Mama zachorowała na różyczkę, lekarz nakazał aborcję bo różyczka dokonuje bardzo rozległych uszkodzeń płodu, mama przyszła na zabieg ale uciekła w ostatniej chwili z fotela.
Urodziłem się z bardzo głębokim niedosłuchem, wręcz na granicy głuchoty, kilka dB dzieli od niej. Z najgorszym rodzajem niedosłuchu, tzw głuchotą centralną - co oznacza, że kompletnie nie rozpoznaję dźwięki w aparatach słuchowych, słyszę dźwięki ale nie rozumiem je, np słyszę jakiś dźwięk silnika ale nie wiem czy to samochodu, miksera, motoru. Mózg słyszy dźwięki ale ich nie rozpoznaje. Dla mnie mowa ludzka brzmi jakby to był obcy język, całkowicie obcy język. Wszyscy lekarze i specjaliści mówili mamie, że będę upośledzony, że nigdy nie nauczę się mówić.
Najpierw nauczyłem się czytać w wieku 4 lat, mama pisała polecenia a ja wykonywałem je (w ten sposób upewniła się czy naprawdę znam litery), potem pod wpływem pewnego zdarzenia zacząłem mówić (opowiem innym razem) i nauczyłem się odczytywać mowę z ust. Błyskawicznie przyswoiłem słownictwo i nie odstawałem od innych dzieci, trafiłem do szkoły masowej.
Cały czas byłem samotny, nikt nie chciał mówić wyraźnie abym mógł rozumieć, spędziłem setki godzin siedząc i nudząc się na imprezach, w kościele, w różnych miejscach, setki, setki godzin, gdzie musiałem siedzieć i nic nie rozumiałem, wielokrotnie prosiłem aby mówili pojedynczo itp, ale rodzina i inni mieli to gdzieś. telewizja była dla mnie niedostępna, brak napisów, byłem wyrzucony poza światem.
W podstawówce i gimnazjum namiętnie czytałem książki, w pewnym momencie przeczytałem prawie 3/4 wszystkich książek znajdujących się w małej osiedlowej bibliotece. Brałem po 4-6 książek i codziennie czytałem, potrafię czytać tak około 80-100 stron w ciągu godziny, mój osobisty rekord to 5 książek w jeden dzień podczas wakacji.
Hellen Keller rzekła, że ślepota zamyka nas przed światem a głuchota przed ludźmi. To jest prawda.
Nikt ze mną nie rozmawia, żaden krewny mnie nie odwiedził jak przeprowadziłem się a od przeprowadzki mija blisko 10 lat, wciąż lekceważą moje prośby aby mówili pojedynczo. Poprosiłem moją siostrę aby wzięła darmowego tłumacza z urzędu na swój ślub cywilny, dałem jej orzeczenie. Nie poszła załatwić, rzekła, że nie ma ochoty załatwiać, że mam nie przychodzić na jej ślub. Nikt nie stanął w mojej obronie. Musiałem zawieźć mamę na ślub siostry i wrócić do domu. W pracy nie odzywają się. Odzywałem się do nich a oni nic. Każde święta w pracy to horror, muszę wtedy siedzieć 8 godzin przy wigilijnym stole (taka tradycja w pracy) i nikt nie odpowiada ani nie zagai rozmowy. 12 kościołów odmówiło mi kazań na piśmie, na pogrzebie mojej babci dano mi tylko 4 zdania na kartce.
Nie mogę zadzwonić na 999, 997, 998 bo numer stacjonarny, nie mogę załatwiać żadnych spraw od ręki bo wszędzie stacjonarny, nawet sanepid ma numer stacjonarny, teraz wszyscy w maskach chodzą bo pseudoepidemia a ja przez to nie mogę odczytywać mowy z ust, muszę jak debil pisać na kartce i prosić aby mi pisali na kartce.
Telewizja? Brak napisów. Kościoły? Wyrzucają. Praca? Pracuj i wracaj do domu. Rodzina? Nikt się nie odezwie. Urzędy i instytucje? Użeranie się i załatwianie wszystko osobiście bo oczywiście e-maile, smsy, czaty nie istnieją. Mówię ludziom do znudzenia po raz 3456728 razy, że jeśli chcą skontaktować się, to proszę smsem. Nie napiszą smsa, dzwonią. Nawet PFRON dzwonił. Firma oferująca aparaty słuchowe dzwoniła. Spółdzielnia dzwoniła. Lekarz dzwonił. Wymieniać dalej? Ludziom nie dociera do głowy, że nie słyszę, że wtedy trzeba napisać smsa. Co dopiero szukanie pracy... wszędzie wymagają odbierania telefonów albo dzwonią w sprawie rozmowy...
Wszystko mnie omija z boku, ludzie coś mówią, śmieją.
Najgorsze, że nic nie rozumiem dźwięków. Chcę obejrzeć filmy a tu brak napisów. Muszę pilnować na dworcach i modlić się aby mi nie zmienili peronu w ostatniej chwili zapowiedzią głosową. W pracy gra radio a ja nic nie wiem. Moja lista kontaktowa na komórce jest krótka - mama, mój najlepszy przyjaciel i kolega. Koniec. Trzy numery. Na Facebooku ponad 250 osób ale żaden nie odpisze. Składam życzenia, zero rewanżu.
Nie istnieję dla świata.
Nie istnieję jak pomagam ludziom, daję im pieniądze, pomoc, dobre słowo.
Nie istniałem w jednym kościele, gdzie dopuszczano głosicieli bez kazania na piśmie dla mnie. Wszyscy patrzyli, że siedzę i nic nie rozumiem, żaden nie reagował. Kościoły są tylko dla zdrowych.
Nie istnieję dla świata, nawet służba zdrowia, policja, straż pożarna zdecydowała, że głusi nie maja prawa wezwać pomocy.
Nie istnieję dla państwa (brak przepisów gwarantujących równy dostęp do informacji) - brak napisów w tv - głusi nie muszą nic wiedzieć.
Nie istniałem dla słyszących kolegów, koleżanek w szkole.
Nie istnieję dla siostry bo nie miała ochoty podać orzeczenie aby otrzymać darmowego tłumacza.
Nie istniałem kiedy głośno mówiłem ludziom, że trzeba otworzyć drzwi niepełnoprawnym, że oni też chcą żyć.
Nawet starotestamentowy Bóg zakazuje głuchym być kapłanami.
Męczy mnie pytanie - dlaczego jestem głuchy i za co.
Nawet regresing dla mnie niedostępny - bo oczywiście nie słyszę! Jest jakaś inna forma regresingu nie wymagająca słuchu? Chcę poznać swoje przeszłe życie aby znaleźć sens głuchoty o ile ma jakiś sens.
Bóg nie uzdrawia, uzdrowiciel odchodzi pokonany przez głuchotę.
Co reinkarnacja mówi na temat głuchoty?
Czy można więcej razy nie inkarnować się? Życie głuchego na Ziemi to bezustanne piekło.
Podobno istnieje plan przedurodzeniowy. Jeśli to prawda to mój "plan" jest iście sadomasochistyczny. Mam ochotę napisać na kartce i przykleić na ścianie - "Koniec tej zabawy, mam dosyć, zmiana planu! Proszę nie udawać, że nie widzisz mojej kartki, przewodniku."
Życie głuchego dało mi gorzką lekcję - jeśli jesteś niepełnosprawny, czegoś ci brakuje to nie istniejesz dla innych, nawet dla Boga, który zakazał głuchym być kapłanami i sam przyznał, że stwarza głuchych w Księdze Wyjścia. Spotkanie z Bogiem nie będzie ekscytujące.
Nie usłyszę nawet śmierci. Wedle odkryć naukowych, ostatnim działającym zmysłem człowieka podczas śmierci jest słuch. Jeśli ogarnie cię cisza to wiesz, że umarłeś. Ja nie będę wiedzieć kiedy umarłem, dla mnie każdy sen jest doświadczeniem śmierci.