Sekty - leksykon

Czyli odrobina humoru na naszym "poważnym" forum...

Sekty - leksykon

Postautor: Hansel » 13 gru 2015, 13:29

,,A.M.O.R.C
(Starożytny i Mistyczny Zakon Różokrzyża). Jedna z kilku sekt różokrzyżowych.

Ananda marga
Sekta oparta o duchowość wschodnią, związaną z jogą tantryczną, indyjskimi tradycjami i zwyczajami. Sekta prowadzi działalność misyjną poprzez pomoc charytatywną, sierocińce, szkoły. Najczęściej zdobywa adeptów poprzez kursy zdrowej żywności, wegetarianizm, ofiarowaną pomoc.

Antrovis
Polska grupa podejrzana o morderstwo i handel narządami ludzkimi. Twierdzi, że 8 miliardów lat temu pod górą Ślęzą wylądowali Słowianie z planety Atlanta a na Mazowszu Hebrajczycy. Podobnie przybyła rasa czerwona, żółta, czarna i zielona (obecnie wymarła). Rasy Europy są krzyżówkami Słowian i Hebrajczyków. Jezus był synem Polanki Marii i Hebrajczyka Gottlieba, który uczył go na planecie Hebra 5 lat latania statkami kosmicznymi i manipulacji ludźmi. Sekta uważa, że handel ludzkimi częściami w kosmosie jest bardzo popularny. (ks. Andrzej Zwoliński "To już było") więcej o UFO

Astara
Sekta o charakterze okultystycznym. Założyciele - Chaneyowie - czerpali z doktryny takich jak teozofia, różokrzyżowcy, masoneria. Widać tam także elementy lucyferyzmu.

"Białe bractwo"
Kryminalna przeszłość. Próba rozruchów i zbiorowego samobójstwa w Kijowie 1993. Regularnie słuchają kaset z instrukcjami jak zachowywać się w więzieniu, szpitalu psychiatrycznym. Na adeptach prowadzi się eksperymenty kierowania psychiką za pomocą bioenergii, psychotroniki, sugestii hipnotycznej itp.(Sekty i Fakty nr.7)

"Biczownicy"
zobacz w haśle spowiedź

Bractwo Piusa X
Niebezpieczeństwo polega na tym, że na pierwszy rzut oka ich kaplice, obrzędy, publikacje internetowe wydają się być katolickie. Podają się za tradycjonalistów. Nazywają się prawdziwymi katolikami choć podważają autorytet papieża, i wnoszą sprzeciw wobec ustaleń Soboru Watykańskiego II. Ruch ma charakter schizmatycki. Przede wszystkim skupiają się na obronie liturgii łacińskiej, która rzekomo w katolicyzmie jest zakazana. Nie mają prawa używać nazwy ''katolicki'' ani wyświęcać księży. Księża wyświęceni nie mają prawa sprawować Eucharystii. Dla chętnych chcących kultywować tradycję wewnątrz Kościoła istnieją bractwa i ruch liturgii obrządku łacińskiego. Więcej o bractwie.

Branhamowcy
Wyznawcy Williama Mariona Branhama, którzy po jego śmierci w 1965 roku spodziewali się że zostanie on wskrzeszony. Wywodził się z Kościoła Zielonoświątkowego gdzie uznawany był za największego proroka. Ruch, który przechodzi liczne przeobrażenia, przyjmując różne nazwy charakteryzuje się dosłownym rozumieniem Biblii, wiarą w bliski koniec świata, wiarą że Kościół jest w ruinie i że ów ruch go odbuduje. Naukę o Trójcy Branhamowcy zwą doktryną prosto od diabła, wierzą że Ewa spłodziła Kaina po współżyciu z wężem a piramidy są rodzajem objawienia boskiego na równi z Biblią. Branham był uzdrowicielem i z całą pewnością czynił to w sposób okultystyczny i demoniczny.

"Centrum Bogarodzicy"
Apelują o rezygnację ze ślubów, rodziny, wychowywania dzieci, nauki, pracy. Twierdzą, że zło świata skoncentrowane jest w kobiecie. Nowicjusz mantruje: "nie posiadam rozumu, sumienia, ciała, woli". Dysponują znacznymi funduszami. Przedstawiają siebie jako prawosławni. Dążą do przeniknięcia w struktury państwowe i wojskowe. (Sekty i Fakty nr.7)

"Droga Szczęśliwości" (Ananda-marga)
Synkretyczno-orientalistyczna sekta, w której przeważają elementy tradycji indyjskich. Jej założyciel i kierownik Shri Shri Anandamurtiji (Prabhat Ranjan Sarkar) został skazany na dożywocie za zabójstwo. Rząd Indii próbuje rozciągnąć kontrolę nad tą sektą. Oskarża się ją o neofaszyzm i praktykowanie rytualnych mordów. (za "Słownikiem okultystycznym")

Dyskordianie
(discordianie, dyskordia, POEE) Neopogański ezoteryczny ruch para- i anty- religijny zbliżony do ZEN założony ok. 1958r. Główną zasadą jest chaos, zrywanie z wszelkimi zasadami, stereotypami, przyzwyczajeniami. Inteligentny styl absurdu w wypowiedziach z początku sprawia wrażenie dobrego tekstu kabaretowego, swoistego stylu czystej sztuki abstrakcji. Boginią-symbolem jest grecka Eris - bogini chaosu ale i jutrzenki (kojarzy się lucypherus - niosący światło). Posunięta do granic asertywność, brak struktur i grup. Pomimo tej chaotyczności wyznawcy - początkowo traktujący wszystko jako dobrą zabawę - przyjmują styl życia negujący jakąkolwiek moralność, zwierzchność, zależność a nawet logikę. Uczestnictwo - o ile brane poważnie - może doprowadzić nawet do chorób psychicznych. Z punktu widzenia doktryny - jest to grupa krypto-satanistyczna (chaos, jutrzenka, bogini). Z punktu widzenia logiki - sekta stosująca pranie mózgu ("jeśli ktoś stosuje logikę, to znaczy że błądzi") - co uniemożliwia jakąkolwiek dyskusję. Główne pismo "Principia Discordia" autor: Gerg Hill - Malaklips Młodszy

Hare Kryszna (ISKCON)
Sekta zapoczątkowana w wieku XX odwołuje się do XV-wiecznego myśliciela. Stan nadświadomości osiąga się poprzez mantrowanie. Występują liczne zakazy: spożywania mięsa, ryb, jaj, herbaty, kawy, alkoholu, narkotyków, uprawiania seksu pozamałżeńskiego, hazardu. Wierzą w reinkarnację. Guru określa zadania, układa małżeństwa. Jest to ruch szkodliwy społecznie wymagający porzucenia szkoły, rodziców, pracy. Autorytety rodziców i innych ludzi uznaje się za demony. Zwolenników zdobywają często poprzez odczyty i urządzanie degustacji potraw wegetariańskich. (ks. W. Nowak Sekty w Polsce)>>więcej o roli wegetarianizmu w ISKCON

Himawanti - bractwo Himawanti
Przywódcy zasłynął w 1996 r., gdy straszył, że wysadzi w powietrze klasztor na Jasnej Górze. Potem wysyłał listy z wyrokami śmierci dla osób zajmujących się problematyką sekt.(Sekty i Fakty nr.7). Działał jednak dalej grożąc byłym wyznawcom, aranżując pobicia, wyłudzając pieniądze.

Humana
zob. Tvind

Kandoble
(candomble) Afroamerykański kult będący zlepkiem animistycznych, okultystycznych i chrześcijańskich elementów. Celem uczestników jest opętanie. Praktykuje się czarną magię, okultyzm. Bóstwa afrykańskie utożsamia z chrześcijańskimi postaciami.

Karmelici od Świętego Oblicza
Zakon (bractwo) założony przez Clemente Domingueza (jednego z jasnowidzów z Palmar de Troya), który został konsekrowany na biskupa przez południowo-wietnamskiego arcybiskupa Ngo-Dhin-Thuc, oraz kilku jego wyznawców. Założenie zakonu oznaczało zerwanie Domingueza z Kościołem katolickim. Po śmierci Pawła VI sam ogłosił się jego następca; przyjmując imię Grzegorza XVII. Sekta, wpisana w Hiszpanii do Rejestru Stowarzyszeń Religijnych, została oskarżona, że jest jedynie przykrywką dla prowadzenia niejasnych interesów. Z doktrynalnego punktu widzenia podsyca ultramontanizm.

