Potrzebuje pomocy

Czyli wasze trudności życiowe, problemy z rodziną, przyjaciółmi i skomplikowane sytuacje. Nie wiesz, jak sobie poradzić? Napisz...

Re: Potrzebuje pomocy

Postautor: nataliajagoda » 17 cze 2011, 13:40

Voldo pisze:
nataliajagoda pisze:
Aha. A ja jestem Voldo, nie Valdo 8-)

ups przepraszam.....

Jak kocha to wybaczy... napewno tu na ziemi wybaczylby, a kto wie jak jest teraz co nim kieruje, co sobie mysli...
nataliajagoda
 
Posty: 42
Rejestracja: 16 cze 2011, 14:24

Re: Potrzebuje pomocy

Postautor: Voldo » 17 cze 2011, 13:51

Duchy odcieleśnione kochają jeszcze mocniej, tyle powiem :)
A miłość nie przemija. Nigdy. Może być tylko mocniejsza. Jakoże Duchy się nie cofają. Gdy raz pokochają, będą kochać już zawsze.
Tomasz

„Jezus Chrystus nie prosił nas o wiele, nie wymagał od ludzi, by wspinali się na Mount Everest, czy wielce się poświęcali. Prosił nas tylko o to, byśmy kochali drugiego człowieka.” - Chico Xavier

Wiceprzewodniczący PTSS
Przewodniczący Wrocławskiego Oddziału PTSS
tomasz.grabarczyk.spirytyzm@gmail.com
Awatar użytkownika
Voldo
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 2204
Rejestracja: 08 lut 2010, 14:58
Lokalizacja: Wrocław

Re: Potrzebuje pomocy

Postautor: animus » 17 cze 2011, 13:53

No, fakt, nie wiemy, co wymyśli, ale z całą pewnością zobaczy wszystko jaśniej, szerzej, a nade wszystko prawdę i te najważniejsze, najbardziej istotne wartości. Podpowiedzi masz choćby, jak już wcześniej wspomniano, w "Księdze Duchów" i pozostałych pozycjach spirytystycznych, ale oczywiście nie tylko. Najwięcej tych podpowiedzi na pewno w Twoim Sercu, o ile rozumiesz, co mam na myśli.:)
Pozdrawiam serdecznie!:)
m.
animus
 
Posty: 225
Rejestracja: 29 maja 2011, 19:45

Re: Potrzebuje pomocy

Postautor: animus » 17 cze 2011, 13:58

Voldo pisze:Duchy odcieleśnione kochają jeszcze mocniej, tyle powiem :)
A miłość nie przemija. Nigdy. Może być tylko mocniejsza. Jakoże Duchy się nie cofają. Gdy raz pokochają, będą kochać już zawsze.


Tak, zgadzam się z Szanownym Przedmówcą.:) Swoją drogą, taki młody, a taki zorientowany.... Nonono! :o
Ma rację, bo przemijają zakochania, ale Miłość, ta najbliższa doskonałości, nie umiera wraz z ciałem tak, jak nie umiera dusza, która przeszła wcielenie.
Pozdrawiam!:)
m.
animus
 
Posty: 225
Rejestracja: 29 maja 2011, 19:45

Re: Potrzebuje pomocy

Postautor: nataliajagoda » 17 cze 2011, 14:43

Skąd w Was tyle mądrości i przede wszystkim WIARY w to że cała zgłębiona przez Was wiedza to prawda.... zazdroszczę...
słucham Was bardzo uważnie... wyciagam wnioski i mysle nad tym co piszecie...

