzechu, że ktoś za kogoś pokutuje itp. sam słyszałem, że głuchota jest kara, że może za kogoś pokutuję. Ta odpowiedź jest najbardziej popularna i sam słyszałem od tych "krzewicieli wiary". ta odpowiedź jest najbardziej destrukcyjna - nastawia wierzącego przeciw Bogu! takie stwierdzenie powoduje, ze kościoły nie sa odwiedzane przez niepełnosprawnych bo czują się potępieni za życia, czują brak sensu chodzenia i po co, nie widzą żadnego sensu w cierpieniu, które staje się dla nich karą, ich życie staje się piekłem.
Martius777
 
Posty: 13
Rejestracja: 26 wrz 2020, 21:40

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: danut » 27 wrz 2020, 18:20

Martius 777 - no widzisz ja także i w podobny do Ciebie sposób neguje te same koncepcje. Czy nie dostrzegłeś o co mi naprawdę chodzi z tą górą i wiarą? Tu nie chodzi o wyczekiwanie cudu, ani o uwierzenie czyjejś mocy. Zawsze są zgrzyty ze mną z tego typu pojmowaniem i tu nawet na forum :) To tak jak właśnie dobrze słyszeć zdanie ale go nie rozumieć. To Jezus powiedział "To nie ja Ciebie uzdrowiłem, ale twoja wiara" i nie powiedział tego wcale, że wiara w Niego, nie to miał na myśli. Rzeczywistość jest dokładnie taka jaką ją przyjmiemy do swojego pojmowania, na jaką się zgodzimy, z jaką zharmonizujemy i to ten proces wskazuje na nasze uwierzenie oczom i uszom. Przyklepujemy, bo tak jest i tak musi być. A co gdybyśmy byli silnie przekonani, że to iluzja i wcale nie musi mieć takiego scenariusza, bo jest on nam narzucony, a my się z nim nie zgadzamy? Tylko, że w tym tkwi głębsze jeszcze sedno, że nic nie dzieje się na chybił trafił i bez przyczyny. Konsekwencje czynów, myśli, uczuć odbijają się echem aż poza naszą rzeczywistość. Warto jest być dociekliwym i odnajdywać przyczyny, szukać popełnionych błędów, likwidować je i prostować tym sposobem rzeczywistość. Ja jestem zdania, że Bóg działa w nas i przez nas, swoje plany realizuje w tym dobrym pełnym miłości kierunku, zło w tym przeszkadza, wirusuje, ale nic to gdy poczujemy tę prawdziwa siłę działania w sobie.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: Martius777 » 27 wrz 2020, 19:44

Do użytkownika danut:

Opisałem szeroko aby wytłumaczyć, że doświadczyłem te sprawy związane z uzdrowieniem i to aż za bardzo, to był mój pierwszy odruch ale potem zacząłem zastanawiać się nad Twoimi słowami. Akurat pojawił się pana/pani kolejny post.

To Jezus powiedział "To nie ja Ciebie uzdrowiłem, ale twoja wiara" i nie powiedział tego wcale, że wiara w Niego, nie to miał na myśli.

To mnie bardzo zastanowiło. Czym jest w ogóle wiara i o jakiej wierze mówił? Każdy inaczej mi ją opisuje, kościół katolicki inaczej, protestancki inaczej, buddyzm inaczej, nauka inaczej, w książkach mam tyle różnych definicji wiary. Proszę podać "właściwą" definicję wiary.

Rzeczywistość jest dokładnie taka jaką ją przyjmiemy do swojego pojmowania, na jaką się zgodzimy, z jaką zharmonizujemy i to ten proces wskazuje na nasze uwierzenie oczom i uszom.

Nie rozumiem zwrotu - rzeczywistość jest taka jak ją przyjmiemy i na jaką się zgodzimy? Jestem głuchy z powodu różyczki. Jak ja jako płód miał powiedzieć "nie" tej rzeczywistości? Wirus wniknął i zniszczył słuch. Medycyna mówi mi na piśmie - winny jest wirus. Pan/pani musi dokładnie mi wyjaśnić o co chodzi. Urodziłem się zdrowy a w tej rzeczywistości jestem głuchy?

Przyklepujemy, bo tak jest i tak musi być. A co gdybyśmy byli silnie przekonani, że to iluzja i wcale nie musi mieć takiego scenariusza, bo jest on nam narzucony, a my się z nim nie zgadzamy? Tylko, że w tym tkwi głębsze jeszcze sedno, że nic nie dzieje się na chybił trafił i bez przyczyny. Konsekwencje czynów, myśli, uczuć odbijają się echem aż poza naszą rzeczywistość. Warto jest być dociekliwym i odnajdywać przyczyny, szukać popełnionych błędów, likwidować je i prostować tym sposobem rzeczywistość. Ja jestem zdania, że Bóg działa w nas i przez nas, swoje plany realizuje w tym dobrym pełnym miłości kierunku, zło w tym przeszkadza, wirusuje, ale nic to gdy poczujemy tę prawdziwa siłę działania w sobie.

Proszę napisać odpowiedź na pytanie - Gdyby pan/pani była głucha to co wtedy by zrobił/ła aby zacząć słyszeć i na czym to by polegało? Jestem zaintrygowany i otwarty na "przepis". W swoim życiu widziałem wiele dziwnych rzeczy, także nie mówię od razu, że bzdury czy coś w tym stylu, po prostu proszę dać "przepis" albo odesłać mnie do odpowiedniej lektury, wtedy przeczytam i dam znać co myślę. Jestem otwarty na dyskusję, po prostu pan/pani musi dokładnie wyjaśnić i opisać, wszystko jest zbyt lakoniczne i ogólne.

Pozdrawiam i miłego wieczoru.
Martius777
 
Posty: 13
Rejestracja: 26 wrz 2020, 21:40

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: soldado » 27 wrz 2020, 20:16

Co reinkarnacja mówi na temat głuchoty?

Czy można więcej razy nie inkarnować się? Życie głuchego na Ziemi to bezustanne piekło.

Podobno istnieje plan przedurodzeniowy. Jeśli to prawda to mój "plan" jest iście sadomasochistyczny. Mam ochotę napisać na kartce i przykleić na ścianie - "Koniec tej zabawy, mam dosyć, zmiana planu! Proszę nie udawać, że nie widzisz mojej kartki, przewodniku."


Odebrałem dokładnie taki przekaz do Ciebie:

,, przecież sam sobie właśnie takie życie wybrałeś''.....

Chciałem zrozumieć więcej, dlaczego dokonałeś właśnie takiego a nie innego wyboru.
Dlaczego przed wcieleniem zdecydowałeś się na takie życie.

To był szybki natłok myśli o Tobie...

O tym, że chcesz być Opiekunem - Przewodnikiem w przyszłości dla innych osób, że jesteś osobą bardzo ambitną, że jesteś Starą Duszą, dlatego masz bardzo dobrą intuicję, że wielokrotnie się już tutaj wcielałeś.
Jesteś tak ambitny, że chcesz być w tym co będziesz robić najlepszy.
Bardzo często osoby przechodząc takie kalectwo nie widzą sensu życia, chcą nawet popełnić samobójstwo.
Jak można skutecznie pomóc takim osobom będąc po Drugiej Stronie?
Na pewno będziemy skutecznym Przewodnikiem wtedy, gdy sami dokładnie to wcześniej przeżywaliśmy co oni.
Wtedy mamy szanse skutecznie im pomóc.
To nie - ,,"plan" jest iście sadomasochistyczny'' - tu chodzi o Twoją dobrze pojmowaną ambicje.

Pozdrawiam Cię serdecznie.
Czasem w życiu warto jest się zgubić, by móc się na nowo odnaleźć
soldado
Moderator forum.
 
Posty: 3177
Rejestracja: 04 lis 2014, 23:35
Lokalizacja: Stolica Polskiej Piosenki :)

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: danut » 27 wrz 2020, 20:30

Martius777 pisze:Do użytkownika danut:

Opisałem szeroko aby wytłumaczyć, że doświadczyłem te sprawy związane z uzdrowieniem i to aż za bardzo, to był mój pierwszy odruch ale potem zacząłem zastanawiać się nad Twoimi słowami. Akurat pojawił się pana/pani kolejny post.

To Jezus powiedział "To nie ja Ciebie uzdrowiłem, ale twoja wiara" i nie powiedział tego wcale, że wiara w Niego, nie to miał na myśli.

To mnie bardzo zastanowiło. Czym jest w ogóle wiara i o jakiej wierze mówił? Każdy inaczej mi ją opisuje, kościół katolicki inaczej, protestancki inaczej, buddyzm inaczej, nauka inaczej, w książkach mam tyle różnych definicji wiary. Proszę podać "właściwą" definicję wiary.


Wiara to jest przekonanie do tego, że coś jest możliwe lub nie. Wiara to nie jest czczenie kogoś lub czegoś. Jezus nie tylko tu wyjaśnia pojęcie wiary, warto samemu przeanalizować "Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was."


Martius777 pisze: rzeczywistość jest dokładnie taka jaką ją przyjmiemy do swojego pojmowania, na jaką się zgodzimy, z jaką zharmonizujemy i to ten proces wskazuje na nasze uwierzenie oczom i uszom.

Nie rozumiem zwrotu - rzeczywistość jest taka jak ją przyjmiemy i na jaką się zgodzimy? Jestem głuchy z powodu różyczki. Jak ja jako płód miał powiedzieć "nie" tej rzeczywistości? Wirus wniknął i zniszczył słuch. Medycyna mówi mi na piśmie - winny jest wirus. Pan/pani musi dokładnie mi wyjaśnić o co chodzi. Urodziłem się zdrowy a w tej rzeczywistości jestem głuchy?

Nie masz wykrojonej dla siebie rzeczywistości, to nie jest pusta kartka na której tylko Ty piszesz, nikt takiej nie ma, bo jeśli by chciał sobie taką stworzyć było by to ucieczką donikąd i dopiero wtedy straciłoby sens. Jesteś wpisany w taką a nie w inną rzeczywistość z powodu bardzo wielu nazwę to "łapek", chwytów, czyli oddziałujących ze sobą czynników, powodów, działań innych ludzi, które malują odpowiedni jej obraz. Zawsze jednak musisz się na to zgodzić i znowu z powodu trudności w znalezieniu określeń, nazwę - załapać się na jakieś wydarzenie w swoim życiu przez jego przyjęcie. Sama Ci potwierdziłam wcześniej, że taka jest przyczyna Twojego niedosłuchu jak piszesz, ale... Twój duch był zdrowy, a w tej rzeczywistości zmagasz się z tą dolegliwością, bo doszło do zgody na załapanie tej różyczki a potem przyjęcia za pewnik( wiary w to i w przekonanie do tego co ona powoduje. Złapałeś haczyk, ale niestety tak działa rzeczywistość i próbując coś z tym zrobić i ją zmienić to w pojedynkę jest to bardzo trudne, a do uzyskania zamierzonego potrzebne jest skierowanie odpowiednich kroków i sił działania. Opisz swoje sny, które wywarły na Tobie największe wrażenie.

Martius777 pisze: , bo tak jest i tak musi być. A co gdybyśmy byli silnie przekonani, że to iluzja i wcale nie musi mieć takiego scenariusza, bo jest on nam narzucony, a my się z nim nie zgadzamy? Tylko, że w tym tkwi głębsze jeszcze sedno, że nic nie dzieje się na chybił trafił i bez przyczyny. Konsekwencje czynów, myśli, uczuć odbijają się echem aż poza naszą rzeczywistość. Warto jest być dociekliwym i odnajdywać przyczyny, szukać popełnionych błędów, likwidować je i prostować tym sposobem rzeczywistość. Ja jestem zdania, że Bóg działa w nas i przez nas, swoje plany realizuje w tym dobrym pełnym miłości kierunku, zło w tym przeszkadza, wirusuje, ale nic to gdy poczujemy tę prawdziwa siłę działania w sobie.

Proszę napisać odpowiedź na pytanie - Gdyby pan/pani była głucha to co wtedy by zrobił/ła aby zacząć słyszeć i na czym to by polegało? Jestem zaintrygowany i otwarty na "przepis". W swoim życiu widziałem wiele dziwnych rzeczy, także nie mówię od razu, że bzdury czy coś w tym stylu, po prostu proszę dać "przepis" albo odesłać mnie do odpowiedniej lektury, wtedy przeczytam i dam znać co myślę. Jestem otwarty na dyskusję, po prostu pan/pani musi dokładnie wyjaśnić i opisać, wszystko jest zbyt lakoniczne i ogólne.

Pozdrawiam i miłego wieczoru.