"Kościół Chrystusa"
Posiada 24 kościoły na świecie. Na uniwersytetach angielskich i w USA jest zakazany. Rozdaje zaproszenia na "spotkanie chrześcijan". Na jednym z zebrań lider twierdził, że jest chory na syfilis i nawoływał do onanizmu. Na spotkaniach krąży woreczek na datki, do których każdy wrzuca 1/10 wypłaty lub stypendium (Sekty i Fakty nr.7)

"Kościół Wissariona"
Ponieważ zaczął się koniec świata należy sprzedać wszystko, dać pieniądze sekcie i przenieść się do ziemianek w Kraju Krasnojarskim na Syberii (ziemia obiecana). Mieszkają na 2-3 piętrowych pryczach, jedzą płatki owsiane, korzenie i rośliny z tajgi. Jest tam bardzo dużo dzieci, które tracą zdrowie. Określają się jako prawosławni.(Sekty i Fakty nr.7)

Kulty dilerskie
To znane nam powszechnie firmy marketingu bezpośredniego typu Amway czy Herbalife. Bliżej o nich na osobnej stronie.

"Liga Duchowego Odrodzenia - Sanatna Dcharma"
Pod przykrywką działalności sekcji sportowych funkcjonowała jako prąd religijny z oznakami propagowania kultur wschodnich. Uczniowie zmieniali osobowość. Stawali się obcy rodzinie, rzucali naukę, uciekali z domu. (Sekty i Fakty nr.7)

Misja Boskiego Światła
Sekta utworzona w 1960 r. Bóg wg nich jest Energią Kosmiczną. Zbawienie, to uwolnienie od świata, który jest iluzją. Osiąga się to przez Wiedzę. Guru przedstawia siebie jako samego boga. Dlatego pozwala sobie na życie w luksusie, wymagając od wyznawców życia w ubóstwie i ofiar. (ks. W. Nowak Sekty w Polsce)

Misja Czaitanii - Instytut Wiedzy o tożsamości
Sekta założona w latach 70-tych XX wieku przez Chrisa Butlera (Jagad Guru) jako odłam Towarzystwa Świadomości Kryszny. Wyznają reinkarnację, karmę - przeznaczenie oraz maję - buddyjską naturę świata. Wyznawcy muszą wykazywać się ustawicznym mantrowaniem (1728 razy dziennie), oddawać boską cześć wszelkim guru, stosować dietę wegetariańską, poddawać się drobiazgowej kontroli. Werbują za pomocą wykładów o ciekawych tytułach, prezentacją wegetarianizmu itp. Wśród wielu skutków negatywnych wymienia się choroby psychiczne, trwałe zmiany stanów świadomości, wyniszczenie organizmu, poważne zmiany oceny podstawowych norm społecznych. Sekta nie waha się wszczynać procesów sądowych. >>więcej o Misji Czaitanii (artykuł)

Moonizm - Kościół Moona
Założona w 1954 roku przez Moona, który uważa się za wcielenie Boga. Rozpowszechnianie nowego królestwa odbywa się przez "wolne od grzechu" stosunki seksualne. Działalność jest zamaskowana poprzez organizacje gospodarcze, kulturalne, naukowe (np. na temat kongres o udziale religii w świecie). W Polsce występuje np. jako "Ruch Uczonych na rzecz pokoju światowego" (ks. W. Nowak Sekty w Polsce)

Mormoni
Sekta zrodzona w USA. Zdecydowanie odcina się od wszelkich tradycji europejskiego chrześcijaństwa. Mormoni są przeświadczeni o wyjątkowej roli kontynentu amerykańskiego, głoszą innym narodom zasady praworządności, sprawiedliwości i wolności w stylu amerykańskim. Ameryka jest krajem przyszłości, którego nie zwyciężą bramy piekła. Kojarzeni najczęściej z wielożeństwem, które generalnie nie jest już praktykowane. Agitują także w Polsce przyjeżdżając na "misje" jako młodzi ludzie, nienagannie ubrani, w krawatach, z plakietkami "siostra" lub "starszy".
Liczne zmiany w doktrynie są zawsze spowodowane przez objawienia (np. sprawa poligamii - zmieniona w latach 80-tych XIX wieku - aby Utah mógł wejść w skład Stanów Zjednoczonych). Księga Mormona jest historią powtórnego przyjścia Jezusa do Indian w IV wieku po nar. Chr., zapisaną w reformowanym języku egipskim na złotej książeczce, którą anioł Moroni (syn Mormona) zabrał do nieba (dlatego nie można jej zobaczyć). Książeczkę przetłumaczył założyciel Joseph Smith mając za "świadków" siedzących za kotarą, słuchających jak Smith czyta ową książeczkę.
Mormoni wierzą, że Bóg posiada ciało z krwi i kości i jest żonaty. Ludzie zaczynają życie jako duchowe istoty spłodzone w świecie przedegzystencji. Są to zazwyczaj ludzie dobrzy i pracowici, aczkolwiek ich nauczanie - należy to podkreślić - jest antybiblijne i antychrześcijańskie. Kościół katolicki i główne Kościoły protestanckie nie uznają ważności mormońskich chrztów. W lipcu 2001 Watykan ogłosił, że mormoni przyjmujący katolicyzm muszą być ponownie ochrzczeni. Więcej o mormonach. Na podstawie Sekty i Fakty nr 11, Księgi Mormona, oraz przedmowy do książki Antoniego Leśniaka "Mormoni - amerykański wynalazek religijny"

"Najwyższa Prawda"
Pozyskuje się nowych adeptów przez zaproszenia na kursy wschodnich sztuk walki, zajęcia jogi itp. Często starają się o reklamę w TV. Każdy dostaje punkty potrzebne do osiągnięcia wyższych stopni. Punkty dostaje się za rozdawanie ulotek, pozyskiwanie członków itp. Dokonała zamachu w tokijskim metrze.(Sekty i Fakty nr.7)

Raelici (realianie) - Instytut Badań Psychoanalitycznych
założony we Francji pod kierunkiem Claude Vorilhona "Raela" oraz Maud Pison (Dziewicy kosmicznej). "Rael" w 1973 w kraterze wulkanu spotkał się z UFO (błyszczący spodek z zielonymi ludzikami o długich czarnych włosach). W 1976 odwiedzili ich Elohimowie - kosmici - po uprowadzeniu "Rael" rozmawiał na innej planecie z Jahwe, Buddą, Mojżeszem oraz Mahometem. "Rael'' realizuje misję szczęśliwości ziemskiej przez "kosmiczny orgazm". Mają 40.000 wyznawców. Uczestnicy zobowiązani są do wpłacania 3-7% dochodów. Wierzą, że życie na ziemi zostało rozpoczęte w laboratoriach elohimów, dla których budują ambasadę. Klonowanie jest tajemnicą życia wiecznego. Akceptują rozwody, antykoncepcje, prawo kobiety do przerywania ciąży, postulują likwidację armii, służby wojskowej. Tolerują absolutnie wszelkie odmiany religijne i seksualne.

Różokrzyżowcy
Jest to kilka różnych ugrupowań. Charakteryzują się pomieszaniem chrześcijaństwa, okultyzmu, alchemii, teozofii z ogromnym dodatkiem własnych konstrukcji światów elohimów, eonów, sfer. Typowe są rozbudowane obrzędy, bogata symbolika, podział na loże, stopnie wtajemniczenia. Historię różokrzyżowców rozpoczyna się na ogół w XVII wieku. Znane są też liczne zbliżenia i wzajemne inspiracje z masonerią. Przykład absurdów: "Jehowa był i jest jednym z Elohimów. Jest on Przywódcą Aniołów którzy byli ludzkością w cyklu Księżyca", "Potajemnie Chrystus nauczał swych uczniów o prawie reinkarnacji", "Nie jest przesadą nazwać człowieka Bogiem", "Chrystus stworzy Kamień filozoficzny gdy przebywał w ciele Jezusa" (za Max Heindel "Światopogląd Różokrzyżowców")

Rycerze Jedi
Czego to ludzie nie wymyślą! W kwietniu 2001 w Anglii została zarejestrowana sekta o tej nazwie. W roku 2002 "wyznanie" było już umieszczone w formularzu spisu ludności.