Nie powiedziałam jeszcze jednego... myśle ze to istatne, sami ocenicie.
Jakieś 4 dni od jego śmierci pojechałam do jego rodzinnego domu, aby być przy jego mamie, cudowne miejsce raj na ziemi, kochalam tam przebywać, mieliśmy tam budować dom... ale nie odbiegajac od tematu, teraz nie ma to juz znaczenia, niestety.
Położyłam się w jego pokoju i łóżku gdzie zawsze sypialismy kiedy przyjezdzalismy w jego rodzinne strony. Obudzilam sie okolo 4 i nie mogłam spać, wzielam tabletke, uspokoilam sie i zasnęłam ponownie. Sądze że to był sen na jawie... nagle poczułam ciepło od pasa w górę i uczucie jakby przygniecenia, ale nie bolało mnie nic ani nie było to silne czy nieprzyjemne...wrecz przeciwnie. Poczułam jakby ktos mnie pocałował, myśle ze 4,5x w usta... obudziłam się i czułam sie bardziej spokojna niz kiedykolwiek, pamietam ze jak sie obudziłam byłam pewna tego że ta sytuacja, to wydarzenie mialo miejsce..poczułam spokoj, wierzcie mi że w takich chwilach bardzo trudno o podobne uczucie. Dopiero kilka godzin pozniej kiedy myslalam nad tym, doszlam do wniosku ze moze mi sie wydawało, ale pamietam to co czulam kiedy sie obudzilam, chyba nawet mialam usmiech na ustach. Nie wiem czy to może być prawda, że moj narzeczony przyszedl do mnie i mnie pocalował, mimo że minąl tak krótki czas od jego nagłej śmierci. Jego dusza przeciez jeszcze mogła być zagubiona, mogl nie wiedzieć że nie żyje. ehhh....
nataliajagoda
 
Posty: 42
Rejestracja: 16 cze 2011, 14:24

Re: Potrzebuje pomocy

Postautor: 000Lukas000 » 17 cze 2011, 15:01

po śmierci szok gółwnie niesie za sobą to że nie można pójść dalej, czyli zostaje się na ziemi i myśli że się jeszcze zyję. Stąd że nikt cię nie zauważa bierze się też rozpacz.
Więc tak, mógł to być on.
Poznacie ich po zasadach prawdziwego miłosierdzia, które będą głosić i wcielać w życie; poznacie ich po liczbie osób strapionych, którym przyniosą pocieszenie; poznacie ich po miłości do bliźniego, wyrzeczeniach, bezinteresowności;

Ew. Wg. Spirytyzmu
Awatar użytkownika
000Lukas000
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 1687
Rejestracja: 13 kwie 2011, 11:54
Lokalizacja: Bielsko Biała

Re: Potrzebuje pomocy

Postautor: nataliajagoda » 17 cze 2011, 20:48

Skontaktowałam się z Markiem Szwedowskim, napisał że może mi pomoc w komunikacji z moim Maćkiem...
czy słyszeliście o nim??
nataliajagoda
 
Posty: 42
Rejestracja: 16 cze 2011, 14:24

Re: Potrzebuje pomocy

Postautor: 000Lukas000 » 17 cze 2011, 21:14

Zapytaj się ile chce za umożliwienie kontaktu, jeżeli więcej niż 0.00 PLN to przepłacasz i odradzam bo jego umiejętności są wątpliwe.
Poznacie ich po zasadach prawdziwego miłosierdzia, które będą głosić i wcielać w życie; poznacie ich po liczbie osób strapionych, którym przyniosą pocieszenie; poznacie ich po miłości do bliźniego, wyrzeczeniach, bezinteresowności;

Ew. Wg. Spirytyzmu
Awatar użytkownika
000Lukas000
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 1687
Rejestracja: 13 kwie 2011, 11:54
Lokalizacja: Bielsko Biała

Re: Potrzebuje pomocy

Postautor: cthulhu87 » 17 cze 2011, 21:19

Ja o nim nie słyszałem, ale jak zechce pieniądze za swoje usługi, lepiej mu podziękować.
No i ważna sprawa: ze względu na szok pośmiertny, nie należy komunikować się ze zmarłym przez najbliższe dni, a czasami nawet tygodnie od jego śmierci - to powoduje tylko zaburzenia, które są mu zupełnie niepotrzebne. Jeśli śmierć jest gwałtowna, dobrze jest poczekać dłużej.

Trudno tu coś doradzić, ale moim zdaniem zdecydowanie lepiej będzie, jeśli spróbujesz przestawić życie w miarę możliwości na normalne tory (wiem, że to się wydaje niemal niewykonalne, ale potrzeba czasu i cierpliwości), modlić się (modlitwa to najlepszy i najbezpieczniejszy w tej chwili sposób komunikacji z duchem - tylko pozornie jednostronny), zaufać Bogu i życiu. W końcu po coś żyjemy, czasami coś ważnego zamyka się w życiu, żeby coś innego się przed nami otworzyło. Atalia pewnie może tu sporo powiedzieć, bo była w podobnej sytuacji.
Życie cały czas płynie, wszystko się zmienia, to czym żyliśmy jednego dnia w całej pełni, innego już tracimy, bywa że bardzo niespodziewanie. Kiedyś zresztą wszyscy odejdziemy z tego świata, prędzej czy później - trzeba spróbować zaakceptować taki stan rzeczy i zastanowić się, jaką korzyść możesz z tego wyciągnąć (może to znak, żeby zmienić zupełnie podejście do życia duchowego? Bardziej szukać tego co wieczne i uniwersalne, a nie materialne i nietrwałe?). Dopiero potem, gdy już z większym spokojem podejdziesz do sprawy, przyjdzie czas na kontakty z drugą stroną. Tak będzie najlepiej dla Ciebie i zmarłego.
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis
http://www.ksiazki-spirytystyczne.pl
Awatar użytkownika
cthulhu87
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 4282
Rejestracja: 19 lip 2008, 12:44

Re: Potrzebuje pomocy

Postautor: atalia » 17 cze 2011, 21:59

Nataliojagodo-uzbrój się w cierpliwość.Taka jest moja rada,jakkolwiek dziwna sie moze na pierwszy rzut oka wydawać.Wiem,o czym mówię,bowiem prawie dwa lata temu straciłam dorosłego syna z powodu choroby nowotworowej.Doskonale pamietam,jakby to było dziś ten pierwszy okres po stracie mojego R.-wydawało mi się wtedy,że nie bede w stanie przezyc nastepnego dnia-do tego stopnia byłam obezwładniona rozpaczą.Pamietam siebie siedząca w fotelu i błagającą go,by dał mi jakis najdrobniejszy choćby znak swojej obecności czy przeżycia śmierci ciała fizycznego,między innymi w naiwnosci swojej patrzyłam na dzwoneczek zawieszony na drzwiach szafki i prosiłam godzinami(tak!tak!):
-Raf,jeśli mnie słyszysz,zadzwoń dzwoneczkiem,blagam cię,zadzwoń!

Dzis wydaje mi sie,że takie obsesyjne zachowania mogły oznaczac poczatek jakichs poważnych zaburzeń psychicznych...Oczywiscie dźwieku dzwonka nie doczekałam się,bo i nie mogłam się doczekac-Rafał tedy prawdopodobnie pograżony był w tak zwanym "śnie śmierci",kiedy to nowoprzybyłe w zaswiaty dusze regenerują się,odbudowując swoją nadwątloną energię.Sen ów moze trwac parę dni,ale też podobno i kilka miesiecy,w zależności od stopnia uszkodzenia pola energetycznego danej duszy.
Przypuszczam,ze chciałabys wiedzieć,jak to wszystko dalej się potoczyło,czy odzyskałam równowagę psychiczną i względny spokój ducha oraz czy w końcu otrzymałam od mojego syna jakis znak.O wszystkim tym pisałam tu na forum,począwszy od stycznia 2010 roku(bodajże w temacie "Spirytyzm mnie ocalił",dział "Mój spirytyzm") oraz w kwartalniku "Spirytyzm",gdzie szczególowo opisałam swoja drogę do odnowy duchowej.Jeśli będziesz miała ochotę,poczytaj-ja zas ze swej strony obiecuję,że chętnie odpowiem na wszelkie pytania.
Ostatnia rada "dobrej ciotki"-kochana,nie szukaj kontaktu za wszelką cenę,na to jeszcze jest o wiele za wczesnie-jeśli nawet Twój Ukochany nie śpi,przypuszczam,ze jest bardzo zaabsorbowany swoja nową sytuacją i poszukiwaniem swojego miejsca w świecie duchowym.Na wszystko,uwierz mi,przyjdzie czas...nasze łzy i błagania o kontakt mogą jeszcze bardziej dezorientować i niepokoić najdroższych...Trzeba im dać trochę czasu.
Serdecznie pozdrawiam-trzymaj się ciepło,jestesmy z Tobą!
atalia
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 3943
Rejestracja: 17 sty 2010, 12:30

PoprzedniaNastępna

Wróć do Na zakręcie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości