Może znacie już te kawały...
Leży facet w szpitalu i nagle staje nad nim śmierć i mówi:
Szykuj się! Za godzinę przyjdę po Ciebie.
Facet przerażony: Ale ja nie chcę jeszcze umierać, chcę żyć, nie jestem gotowy.
Śmierć na to: Twoja godzina wybiła i bez dyskusji.
Facet widząc, że śmierć znikła wyskoczył i z łóżka i biega po szpitalu myśląc, gdzie by się tu ukryć, by go nie znalazła. Wbiega na oddział geriatryczny i mówi: Nie, tu mnie znajdzie na pewno. Dalej odwiedził chirurgię: E, tu też mnie znajdzie. W końcu wbiega ucieszony na oddział noworodkowy. Tu mnie na pewno nie znajdzie. Owija się w kocyk, zakłada czapeczkę, bierze butelkę z mlekiem, wskakuje między noworodki i ciągnąc butlę z mlekiem cieszy się. Nagle wchodzi śmierć, patrzy na niego i mówi: co robisz?
Facet: Papusiam.
Śmierć: To papusiaj, papusiaj bo idziemy aciu!
Malutka śmierć puka do alkoholika.
Ten otwiera widzi ją, pada na kolana, płacze i krzyczy:
Błagam, nie zabieraj mnie, jestem jeszcze taki młody. Wiem, piję, źle robię, poprawię się, obiecuję, tylko mnie nie zabieraj!
Śmierć patrzy na niego zdziwiona i mówi:
Spadaj facet, ja po chomika.
Teraz coś z innej beczki
Zespół badawczy przeprowadza w szpitalu psychiatrycznym badania na temat inteligencji.
Podchodzą do pierwszego pensjonariusza i pytają: Ile jest dwa razy dwa?
"Piątek" odpowiada mężczyzna.
Podchodzą więc do drugiego: Ile jest dwa razy dwa?
"Pięć tysięcy" odpowiada drugi.
Podchodzą już prawie bez nadziei do trzeciego: Ile jest dwa razy dwa?
Cztery odpowiada.
Zespół dziwi się i pyta: Jak pan to obliczył?
Jak to jak? Odpowiada pensjonariusz. Podzieliłem pięć tysięcy przez piątek.