Sai Baba
Sai Baba to Hindus - prestidigitator, który poprzez sztuczki - typu wyciąganie z rękawa złotych jaj, próbuje udowodnić, że jest wcieleniem kilku guru, w tym również Jezusa oraz samego Boga. W Polsce jest kilka tysięcy jego wyznawców, modlących się przed jego zdjęciem. Na świecie liczba zbliża się do kilku milionów (głównie w Indiach). Powołują się na świadectwa rzekomych księży, a nawet objawienia Matki Bożej, która miała stwierdzić, że Bóg objawił się w Sai Babie. Miała to również potwierdzić w Medjugorie. Na szczęście Baba zapowiedział, że umrze w 2022 roku, więc może po tym roku ilość ludzi wierzących w podobne bzdury zmaleje. Nauka Baby składa to synkretyzm. Istnieje grupa bliskich współpracowników Baby, którzy otrząsnęli się z sekty. Przytaczają oni dziesiątki świadectw o gwałtach na dzieciach, molestowaniach, oszustwach, a także o zwykłych praktykach okultystycznych. (za Sekty i Fakty nr 10)

Satanizm
Sekty obecne w Polsce jawnie od lat 80-tych XX wieku. Są to grupy bądź awanturników, bądź ukryte, dobrze zorganizowane "kościoły" z hierarchią, obrzędami, powiązane z międzynarodowymi przestępcami. Dokładniejszy opis.

Scjentologia
(Kościół Wiedzy) Założony w 1950. Założyciel L. Hubbart utworzył ją poprzez spotkania (jak twierdzi) z czarownikami mandżurskimi, Indianami, kultami w Los Angeles, nowoczesnymi psychologami, spirytystami itp. Jest to mieszanka pseudonaukowej wiedzy i filozofii wschodu (reinkarnacja itp.). Mają wiele technik doskonalenia duchowego i rozwoju indywidualności opartych na praniu mózgu, urządzeniu nazwanym "pozytywny detektor kłamstw", starych teoriach psychologicznych itp. Werbuje ludzi młodych ale także dyrektorów organizacji, zakładów, pracowników administracyjnych. Przez to jest groźna społecznie i dysponuje pokaźnymi funduszami.(ks. W. Nowak Sekty w Polsce)

Sufi
Zachodni Zakon Sufi - jest to grupa synkretyczna, tworząca swoje teorie w oparciu o wszystkie święte księgi różnych religii, łącznie z Biblią. Odmawia się modlitwy różnych wyznań; szczególną uwagę przywiązuje się do pism sufickich (mistycyzm islamski). Nie trzeba porzucać własnych religii ani związków. (za Pracownią Dokumentacji i Badań wyznań UJ)

Świadkowie Jehowy
>>> osobna strona

Światowy Komitet Pokoju - Sri Chinmoy'ego
Pochodzący z Bangladeszu guru chlubi się niezwykłymi rekordami i zdolnościami. Podnosi ("na ułamek sekundy") czołgi, samoloty, słonie, setki ludzi naraz, napisał 6000 piosenek, 750 książek, 17.000 wierszy, namalował 140.000 obrazów i 9 mln ptaszków. Sekta promuje wegetarianizm, zakaz używek, celibat, medytacje. Wierzy w reinkarnację, w Boga, który jest jednocześni osobowy i nieosobowy (!). Rekrutacja i działalność odbywa się poprzez organizację sympozjów, koncertów pokoju i biegów pokoju. Pierwszy w Polsce odbył się w 1992. Umieszczają także w widocznych miejscach - przy aprobacie różnych władz miejskich i stanowych - tabliczki na wielkich obiektach jak mosty, lotniska z informacją o przyjęciu ich do "kwiatów pokoju poświęconych Sri Chinmoy'emu" Sekta cechuje się idolatrią, panteizmem, rozmyciem osobowości. W Warszawie zarejestrowani jako stowarzyszenie.

Teozofia
>>> osobna strona

Toronto Blessing
W zasadzie nie tyle sekta co miejsce zapoczątkowanie spotkań o rodowodzie protestanckim. Schematem jest wielki show muzyczny, w trakcie którego panuje przyzwolenie na wszelkie formy swawolnej ekspresji w imię rzekomego wyzwolenia w "Duchu Świętym". Tarzanie, drgawki, konwulsje, chodzenie na czworakach, gdakanie, szczekanie. W takiej atmosferze prowadzone jest 15-minutowe kazanie. Forma Toronto Blessing rozprzestrzenia się i jest adaptowana w różnych kościołach. więcej o Toronto Blessing

Tvind (Humana)
Ugrupowanie działające od lat 30-tych XX wieku, wykorzystujące do defraudowania wielkich sum prace charytatywne, zbiórki odzieży, pieniądze zbierane na trzeci świat, dotacje rządowe, organizujące akcje informowania o AIDS w Afryce. Założone przez TVIND organizacje to m.in. Faelleseje, Estate, DAPP - Development Aid from People to People, UFF, Humana, Green World Recycling, Planet Aid i wiele innych. Ochotnicy wyjeżdżający na akcje do Afryki mówią o okropnych warunkach w jakich się znajdują, nie dostając żadnego szkolenia a nawet jedzenia. Z drugiej strony mnożą się przykłady pozbawienia wolności dyrektorów szkół, szefów organizacji za przekręty finansowe.

Woodoo
(voodoo) To zjawisko uniwersalistyczne. Podstawą tego kultu są wierzenia afrykańskie (plemiona Fon, Yorouba, Kongo, Dahomej i in). Uznają że akceptują wszystkie inne religie. Istnieje wiele odmian, ale podstawą jest wiara w duchy które mogą zamieszkiwać człowieka podczas obrzędów (tańce). Stosują magię m.in. poprzez wykonywanie figurek odpowiadających osobom, na które rzuca się czary. Charakterystyczna jest wiara, że zmarłego można ożywić i zamienić w "zombi". Pochodzi z Haiti, a rozkwitł w Luizjanie a potem na Kubie. Papa Doc Duvalier, jeden z najbardziej krwawych despotów, przez czternaście lat rządził wyspą, w znacznej mierze opierając się na praktykach voodooistycznych. Dla wielu swoich rodaków był wcieleniem Barona Samedi, boga zła w voodooistycznym panteonie. Fascynacja voodoo skłoniła Duvaliera nawet do zmiany barw narodowych na czerń i czerwień (kolory voodoo). Papa Doc zajmował się również spirytyzmem. Jego syn, Jean Claude, który przejął po nim władzę w 1971 r., kontynuował ową okultystyczno-despotyczną linię ojca. Po jego upadku w 1986 r. nowi przywódcy Haiti przywrócili narodowym sztandarom ich dawne barw - błękit i czerwień. Obecnie pojawiają się "nowoczesne" nurty woodoo mające charakter sekty świata biznesu. Prezydent Haiti, były ksiądz, podpisał ostatnio ustawę w której uznaje się woodoo za religię państwową w tym kraju.

Wspólnota (La Comunidad)
Sekta wywodząca się z Ameryki Łacinskiej, opierająca się głównie na naukach Argentynczyka, Mario Rodrigueza Cobo, bardziej znanego jako Silo. W jej przypadku należałoby mówić raczej o praktyce samowyzwolenia, polegającego na odprężających ćwiczeniach, gimnastyce, niż o jakiejś jednoznacznie formułowanej doktrynie. Chociaż jej adepci zaprzeczają, jakoby grupa miała charakter religijny, celebruje się w niej śluby, chrzty i pogrzeby według pewnego szczególnego obrządku. Polityczne ramy sekty znajdują sią w Partii Humanistycznej. Obecna jest w ponad dwudziestu krajach. Pozornie głosi hasła ekologiczne i pacyfistyczne. Jednakże jej celem, jak twierdzą niektórzy badacze, jest takie manipulowanie międzynarodowym ruchem ekologicznym, aby podporządkować go interesom sekty.,,

http://www.okiem.pl/bog/sekty/leksykon.htm#biale
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Awatar użytkownika
Hansel
 
Posty: 3754
Rejestracja: 13 gru 2014, 17:26

Re: Sekty - leksykon

Postautor: danut » 13 gru 2015, 17:34

Hansel dzięki za post i dorzucę swoje trzy grosze https://inicjacja.wordpress.com/2009/05 ... -kosmitow/ :D
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Sekty - leksykon

Postautor: Hansel » 13 gru 2015, 23:52

Nim odpowiem na to pytanie podzielę się anegdotą. Po zakończeniu II wojny światowej, po zwycięstwie nad swoim handlowym konkurentem - Cesarstwem Japonii, Stany Zjednoczone rozpoczęły ekspansję w strefie Pacyfiku, ekspansję także kulturową. Jazz i coca cola stały się tam symbolami wolności i dobrobytu. Do tych krajów przyjeżdżali młodzi Amerykanie z Korpusu Pokoju by za darmo pomagać ubogim, młodym demokracjom (lub ustrojom, które na demokracje mieli zamiar przerobić). Przywozili ze sobą "amerykański styl życia", który w zależności od sytuacji można było przedstawiać bądź jako skutek bądź przyczynę potęgi Wielkiego Brata. Tak też było w Indiach. Młodzi Hindusi dostrzegali biedę własnego kraju, ale mając przed oczami wielkie kierunkowskazy amerykańskiej doskonałości, jasno widzieli drogę jaką powinni zmierzać. Elvis Presley i inne gwiazdy rock and rolla królowali tak w czarnych sercach Drawidów, jak i poruszali jasne dusze Ariów. W potocznym rozumieniu im coś miało w sobie więcej amerykańskości, tym było bardziej postępowe, a tym samym, rzecz jasna, lepsze. Oto co na ten temat pisze Gita Mehta, hinduska dziennikarka, w książce Karma Cola czyli mistycyzm Wschodu na światowym rynku:

Amerykański marketing dla mas z taką prędkością penetrował subkontynent indyjski, że rząd indyjski zaprosił specjalistów w tej dziedzinie, by z podobnym mistrzostwem spopularyzowali tu antykoncepcję. Podczas gdy kontrola urodzin i pop kultura przemierzały ramię w ramię indyjskie wioski, my z miast i uniwersytetów także nie ustawaliśmy w pracy. I kiedy to, co nas tak napędzało, wydawało się już w zasięgu ręki, wtedy zdarzyło się coś nie do pomyślenia.

Królowie rock and rolla abdykowali.

Na rzecz Rawi Śankara i Mahariśi.

Gdy sitar (hinduska "gitara" - J.Z.) wyrugował wibrujący dźwięk saksofonu, a mantry poczęły mącić krystaliczną czystość tekstów rockandrollowych, wtedy miliony Amerykanów z dzikim błyskiem w oczach wypięło się na to całe niezwykłe instrumentarium i zakrzyknęło wskazując na nas.

- Hej wy! To wy macie to coś!

JAK DO TEGO DOSZŁO? W Stanach Zjednoczonych, przedmiocie westchnień ubogich tego świata, rozwijała się kontestacja. Zapoczątkowany w latach 50. ruch beatników odrzucał wartości społeczeństwa białych, anglosaksońskich protestantów i negował dorobek amerykańskiej cywilizacji. W latach 60. pojawiła się kolejna generacja buntowników - hippisów, nawiązujących do protestu beatników. Hippisowska podkultura była szczególnie popularna na uniwersytetach. Lata 60. to również czas interwencji w Wietnamie, masowych protestów antywojennych i tworzenia ruchu pacyfistycznego.

Natura, oczywiście nie znosi próżni. Po wyrugowaniu dotychczasowego stylu życia, a przede wszystkim sensu życia, potrzebna była nowa duchowość, nowy klucz interpretacji świata. Wyrzucaniu "staroci" towarzyszyła refleksja "inwentaryzacyjna". Amerykanie uświadomili sobie, zgodnie z prawdą, że są państwem zbudowanym na kradzieży, wyzysku i zbrodni, a obecnie kontynuują tę politykę wobec "miłujących pokój i wolność ludów III Świata". Bezpośrednim tego przykładem miała być wojna w Wietnamie. Tak oto m.in. z potrzeby nowej duchowej inspiracji i kompleksu winy zrodziło się amerykańskie zainteresowanie Wschodem, a Indiami w szczególności.

W I etapie tej fascynacji, do Indii przyjeżdżały tysiące poszukujących oświecenia Amerykanów, a potem także Europejczyków. Ci, którzy w swoich krajach odrzucili krępującą ich hierarchię i normy obyczajowe, przyjechali do społeczeństwa od stuleci opierającego się na sztywnym systemie kastowym i czczącego ascezę buddyjskich mnichów. Wybryki obyczajowe "spontanicznych" pielgrzymów w ich orgiastycznych komunach spowodowały reakcję władz indyjskich i deportację części "białych guru".

Powrót wyrzuconych do krajów macierzystych rozpoczął II etap orientalizacji Zachodu. Zaczerpnąwszy ze źródła mądrości dzielili się dorobkiem starożytnej kultury z nieoświeconymi, ale poszukującymi. Wnosili także własny wkład w postaci nieosiągalnej dla mędrców Wschodu zdolności do syntezy. Wiedzę, której poznanie Hindusom zabierało długie lata, czasem całe życie, amerykańscy misjonarze buddyzmu i hinduizmu potrafili przekazać w kilka godzin. Klimat tworzony przez orientalną muzykę, zapach kadzidełek i powłóczyste szaty "mistrzów" niewątpliwie zwiększał zdolności percepcyjne odbiorców. W efekcie wszyscy byli zadowoleni: uczniowie wiedzieli, że wszystko jest jednością, a celem nicość, a nauczyciele mieli zapewniony godziwy byt dzięki stawianiu wróżb, sprzedaży orientalnych akcesoriów do medytacji, literatury przedmiotu oraz coraz modniejszej egzotycznej odzieży i biżuterii.

Wyrzucenie z Indii kilku oszołomionych buddyzmem i hinduizmem Amerykanów nie zmieniło oczywiście faktu, że rzesze ludzi Zachodu nadal poszukiwały tam Wielkiej Nicości. W Indiach, tym wielkim kraju, chociaż gospodarczo, delikatnie mówiąc, zapóźnionym, znalazło się kilku ludzi, rozumiejących podstawowe prawa ekonomii. Chodzi o ekonomię uduchowienia, oczywiście.

Jednym z nich, symbolizujących III etap orientalizacji Zachodu, był CHANDRA MOHAN RAJNEESH. Oskarżany o przemoc, nadużycia podatkowe i wyłudzanie odszkodowań uciekł z Indii i przyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tam stworzył znaczący ruch religijny lansujący transcendencję seksu czyli nagie medytacje, jako drogę zbawienia. Zbudował też osadę Rajneeshpuram, do złudzenia przypominającą gułag. Był właścicielem kilkudziesięciu rols-roysów. Aresztowany, otrzymał 10 letni wyrok w zawieszeniu i nakaz deportacji. Zmarł w ojczystych Indiach.

Następna godna zainteresowania postać to MAHESH YOGI, który samozwańczo nadał sobie tytuł MAHARISHI, przyznawany w Indiach wielkim mędrcom. Sławę zyskał dzięki Beatlesom, czterem młodym ludziom wyrosłym w robotniczych dzielnicach Liverpoolu, których sława wyniosła na idoli nastolatków. W poszukiwaniu, nie tyle nowej mądrości, co jakiejkolwiek mądrości, znaleźli w Maharishim nauczyciela. Lansowane przez niego kursy medytacji przyciągnęły szereg innych sław show biznesu, m.in. członków zespołu Beach Boys, Donovana, Mię Farrow. Romans z Beatlesami nie trwał długo, ale wystarczająco by "mędrzec" zrósł się z legendą Wielkiej Czwórki.

Mając sławę Maharishi zapragnął też autorytetu. Wykazał tu duży talent propagandowy. Wygłaszał, na przykład, wykład w stołówce studenckiej w Oxfordzie, podczas przerwy obiadowej. Zamieszczał następnie informacje o tym fakcie, tzn. "wykładach w Oxfordzie", w swoim reklamowym życiorysie. Zrozumiał także istotę zainteresowania wschodem przez ludzi przynależnych do cywilizacji Zachodu. Przyzwyczajonym do szybkiego uzyskiwania dóbr, nie mającym czasu na długotrwałą naukę, proponował łatwość drogi do raju, ekspresową doskonałość i najwyższą prostotę. Za dwa tysiące franków francuskich "ofiarowywał" prywatną mantrę. Rytmiczne zaklęcie, powtarzane 2 razy dziennie po 20 minut, miało dawać magiczne skutki. Rozumiejąc słabość Białych do naukowych fasad i żargonu powołał Międzynarodowy Uniwersytet Maharishiego i Akademię Medytacji. Ukoronowaniem spektakularnej działalności było utworzenie Rządu Świata wraz z Ministerstwem Dobrego Samopoczucia.

Jeszcze lepiej "sztukę kameleona" opanował ANANDAMURTI (prawdziwe nazwisko - Prabhat Ranjan Sarkar) twórca ruchu Anada Marga (Droga Radości). W Indiach zarzucano mu selektywny werbunek bogatych i wpływowych adeptów oraz oszustwa podatkowe. Zamieszany w porwanie samolotu w Indiach (1979), uznany za wroga publicznego, został wypuszczony za kaucją po czym udał się do Europy. W zależności od potrzeby lansuje się jako prorok, gdzie indziej - jako uczony. Orientalny kult staje się raz mistyką, raz techniką relaksacyjną, by w innym wcieleniu okazać się sposobem doskonalenia - uniwersytetem umysłu lub fundacją charytatywną.

Najlepiej podkulturę amerykańskiego orientalizmu zrozumiał ABHI CZARAN DE. 69 letni przedsiębiorca z Indii, wielokrotny bankrut interesujący się religią hinduistyczną, w 1965 roku przybył do Nowego Jorku. Był wszechstronnie wykształcony, posiadał dyplomy uniwersyteckie z ekonomii i filozofii, władał językiem angielskim i sanskrytem. Swami Prabhupada, gdyż pod takim imieniem występował, zrozumiał, że muzyka i taniec są w Stanach Zjednoczonych lepszymi sposobami propagowania nauki Krishny niż teksty. Założył więc powłóczyste szaty wiejskiego ascety, sandały i udał się do Cental Parku, w owym czasie miejsca spotkań młodych hippisów. Zaczął tam tańczyć i śpiewać. Poruszający się przy dźwiękach cymbałków starzec, mrucząco-śpiewający mantrę Hare Krishna, wyglądał niczym żywy eksponat etnograficzny. Dzięki właściwemu wyborowi środków, miejsca i czasu akcji od razu przyciągnął do siebie tłum gapiów. Odtwarzaną przez niego muzykę ludową, w Indiach wykonywaną podczas świąt krishnaickich, przyjęły zespoły rockowe i folkowe. Nastawieni przede wszystkim na odbiór muzyki młodzi ludzie wchłonęli kolejną dawkę modnej "indyjskości".

Prabhupada wkrótce zgromadził wokół siebie grono uczniów, w pierwszym pokoleniu niemal wyłącznie Amerykanów. Odrzucając rodzimą kulturę, krishnaici-yankesi, nie odrzucali metod przynależnych do świata, w którym wychowali się i wykształcili. Rozpoczęli szeroką akcję propagandową organizując krishnaickie happeningi i widowiska połączone z rozdawaniem broszur z adresami "świątyń", sprzedażą książek i werbunkiem. Posłużono się też bardziej efektywną metodą propagandy - pozyskano przychylność młodzieżowych idoli. Zwrócono się do Beatlesów; Georg Harrison nagrał inspirowany melodiami krishnaickimi album Living in the Material World. Paul McCartney i jego żona Linda nagrali wspólnie z chórem Hare Krishna singlową płytę Hare Krishna Mantra. W pierwszym dniu promocji sprzedano 70'000 egzemplarzy.

Szczególnie interesująca jest socjotechnika zastosowana w Niemczech, kraju niegdyś przodującym w propagandzie. Grupa wyznawców Hare Krishna, kierowana przez Sivanadę (prawdziwe nazwisko Samuel Greer, narodowość niemiecka) urządziła, w obecności kamer telewizyjnych, szturm na Bramę Brandenburską. Niewiele brakowało by przekroczyli granicę i znaleźli się na terenie Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Akcja stała się popularnym tematem prasowym, trafiła do dzienników telewizyjnych i w efekcie przyciągnęła tłumy młodzieży. Następnie, w pobliżu Muru Berlińskiego ustawiono megafony nadające pod nazwą "Radiostacja Krishny", muzykę mantry, słyszaną w obu częściach podzielonego Berlina. Gdy tym sposobem znowu zwrócono uwagę mediów, rozpropagowano wiadomość, że do Niemiec przyjeżdża sam Prabhupada. Kiedy już pojawił się ogłoszono, że Prabhupada jest prekursorem wielkiej idei zjednoczenia Niemiec. Później odwiedził Włochy, Francję, Wielką Brytanię i Skandynawię. Zawitał też do Moskwy z wykładem o "wedyjskim komunizmie".

Wydarzenia, których kilka przykładów przytoczono rozgrywały się w konkretnej przestrzeni politycznej i kulturowej. Był to okres ugruntowania potęgi militarnej "miłującego pokój" Związku Radzieckiego, spektakularnych osiągnięć następców Gagarina i Tierieszkowej w także "pokojowym" podboju kosmosu, czas eksportu marksistowskiej teorii i leninowskiej praktyki do Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej, czas zwycięstwa "sił postępowych" na Kubie i porażki "imperialistycznej" interwencji w Zatoce Świń. Był to też okres odrywania się terytoriów kolonialnych od metropolii. Europejskimi i amerykańskimi uniwersytetami wstrząsnęła zawierucha studenckich buntów inspirowanych przez rodzimych maoistów, zapatrzonych w chińską rewolucję kulturalną i Przewodniczącego Mao. Duch szeroko rozumianej lewicy był, zwłaszcza wśród młodych ludzi, obowiązującym światopoglądem, a Ho Shi Ming i Che Guevara międzynarodowymi idolami. Noszony na podkoszulkach wizerunek Che Guevary stał się trwałym elementem pop kultury.

Te zjawiska to ukoronowanie wspomnianego na początku procesu rozpadu dotychczasowych norm moralnych, światopoglądu i stojących na ich straży autorytetów. W pustkę zaczęły wchodzić inne, importowane treści. Dla ich propagowania misjonarze nowych religii i nowych sposobów na życie, umiejętnie nawiązywali do aktualnych problemów, którymi żyli Europejczycy i Amerykanie. Poruszali kwestię wojny w Wietnamie i państwach kolonialnych, podziału Niemiec, zimnej wojny, ekologii itp. Do popularyzacji swoich poglądów wykorzystywali symbole ówczesnej kultury masowej, zwłaszcza gwiazd estrady i filmu. Stojąc w promieniach cudzej sławy, sami sławę zdobywali. Tak było wtedy, tak jest i teraz.

Do upowszechnienia wielu nowych ruchów religijnych przyczyniła się też sama natura współczesnej kultury Zachodu czyli kultury masowej, oczywiście. Show biznes, świat reklamy i propagandy, wchłania wszystko co może przyczynić się do zysku materialnego lub politycznego. Nowe religie stały się kolejnym towarem. Tak było wtedy, tak jest i teraz.

Nowe ruchy religijne, stając się elementem mass medialnej mieszanki, zyskują znaczną popularność. Powinniśmy więc odpowiedzieć na następujące pytania:

. Na ile światopoglądy niesione przez nowe ruchy religijne mogą być zaabsorbowane przez naszą kulturę?
. Jaka jest ich wartość skoro warunkiem koniecznym do przyjęcia tych nowych treści jest reforma myślenia, zwana inaczej kontrolą umysłu bądź po prostu i bez owijania w bawełnę, praniem mózgu?

Rozpocząłem anegdotą z książki Gity Mehty i nią też zakończę. Autorka opowiada jak do mieszkania młodej Hinduski, pochodzącej z dobrej rodziny, o trzeciej nad ranem wpadło sześciu delhijskich policjantów, by aresztować ją pod zarzutem zabójstwa pewnego holenderskiego milionera. Ona to, wraz z grupą przyjaciół, była u Holendra na kolacji, a w dwie godziny po ich wyjściu służący znalazł go martwego. Leżał nagi w łazience, ściskając w ręku książkę. Oskarżona dziewczyna, z początku oszołomiona, szybko odzyskała przytomność umysłu i poddała w wątpliwość słuszność policyjnej logiki.

- Chwila, moment. Jeżeli miałabym zabić mojego przyjaciela, nie zadawałabym sobie trudu rozbierania go. A już na pewno nie wciskałabym mu do ręki książki. Proszę mi uprzejmie powiedzieć, co on czytał w momencie śmierci.
Policja, zbita z pantałyku tą niespodziewaną napaścią, wertować zaczęła pośpiesznie swoje notatki i stosowną stronę podała dowodzącemu oficerowi.
Oficer przełknął ślinę i odczytał: Denat leżał na podłodze łazienki z tomem w lewej dłoni, otwartym na stronie trzydziestej dziewiątej. Tytuł tego tomu brzmi jak następuje: Tybetańska Księga Umarłych.
- No i proszę - dziewczyna odezwała się triumfująco. - Kto zostawiałby tak obciążający dowód w rękach swojej ofiary?
Oficer policji nie słuchał dziewczyny. Wpatrywał się w notatkę w aktach. W końcu podniósł wzrok i zapytał:
- Czy ten holenderski milioner nie miał przypadkiem głowy nabitej hinduizmem?
- Bardzo interesował się naszą filozofią - potwierdziła dziewczyna.
- Rozumiem - powiedział oficer i dał znak swoim ludziom do wyjścia z domu. Kiedy sam znalazł się już w drzwiach, odwrócił się jeszcze do rodziców dziewczyny.
- Jeśli denat miał w głowie hinduizm - zauważył smutno - to to było prawdopodobnie powodem zgonu.
Dziewczyna powiedziała mi później, że holenderski milioner umarł na raka. Tak czy owak, policja z Delhi przeprowadziła właściwe rozumowanie. Filozofia może być czasem równie śmiercionośna jak rak.

JACEK ZIELIŃSKI
OŚRODEK STUDIÓW NAD KULTURĄ MASOWĄ
KATOLICKIEGO STOWARZYSZENIA "CIVITAS CHRISTIANA"

http://www.okiem.pl/czytelnia/skad.htm

Nim odpowiem na to pytanie podzielę się anegdotą. Po zakończeniu II wojny światowej, po zwycięstwie nad swoim handlowym konkurentem - Cesarstwem Japonii, Stany Zjednoczone rozpoczęły ekspansję w strefie Pacyfiku, ekspansję także kulturową. Jazz i coca cola stały się tam symbolami wolności i dobrobytu. Do tych krajów przyjeżdżali młodzi Amerykanie z Korpusu Pokoju by za darmo pomagać ubogim, młodym demokracjom (lub ustrojom, które na demokracje mieli zamiar przerobić). Przywozili ze sobą "amerykański styl życia", który w zależności od sytuacji można było przedstawiać bądź jako skutek bądź przyczynę potęgi Wielkiego Brata. Tak też było w Indiach. Młodzi Hindusi dostrzegali biedę własnego kraju, ale mając przed oczami wielkie kierunkowskazy amerykańskiej doskonałości, jasno widzieli drogę jaką powinni zmierzać. Elvis Presley i inne gwiazdy rock and rolla królowali tak w czarnych sercach Drawidów, jak i poruszali jasne dusze Ariów. W potocznym rozumieniu im coś miało w sobie więcej amerykańskości, tym było bardziej postępowe, a tym samym, rzecz jasna, lepsze. Oto co na ten temat pisze Gita Mehta, hinduska dziennikarka, w książce Karma Cola czyli mistycyzm Wschodu na światowym rynku:

Amerykański marketing dla mas z taką prędkością penetrował subkontynent indyjski, że rząd indyjski zaprosił specjalistów w tej dziedzinie, by z podobnym mistrzostwem spopularyzowali tu antykoncepcję. Podczas gdy kontrola urodzin i pop kultura przemierzały ramię w ramię indyjskie wioski, my z miast i uniwersytetów także nie ustawaliśmy w pracy. I kiedy to, co nas tak napędzało, wydawało się już w zasięgu ręki, wtedy zdarzyło się coś nie do pomyślenia.

Królowie rock and rolla abdykowali.

Na rzecz Rawi Śankara i Mahariśi.

Gdy sitar (hinduska "gitara" - J.Z.) wyrugował wibrujący dźwięk saksofonu, a mantry poczęły mącić krystaliczną czystość tekstów rockandrollowych, wtedy miliony Amerykanów z dzikim błyskiem w oczach wypięło się na to całe niezwykłe instrumentarium i zakrzyknęło wskazując na nas.

- Hej wy! To wy macie to coś!

JAK DO TEGO DOSZŁO? W Stanach Zjednoczonych, przedmiocie westchnień ubogich tego świata, rozwijała się kontestacja. Zapoczątkowany w latach 50. ruch beatników odrzucał wartości społeczeństwa białych, anglosaksońskich protestantów i negował dorobek amerykańskiej cywilizacji. W latach 60. pojawiła się kolejna generacja buntowników - hippisów, nawiązujących do protestu beatników. Hippisowska podkultura była szczególnie popularna na uniwersytetach. Lata 60. to również czas interwencji w Wietnamie, masowych protestów antywojennych i tworzenia ruchu pacyfistycznego.

Natura, oczywiście nie znosi próżni. Po wyrugowaniu dotychczasowego stylu życia, a przede wszystkim sensu życia, potrzebna była nowa duchowość, nowy klucz interpretacji świata. Wyrzucaniu "staroci" towarzyszyła refleksja "inwentaryzacyjna". Amerykanie uświadomili sobie, zgodnie z prawdą, że są państwem zbudowanym na kradzieży, wyzysku i zbrodni, a obecnie kontynuują tę politykę wobec "miłujących pokój i wolność ludów III Świata". Bezpośrednim tego przykładem miała być wojna w Wietnamie. Tak oto m.in. z potrzeby nowej duchowej inspiracji i kompleksu winy zrodziło się amerykańskie zainteresowanie Wschodem, a Indiami w szczególności.

W I etapie tej fascynacji, do Indii przyjeżdżały tysiące poszukujących oświecenia Amerykanów, a potem także Europejczyków. Ci, którzy w swoich krajach odrzucili krępującą ich hierarchię i normy obyczajowe, przyjechali do społeczeństwa od stuleci opierającego się na sztywnym systemie kastowym i czczącego ascezę buddyjskich mnichów. Wybryki obyczajowe "spontanicznych" pielgrzymów w ich orgiastycznych komunach spowodowały reakcję władz indyjskich i deportację części "białych guru".

Powrót wyrzuconych do krajów macierzystych rozpoczął II etap orientalizacji Zachodu. Zaczerpnąwszy ze źródła mądrości dzielili się dorobkiem starożytnej kultury z nieoświeconymi, ale poszukującymi. Wnosili także własny wkład w postaci nieosiągalnej dla mędrców Wschodu zdolności do syntezy. Wiedzę, której poznanie Hindusom zabierało długie lata, czasem całe życie, amerykańscy misjonarze buddyzmu i hinduizmu potrafili przekazać w kilka godzin. Klimat tworzony przez orientalną muzykę, zapach kadzidełek i powłóczyste szaty "mistrzów" niewątpliwie zwiększał zdolności percepcyjne odbiorców. W efekcie wszyscy byli zadowoleni: uczniowie wiedzieli, że wszystko jest jednością, a celem nicość, a nauczyciele mieli zapewniony godziwy byt dzięki stawianiu wróżb, sprzedaży orientalnych akcesoriów do medytacji, literatury przedmiotu oraz coraz modniejszej egzotycznej odzieży i biżuterii.