Lakoniczne dla laika to być może i jest. Ja Ci nie opiszę co bym zrobiła będąc głuchą, bo nie jestem a wyobrażać sobie nie lubię, jak też wyobrażania sobie zachowań do wyobrażonych sytuacji zwykle nie idą ze sobą w parze przy zetknięciu się z faktem. Za to napiszę co zrobiłam, gdy doznałam pęknięcia tętniaka, wylewu i granicy śmierci - nie zgodziłam się ani na kalectwo ani na śmierć - dosłownie, twardo, zdecydowanie bez wątpliwości i zadziwiłam swoją pewnością i zachowaniem nie tylko lekarzy. A już dali mi ostatnie namaszczenie i prawie brak szans, a statystyki 3% chorych po takim zdarzeniu jak moje ma jakieś szanse na przeżycie i szanse na stan taki jak mój. Też pozdrawiam, a co do miłego wieczoru to jeszcze tu posiedzę :) Ps. Nie widziałam po odzyskaniu świadomości, uszkodzony ośrodek wzroku, ale on się odbudował, może?- Tak może i tak się stało.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Reinkarnacja głuchego

Postautor: Martius777 » 27 wrz 2020, 22:04

Do użytkownika donut:

Dziękuję za wyjaśnienie na tyle ile było możliwe. Bedę nad nimi się zastanawiać. Poruszyła mnie historia twojej choroby. Pamiętam, że jak byłem dzieckiem to od czasu do czasu wcielałem się w chorych ludzi. Przez dzień miałem zawiązane oczy (z przerwami na obiad i kolację), w innym dniu zabandażowałem nogę aby mieć "w gipsie", innym razem założyłem okulary barwione aby być daltonistą, w innym dniu nie wstałem z krzesła aby wiedzieć jak to być przykutym do wózka, raz nawet cały dzień nie wstałem. Nazywałem to zabawami a naprawdę dużo mnie nauczyły. Chcę Ci powiedzieć, mimo, że nie przeżyłem tego co Ty to mam jakieś ziarenko pojęcia co czułeś/łaś i co przeżywałeś/aś. Cieszę się, że nie dałaś/eś zgody na to Cię spotkało.
Twoja choroba skierowała mnie na tory myślenia użytkownika soldato.

Do użytkownika soldato:

Twoje słowa otworzyły w mojej głowie prawie zapomniane wydarzenia, które miałem schowane gdzieś z tyłu. zaczęło się od tego wspomnienia jak bawiłem się w odgrywanie niepełnosprawnych osób.

Pamiętam moje najwcześniejsze wspomnienie. Była noc, przeniknąłem przez ścianę, byłem w środku oszklonej meblościanki i widziałem zza szyby śpiącą mamę. Wskoczyłem do brzucha słysząc wielki brzęk tłuczonego szkła. Po latach kiedyś usłyszałem podczas wynoszenia starej meblościanki, że zanim się urodziłem szyba pękła w nocy i mama do dzisiaj się zastanawia co było przyczyną tego dziwnego wydarzenia. To nie może być przypadek ale nic nie mówiłem biorąc to za bujną wyobraźnię.

Pamiętałem dzień narodzin, światło mnie oślepiało,wzrok był zamglony, straszne zimno, ze strachu posikałem się a taki ból w cewce moczowej. Po latach mama opowiedziała mi, że lekarz mnie wziął na rękę a ja siknąłem prosto na brzuch mamy :)

Bawiłem się klockami i budowałem swoje przyszłe mieszkanie. Posiadało charakterystyczne kątowe okna w salonie. Po latach kupiłem w ciemno mieszkanie nie znając planu. Po prostu ktoś nagle dał mi przydział do mieszkania i mi podał cenę. Kupiłem od razu szybko i bez pytania. Po kupnie wszedłem do środka i patrzę - cały rozkład identyczny tak jak budowałem z klocków i te słynne nietypowe kątowe okna...

Rysowałem na kartce przyszłych ludzi, których poznam i pisałem ich imiona. Co najdziwniejsze, nawet enigmatyczny rysunek syreny trzymającej okulary na tle palm i siatki do piłki plażowej okazał się proroczy - poznałem byłą dziewczynę o przydomku Syrena na meczu siatkówki w Grecji jak podała mi okulary, nad nami szumiały palmy. Syrena była zgwałcona i miała problemy z tym jak żyć. Wyprostowałem ją psychicznie i po czasie zdecydowała się być z kobietą a ja na to dałem jej błogosławieństwo, jeśli tak będzie jej lepiej, cieszyłem się, ze może kogoś pokochać i pozwolić komuś dotknąć się. Teraz widzę, że platoniczny związek był terapią dla niej.

Po tym przypomnieniu przypomniałem cała galerię narysowanych ludzi. Każdy był niepełnosprawny, każdy miał problemy, niektórzy psychiczne, inni mieli traumy. Takich spotykam i pomagam. Niektórych pomogłem raz innym kilka razy. Np jedna była biedna i nie miała pieniędzy aby wynająć tłumacza to ja jej tłumaczyłem za darmo. Inna kobieta straciła wzrok i słuch - nauczyłem ją alfabetu Lorma i jej matkę aby mogli rozmawiać ze sobą i po czym zmarła. Aktualnie poznałem kolegę co ma problemy z natrętnymi myślami, dałem mu parę rad i odpowiednie lektury medyczne i teraz mu się poprawia, nawet poszedł do pracy po kilkuletnim samotnym pobycie w swoim pokoju. W portfelu noszę na wszelki wypadek 50, 100 zł aby w razie czego dać głodnym co szukają jedzenia w śmietniku. Czasami takich widzę. Nie wiem skąd, ale zawsze mam ten zwyczaj. Niektórym załatwiłem pracę.

Jak rozmyślałem sobie nad tym co mi się przypomniało to nagle przypomniało mi się jak wyrwałem kiedyś kartkę przedstawiającą reinkarnację, słynny obraz koła narodzin i na jej wzór rysowałem siebie. Widocznie coś przeczuwałem, ze już żyłem wiele razy. Potrafię opisywać jak ludzie żyli w danym wieku, co jedli,co się działo, zawsze byłem najlepszy z historii, mało tego umiem narysować to co nosili na sobie. jak widzę strój to błyskawicznie wiem, że to był z dynastii Quing, że to z epoki oświecenia, a ten z lat 50-tych a ta suknia to charakterystyczna jest dla Francji kiedy krótko noszono poloneskę składajacą się z trzech części na cześć rozbiorów Polski.

Kiedyś dorwałem się do starej radzieckiej mapy Europy i poprawiłem granice na takie jakie maja być po III wojnie światowej. Chyba wciąż jest w piwnicy, musiałbym poszukać. Miałem wtedy dziwna, kilkudniową obsesję na punkcie map, rysowałem granice i niektóre miasta skreśliłem z mapy, bo nie będą istnieć.

Co najdziwniejsze, wyczuwam śmierć. To bardzo specyficzne odczucie. Czułem, ze tego a tego dnia o tej godzinie umrze babcia i byłem przy niej. Pędziłem do domu aby zdążyć i zdążyłem. W dniu pogrzebu zegar zatrzymał się o tej godzinie kiedy zmarła. Przed pogrzebem babcią poczułem znajomą śmierć, wstałem zdziwiony, kto tu ma umrzeć w moim mieszkaniu, przecież mieszkam sam, olśniło mnie i szybko pobiegłem do sypialni, gdzie miałem myszoskoczka, wziąłem go na rękę. Pogłaskałem go, położył się i rozstał się z życiem. Potem rok później spotkałem kolegę i znowu uczucie śmierci i pomyślałem, ze chyba zaraz umrze. Po 4 godzinach miał atak serca w domu. Jak jest śmierć czuję dziwną energię emanująca od osoby lub zwierzęcia. Tak jakby coś wydostawało, coś było aurą, jaki mały wybuch energii.

Kiedyś walczyłem o prawa głuchych w jednym kościele, nawet prowadziłem nabożeństwa, (prowadziłem po polsku, ukraińsku, w j. migowym, każdy otrzymał dodatkowo filmiki, kazania na piśmie, miałem nawet wersje z dużą czcionką dla niedowidzących, były prezentacje, nawet dzieci też coś miały ode mnie) wzywałem do otwarcia dla nich drzwi, niestety zdecydowali się aby kościół był tylko dla zdrowych bo rzekli, cytuję - Kazanie na piśmie dla głuchych to ograniczenie mocy Ducha św. Prowadzili nabożeństwa tylko ustnie i patrzyli obojętnie na głuchych. Jak ja prowadziłem nabożeństwo to było dla wszystkich. Podczas 8 zebrania kolejny raz im tłumaczyłem, tak mnie zdenerwowała ich znieczulica, ze wstałem, powiedziałem im wprost, że są martwi duchowo, że czeka ich dużo nauki. Wyszedłem.

Właśnie przypomina się wiele rzeczy ale to napiszę później, bo muszę wstać bardzo wcześnie rano. Jutro napiszę dalej i więcej.

Miłego jutrzejszego dnia.
Martius777
 
Posty: 13
Rejestracja: 26 wrz 2020, 21:40

Następna

Wróć do Pytania i odpowiedzi

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości