Czy można się rozwijać w kierunku zła ?

[Hansel]

Teraz mi do głowy przyszło takie pytanie jakimi zazwyczaj Duchami pod względem rozwoju są ludzie których wcieleniami są Spirytyści ?

[Wiatr1000]

Jak dla mnie różnymi... Ciekawi mnie Hansel czemu nas pytasz a nie duchy ? Skąd mamy wiedzieć... Medium pewnie nawet takich pytań nie zadaje bo pewnie uważa je za mało istotne w swoim rozwoju. Sam nie chcę męczyć swojego opiekuna zbędnymi, głupimi pytaniami i tak zostaję bez pytań do niego/niej

Zresztą zobacz jakimi mediami są ludzie obecni tutaj na forum. Nie potrafię ci na to odpowiedzieć i nie wiem czy ktoś z forum

[1Prawda1]

jakimi zazwyczaj Duchami pod względem rozwoju są ludzie których wcieleniami są Spirytyści ?

Są duchami pragnącymi wiedzy o dobru choćby w małym stopniu. Chociaż pewności nie mam.

[Wiatr1000]

Hansel zło jest częścią tego świata. Bez znajomości tego elementu nie wiesz co jest dobre. Dla duszy jest obojętne co doświadcza, ważne tylko, że tego nie poznała, nie przeżyła. Kwestia rozwoju i to w stronę zła czy dobra to tylko efekt życia na Ziemi i oceniania zwykłych doświadczeń pod względem tego czy to akceptujemy czy nie.

Rozwój to rozwój. Dla mnie wszystko jest rozwojem dla duszy nawet dla tej gdy była spirytystą w poprzednim życiu. Czy prawo czy lewo prosto, w dół czy w górę. Bez różnicy.

[soldado]

Ale z drógiej strony idąc tym tokiem myślenia jeśli ktoś raz się świadomie zwróci w kierunku zła to będzie się rodził w coraz to gorczych światach dopóki nie odbije się od przysłowiowego ,,dna,, ?

Nie... będzie do takich światów wracał po śmierci.
Odradzać się będzie dalej np. na Ziemi, ale jego lekcje będą trudniejsze, niż w poprzednim życiu.

Tutaj powstaje pytanie czy jesli w końcu czegoś nie rozumie to przestanie się rodzić na w naszym świecie a punktem wyjścia stanie się dla niego jakiś inny ?

Ziemia - hologram, w którym ona jest, jest na tyle niskim, że nie będzie rodzić się jeszcze w niższym.
Nigdy nie cofamy się, ale mamy szansę zawsze na rozwój.
Nieraz to wygląda inaczej, gdy np. po jakimś wcieleniu znajdujemy się w miejscu, w którym nikt nie chciałby się znaleźć, ale zawsze możemy się ukorzyć i poprosić...
Tylko, albo aż.
Wtedy zaczynamy od nowa, oczywiście w wersji odpowiednio utrudnionej, ponieważ mieliśmy w głębokim poważaniu wcześniejszą wersję lightową..

[Hansel]

Oki. Zostawmy to Hansel, bo widzę, że nie kumasz bazy

Tak swoją droga ja słyszałem że Rydzyk jest o wiele bardziej niebezpieczny niż Natanek


http://natemat.pl/138767,na-dwa-lata-pr ... iz-natanek

[Hansel]

Nie chcę się nad soba użalać zwłaszcza że schodzimy tutaj z właściwego tematu, ale ja mam chyba niezaspokojoną potrzebę akceptacji.

Należysz do grupy osób, do których i ja należę Za drobną pochwałę jestem w stanie góry przenosić. Musisz wiedzieć, że druga grupa ludzi jest w stanie góry przenosić tylko gdy ktoś ich do tego zmusi: krzykiem, poniżaniem, wyzywaniem ("a właśnie na złość im udowodnię, że to potrafię i zrobię najlepiej na świecie"). Druga grupa nie jest w stanie zrozumieć naszej grupy. Dla nas motywacją nigdy nie będzie poniżanie tylko właśnie drobne pochwały. Ludzie z grupy krzykaczy rzadko chwalą, bo nie widzą takiej potrzeby. Gdy pojmiesz, że wszyscy ludzie są podzieleni tylko na te dwie grupy nauczysz się jak reagować na przedstawicieli każdej z nich.
Gdy ktoś cię wyzywa próbując zmusisz do większego wysiłku, to wiedź, że to osoba z drugiej grupy. Wtedy można aż tak bardzo tych słów nie brać do siebie. Na ludzi z grupy pochwalnej też trzeba uważać, bo gdy ludzie wyczują, że jesteś z tej grupy, to mogą to wykorzystywać: chwalić cię byś zrobił coś na co do końca nie masz ochoty.
A teraz jeśli chodzi o użalanie się nad sobą. Czy to poprawi twoją sytuację? Czy to powoduje, że czujesz się lepiej? Czy to powoduje, że czujesz się doceniany? Zastanów się więc po co się użalać nad sobą? Po co tracić energię na coś tak niepotrzebnego? Odetchnij bardzo, bardzo głęboko. I powiedź sobie, że od teraz, od tej chwili już nie będziesz tracił czasu i energii na użalanie się nad sobą. Uśmiechnij się To ci pomoże

Ja niestety mam ten problem że nie jestem w stanie zaakceptować tego że ktoś może mieć odmienne zdanie.

Ale tutaj właśnie powstaje pytanie skoro nie da się zmienić innych ludzi to jak mamy wpłynąć na tych którzy źle traktują swoich bliźnich żeby zmienili się na lepsze ?

[Arronax]

Wiele przekazów m.in. z tej książki :

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/87729/od ... m-na-swiat

Mówi o planowaniu przed inkarnacją. O tym, żę godzimy się odgrywać np. różne role po to aby się wzajemnie uczyć.

Tak mnie interesuje i niepokoi, chyba jak już osiągniemy pewien stopień moralności to chyba nie wcielamy się ponownie i nie stajemy się np. mordercami aby innych nauczyć ...
Mam nadzieje, że te etapy są za nami. Dziwnie bym się czuł, gdybym np. w przyszłej inkarnacji miał kogoś skrzywdzić po to aby część dusz miała z tego naukę.

My mówimy, że kierujemy się w stronę dobra, i skoro nie chcemy tego robić, to ta nauka jest już dawno za nami. Oby.

Mam nadzieje, że napisałem czytelnie.

[czarnyMag]

Tak mówi spirytyzm. Ja uważam inaczej pod tym względem. Uważam, że jest możliwe, że jeśli dusza będzie się chciała "rozwijać" w kierunku zła, to tego dopnie.

Nie mam zbyt dużej wiedzy teoretycznej ww. temacie ale Jesteś w błędzie! Przykład z książki pt. "Szatan istnieje naprawdę...." Gość stanął na parapecie i wykonał niepełny krok nogą do przodu a na wysokości jego wisiała w powietrzu kobieta w bieli która zwracając się do niego po imieniu łagodnie kazała mu cofnąć nogę".
Przykład z życia: gość się zważył i ułożył na swojej szyi "piękny krawat" zachowując proporcję kilogramów na węzeł, zadbał o nie zawracanie mu głowy przez rodzinę itd. - na drodze mógł mu tylko stanąć wyższy byt - i mu stanął! Dlatego uważam że z każdej złej drogi zawrócą każdego jak wiąże się to z "cofnięciem".

[Xsenia]

Targnięcie się na własne życie to nie "rozwijanie się" w kierunku zła. Dla mnie "rozwijanie się" w kierunku zła jest wtedy kiedy w pełną świadomością wszystkich konsekwencji wybierasz zło i świadomie robisz innym krzywdę. Samobójstwo to szkodzenie przede wszystkim sobie, a nie innym.