Wyrzucenie z Indii kilku oszołomionych buddyzmem i hinduizmem Amerykanów nie zmieniło oczywiście faktu, że rzesze ludzi Zachodu nadal poszukiwały tam Wielkiej Nicości. W Indiach, tym wielkim kraju, chociaż gospodarczo, delikatnie mówiąc, zapóźnionym, znalazło się kilku ludzi, rozumiejących podstawowe prawa ekonomii. Chodzi o ekonomię uduchowienia, oczywiście.

Jednym z nich, symbolizujących III etap orientalizacji Zachodu, był CHANDRA MOHAN RAJNEESH. Oskarżany o przemoc, nadużycia podatkowe i wyłudzanie odszkodowań uciekł z Indii i przyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tam stworzył znaczący ruch religijny lansujący transcendencję seksu czyli nagie medytacje, jako drogę zbawienia. Zbudował też osadę Rajneeshpuram, do złudzenia przypominającą gułag. Był właścicielem kilkudziesięciu rols-roysów. Aresztowany, otrzymał 10 letni wyrok w zawieszeniu i nakaz deportacji. Zmarł w ojczystych Indiach.

Następna godna zainteresowania postać to MAHESH YOGI, który samozwańczo nadał sobie tytuł MAHARISHI, przyznawany w Indiach wielkim mędrcom. Sławę zyskał dzięki Beatlesom, czterem młodym ludziom wyrosłym w robotniczych dzielnicach Liverpoolu, których sława wyniosła na idoli nastolatków. W poszukiwaniu, nie tyle nowej mądrości, co jakiejkolwiek mądrości, znaleźli w Maharishim nauczyciela. Lansowane przez niego kursy medytacji przyciągnęły szereg innych sław show biznesu, m.in. członków zespołu Beach Boys, Donovana, Mię Farrow. Romans z Beatlesami nie trwał długo, ale wystarczająco by "mędrzec" zrósł się z legendą Wielkiej Czwórki.

Mając sławę Maharishi zapragnął też autorytetu. Wykazał tu duży talent propagandowy. Wygłaszał, na przykład, wykład w stołówce studenckiej w Oxfordzie, podczas przerwy obiadowej. Zamieszczał następnie informacje o tym fakcie, tzn. "wykładach w Oxfordzie", w swoim reklamowym życiorysie. Zrozumiał także istotę zainteresowania wschodem przez ludzi przynależnych do cywilizacji Zachodu. Przyzwyczajonym do szybkiego uzyskiwania dóbr, nie mającym czasu na długotrwałą naukę, proponował łatwość drogi do raju, ekspresową doskonałość i najwyższą prostotę. Za dwa tysiące franków francuskich "ofiarowywał" prywatną mantrę. Rytmiczne zaklęcie, powtarzane 2 razy dziennie po 20 minut, miało dawać magiczne skutki. Rozumiejąc słabość Białych do naukowych fasad i żargonu powołał Międzynarodowy Uniwersytet Maharishiego i Akademię Medytacji. Ukoronowaniem spektakularnej działalności było utworzenie Rządu Świata wraz z Ministerstwem Dobrego Samopoczucia.

Jeszcze lepiej "sztukę kameleona" opanował ANANDAMURTI (prawdziwe nazwisko - Prabhat Ranjan Sarkar) twórca ruchu Anada Marga (Droga Radości). W Indiach zarzucano mu selektywny werbunek bogatych i wpływowych adeptów oraz oszustwa podatkowe. Zamieszany w porwanie samolotu w Indiach (1979), uznany za wroga publicznego, został wypuszczony za kaucją po czym udał się do Europy. W zależności od potrzeby lansuje się jako prorok, gdzie indziej - jako uczony. Orientalny kult staje się raz mistyką, raz techniką relaksacyjną, by w innym wcieleniu okazać się sposobem doskonalenia - uniwersytetem umysłu lub fundacją charytatywną.

Najlepiej podkulturę amerykańskiego orientalizmu zrozumiał ABHI CZARAN DE. 69 letni przedsiębiorca z Indii, wielokrotny bankrut interesujący się religią hinduistyczną, w 1965 roku przybył do Nowego Jorku. Był wszechstronnie wykształcony, posiadał dyplomy uniwersyteckie z ekonomii i filozofii, władał językiem angielskim i sanskrytem. Swami Prabhupada, gdyż pod takim imieniem występował, zrozumiał, że muzyka i taniec są w Stanach Zjednoczonych lepszymi sposobami propagowania nauki Krishny niż teksty. Założył więc powłóczyste szaty wiejskiego ascety, sandały i udał się do Cental Parku, w owym czasie miejsca spotkań młodych hippisów. Zaczął tam tańczyć i śpiewać. Poruszający się przy dźwiękach cymbałków starzec, mrucząco-śpiewający mantrę Hare Krishna, wyglądał niczym żywy eksponat etnograficzny. Dzięki właściwemu wyborowi środków, miejsca i czasu akcji od razu przyciągnął do siebie tłum gapiów. Odtwarzaną przez niego muzykę ludową, w Indiach wykonywaną podczas świąt krishnaickich, przyjęły zespoły rockowe i folkowe. Nastawieni przede wszystkim na odbiór muzyki młodzi ludzie wchłonęli kolejną dawkę modnej "indyjskości".

Prabhupada wkrótce zgromadził wokół siebie grono uczniów, w pierwszym pokoleniu niemal wyłącznie Amerykanów. Odrzucając rodzimą kulturę, krishnaici-yankesi, nie odrzucali metod przynależnych do świata, w którym wychowali się i wykształcili. Rozpoczęli szeroką akcję propagandową organizując krishnaickie happeningi i widowiska połączone z rozdawaniem broszur z adresami "świątyń", sprzedażą książek i werbunkiem. Posłużono się też bardziej efektywną metodą propagandy - pozyskano przychylność młodzieżowych idoli. Zwrócono się do Beatlesów; Georg Harrison nagrał inspirowany melodiami krishnaickimi album Living in the Material World. Paul McCartney i jego żona Linda nagrali wspólnie z chórem Hare Krishna singlową płytę Hare Krishna Mantra. W pierwszym dniu promocji sprzedano 70'000 egzemplarzy.

Szczególnie interesująca jest socjotechnika zastosowana w Niemczech, kraju niegdyś przodującym w propagandzie. Grupa wyznawców Hare Krishna, kierowana przez Sivanadę (prawdziwe nazwisko Samuel Greer, narodowość niemiecka) urządziła, w obecności kamer telewizyjnych, szturm na Bramę Brandenburską. Niewiele brakowało by przekroczyli granicę i znaleźli się na terenie Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Akcja stała się popularnym tematem prasowym, trafiła do dzienników telewizyjnych i w efekcie przyciągnęła tłumy młodzieży. Następnie, w pobliżu Muru Berlińskiego ustawiono megafony nadające pod nazwą "Radiostacja Krishny", muzykę mantry, słyszaną w obu częściach podzielonego Berlina. Gdy tym sposobem znowu zwrócono uwagę mediów, rozpropagowano wiadomość, że do Niemiec przyjeżdża sam Prabhupada. Kiedy już pojawił się ogłoszono, że Prabhupada jest prekursorem wielkiej idei zjednoczenia Niemiec. Później odwiedził Włochy, Francję, Wielką Brytanię i Skandynawię. Zawitał też do Moskwy z wykładem o "wedyjskim komunizmie".

Wydarzenia, których kilka przykładów przytoczono rozgrywały się w konkretnej przestrzeni politycznej i kulturowej. Był to okres ugruntowania potęgi militarnej "miłującego pokój" Związku Radzieckiego, spektakularnych osiągnięć następców Gagarina i Tierieszkowej w także "pokojowym" podboju kosmosu, czas eksportu marksistowskiej teorii i leninowskiej praktyki do Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej, czas zwycięstwa "sił postępowych" na Kubie i porażki "imperialistycznej" interwencji w Zatoce Świń. Był to też okres odrywania się terytoriów kolonialnych od metropolii. Europejskimi i amerykańskimi uniwersytetami wstrząsnęła zawierucha studenckich buntów inspirowanych przez rodzimych maoistów, zapatrzonych w chińską rewolucję kulturalną i Przewodniczącego Mao. Duch szeroko rozumianej lewicy był, zwłaszcza wśród młodych ludzi, obowiązującym światopoglądem, a Ho Shi Ming i Che Guevara międzynarodowymi idolami. Noszony na podkoszulkach wizerunek Che Guevary stał się trwałym elementem pop kultury.

Te zjawiska to ukoronowanie wspomnianego na początku procesu rozpadu dotychczasowych norm moralnych, światopoglądu i stojących na ich straży autorytetów. W pustkę zaczęły wchodzić inne, importowane treści. Dla ich propagowania misjonarze nowych religii i nowych sposobów na życie, umiejętnie nawiązywali do aktualnych problemów, którymi żyli Europejczycy i Amerykanie. Poruszali kwestię wojny w Wietnamie i państwach kolonialnych, podziału Niemiec, zimnej wojny, ekologii itp. Do popularyzacji swoich poglądów wykorzystywali symbole ówczesnej kultury masowej, zwłaszcza gwiazd estrady i filmu. Stojąc w promieniach cudzej sławy, sami sławę zdobywali. Tak było wtedy, tak jest i teraz.

Do upowszechnienia wielu nowych ruchów religijnych przyczyniła się też sama natura współczesnej kultury Zachodu czyli kultury masowej, oczywiście. Show biznes, świat reklamy i propagandy, wchłania wszystko co może przyczynić się do zysku materialnego lub politycznego. Nowe religie stały się kolejnym towarem. Tak było wtedy, tak jest i teraz.

Nowe ruchy religijne, stając się elementem mass medialnej mieszanki, zyskują znaczną popularność. Powinniśmy więc odpowiedzieć na następujące pytania:

. Na ile światopoglądy niesione przez nowe ruchy religijne mogą być zaabsorbowane przez naszą kulturę?
. Jaka jest ich wartość skoro warunkiem koniecznym do przyjęcia tych nowych treści jest reforma myślenia, zwana inaczej kontrolą umysłu bądź po prostu i bez owijania w bawełnę, praniem mózgu?

Rozpocząłem anegdotą z książki Gity Mehty i nią też zakończę. Autorka opowiada jak do mieszkania młodej Hinduski, pochodzącej z dobrej rodziny, o trzeciej nad ranem wpadło sześciu delhijskich policjantów, by aresztować ją pod zarzutem zabójstwa pewnego holenderskiego milionera. Ona to, wraz z grupą przyjaciół, była u Holendra na kolacji, a w dwie godziny po ich wyjściu służący znalazł go martwego. Leżał nagi w łazience, ściskając w ręku książkę. Oskarżona dziewczyna, z początku oszołomiona, szybko odzyskała przytomność umysłu i poddała w wątpliwość słuszność policyjnej logiki.

- Chwila, moment. Jeżeli miałabym zabić mojego przyjaciela, nie zadawałabym sobie trudu rozbierania go. A już na pewno nie wciskałabym mu do ręki książki. Proszę mi uprzejmie powiedzieć, co on czytał w momencie śmierci.
Policja, zbita z pantałyku tą niespodziewaną napaścią, wertować zaczęła pośpiesznie swoje notatki i stosowną stronę podała dowodzącemu oficerowi.
Oficer przełknął ślinę i odczytał: Denat leżał na podłodze łazienki z tomem w lewej dłoni, otwartym na stronie trzydziestej dziewiątej. Tytuł tego tomu brzmi jak następuje: Tybetańska Księga Umarłych.
- No i proszę - dziewczyna odezwała się triumfująco. - Kto zostawiałby tak obciążający dowód w rękach swojej ofiary?
Oficer policji nie słuchał dziewczyny. Wpatrywał się w notatkę w aktach. W końcu podniósł wzrok i zapytał:
- Czy ten holenderski milioner nie miał przypadkiem głowy nabitej hinduizmem?
- Bardzo interesował się naszą filozofią - potwierdziła dziewczyna.
- Rozumiem - powiedział oficer i dał znak swoim ludziom do wyjścia z domu. Kiedy sam znalazł się już w drzwiach, odwrócił się jeszcze do rodziców dziewczyny.
- Jeśli denat miał w głowie hinduizm - zauważył smutno - to to było prawdopodobnie powodem zgonu.
Dziewczyna powiedziała mi później, że holenderski milioner umarł na raka. Tak czy owak, policja z Delhi przeprowadziła właściwe rozumowanie. Filozofia może być czasem równie śmiercionośna jak rak.

JACEK ZIELIŃSKI
OŚRODEK STUDIÓW NAD KULTURĄ MASOWĄ
KATOLICKIEGO STOWARZYSZENIA "CIVITAS CHRISTIANA"

http://www.okiem.pl/czytelnia/skad.htm
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Awatar użytkownika
Hansel
 
Posty: 3754
Rejestracja: 13 gru 2014, 17:26

Re: Sekty - leksykon

Postautor: sidor » 31 gru 2015, 09:46

A co powiecie o Caritas z USA w Medjugorje ?
sidor
 
Posty: 6
Rejestracja: 05 lut 2014, 16:57
Lokalizacja: Wrocław

Re: Sekty - leksykon

Postautor: Hansel » 01 sty 2016, 04:37

O tym nie słyszałem W każdym razie mnie na tej liście brakuje Rodziny Radia Maryja...

Ale są jeszcze gorsze - https://www.youtube.com/watch?v=xKup6VGC1A8
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Awatar użytkownika
Hansel
 
Posty: 3754
Rejestracja: 13 gru 2014, 17:26

Re: Sekty - leksykon

Postautor: Nikita » 01 sty 2016, 09:41

Hansel po Sylwestrze tak wczesnie wstales czy cala noc balowales?
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Sekty - leksykon

Postautor: Hansel » 25 maja 2017, 12:44

A wiecie że w Brazyli jest ktoś taki? http://niewiarygodne.pl/kat,1031985,tit ... omosc.html

Przez ponad trzy ostatnie dekady Brazylijczyk stworzył własny kościół, określany mianem Soust, którego nazwa brzmi formalnie Królestwo Boga na Ziemi. Skupił wokół siebie też grupę wyznawców, której przedstawiciele są różnych narodowości. Większość członków tej grupy to kobiety, które całe swoje życie zdecydowały się poświęcić religii - do tego stopnia, że niektóre z nich zamieszkały w świątyniach. Reprezentują one różne grupy wiekowe. Najmłodsza ma dziś 24 lata i poznała Thesisa w wieku zaledwie dwóch lat, a najstarsza ma 86 lat - poinformował dziennik "Daily Mirror".


Staruszek systematycznie przemawia do swoich wiernych. Głos zabiera przynajmniej raz w tygodniu. Zwykle odbywa się to w sobotę. Nie szczędzi wówczas krytycznych słów pod adresem przywódców innych związków wyznaniowych, którym zarzuca skąpstwo i kierowanie się wyłącznie własnym interesem. W przeszłości niejednokrotnie zajmował stanowisko w takich kwestiach, jak: aborcja czy kapitalizm. Jego wypowiedzi nie pozostawiają też wątpliwości, co do jego stosunku do świąt Bożego Narodzenia. Według niego, jest to czas wyzysku i prześladowań ubogich.

Thesis lubi dużo mówić na temat moralności, ale jemu samemu można niestety sporo zarzucić na tym polu. Jego wizerunek na pewno nie jest nieskazitelny. Wystarczy powiedzieć, że czterdziestokrotnie był zatrzymywany przez policję. Z wielu krajów, w których gościł, był po prostu wydalany. Sporo osób ma też wątpliwości co do tego zdrowia psychicznego. "Mogę być szalony, ale na pewno nie jestem głupi" - odpowiada im jednak mężczyzna.


Jak myślicie kim są jego zwolennicy ?
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Awatar użytkownika
Hansel
 
Posty: 3754
Rejestracja: 13 gru 2014, 17:26

Re: Sekty - leksykon

Postautor: Hansel » 30 maja 2017, 13:28

Obrazek

Głupio mi się do tego uczucia przyznawać ale jak patrzę na te jego niektóre ubrane w niebieskie szaty wyznawczynie to budzi się we mnie zazdrość...
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Awatar użytkownika
Hansel
 
Posty: 3754
Rejestracja: 13 gru 2014, 17:26


Wróć do Humor

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości