Dzięki Tadyszka za Twoje słowa. Teoretycznie każdy wie, że są osoby, które mają podobne doświadczenia. Ale co innego wiedzieć a co innego przeczytać o tym od konkretnej osoby.
Wiem, że mój ojciec nie żyje i wracanie do przeszłości jest najgorszą rzeczą jaką mogę zrobić ale nie panuję nad tym. Przez większość życia miałam świadomość tego co mnie spotkało ale traktowałam to tak jakby przytrafiło się to komuś innemu. Żadnych uczuć i emocji. Sądzę, że od początku zepchnęłam caly ból gdzieś do podświadomości. Niestety parę lat temu wszystko wróciło. Tu nie chodzi tylko o mojego ojca. On po prostu kopał mnie najdłużej. Skoro już zaczęłam się otwierać przed Wami wszystkimi to zrobię to do końca...
Gdy miałam 6 lat byłam wykorzystywana seksualnie przez mojego kuzyna. Moja matka dowiedziawszy się o tym, zwróciła mu uwagę, że tak się nie powinno robić i bardzo mu współczuła, że nie ma dziewczyny i musi robić coś takiego. Razem ze swoja siostrą (jego matką) uradziły, że nie trzeba o tym nikomu mówić, bo przecież nic się nie stało a po co im nerwy gdyby ktoś się dowiedział. Ta rozmowa miała miejsce w mojej obecności, pamietam każde słowo. Nawet nie będę próbowała tłumaczyć co wtedy czułam. Mój cały świat runął. Zrozumiałam, że nie mam nikogo. Gdy 2 lata później ojciec tego chłopaka zrobił to samo nie powiedziałam nikomu. Mój ojciec przez przypadek dowiedział się co mnie spotkało ze strony mojego kuzyna, gdy miałam 10 lat. Sadzę, że mógł przynajmniej do pewnego stopnia pomóc, gdyby w jakiś właściwy sposób zareagował, tym bardziej, że nie miałby skrupułów mojej matki, bo nienawidził jej rodziny. Niestety jedyne co zrobił to zj***ł mnie jak psa. Nawet nie wiedziałam, ze istnieja takie wulgaryzmy i porównania jakie wtedy usłyszałam pod swoim adresem. Ta opinia o mnie i to wszystko co później dochodziło całkowicie mnie wykrzywiło. Podświadomość mam nafaszerowaną taką trucizną w stosunku do samej siebie, że nie mam szans sama tego zmienić. Próbowałam wszystkiego, na próżno. Jedyne jak sądzę, co mogłoby mi pomóc to terapia hipnozą, na którą niestety nie stać mnie. Nie potrafię podnieść się kolejny raz. Ta wspaniała energia którą czułam gdy tylu z Was mi odpowiedziało trwała bardzo krótko. Teraz jest gorzej niż było.
To prawda, Tadyszka, że najlepiej odciąć się od przeszłości na wszystki możliwe sposoby. Zabawne, że wspomniałaś o odległości jaka dzieli Cię fizycznie od przeszłości. Moim największym marzeniem, pomijając te związane z moim wnętrzem, jest wyjazd na stałe z kraju. Jednak to pozostać musi na razie w sferze marzeń bo wiem, ze nie mam co się zabierać za cokolwiek dopóki ktoś nie przemebluje mi całkowicie podświadomości. Zresztą psychoterapeuta z którym rozmawiałam na ten temat tez był zdania, ze w mojej sytuacji żadna motywacja, afirmacje czy po prostu pozytywne myślenie niewiele pomogą, gdyż to wszystko jest zbyt głęboko zakorzenione.
Ale i tak dobrze, że jest w ogóle coś co może mi pomóc.
Pozdrawiam wszystkich gorąco