autor: atalia » 17 cze 2011, 21:59
Nataliojagodo-uzbrój się w cierpliwość.Taka jest moja rada,jakkolwiek dziwna sie moze na pierwszy rzut oka wydawać.Wiem,o czym mówię,bowiem prawie dwa lata temu straciłam dorosłego syna z powodu choroby nowotworowej.Doskonale pamietam,jakby to było dziś ten pierwszy okres po stracie mojego R.-wydawało mi się wtedy,że nie bede w stanie przezyc nastepnego dnia-do tego stopnia byłam obezwładniona rozpaczą.Pamietam siebie siedząca w fotelu i błagającą go,by dał mi jakis najdrobniejszy choćby znak swojej obecności czy przeżycia śmierci ciała fizycznego,między innymi w naiwnosci swojej patrzyłam na dzwoneczek zawieszony na drzwiach szafki i prosiłam godzinami(tak!tak!):
-Raf,jeśli mnie słyszysz,zadzwoń dzwoneczkiem,blagam cię,zadzwoń!
Dzis wydaje mi sie,że takie obsesyjne zachowania mogły oznaczac poczatek jakichs poważnych zaburzeń psychicznych...Oczywiscie dźwieku dzwonka nie doczekałam się,bo i nie mogłam się doczekac-Rafał tedy prawdopodobnie pograżony był w tak zwanym "śnie śmierci",kiedy to nowoprzybyłe w zaswiaty dusze regenerują się,odbudowując swoją nadwątloną energię.Sen ów moze trwac parę dni,ale też podobno i kilka miesiecy,w zależności od stopnia uszkodzenia pola energetycznego danej duszy.
Przypuszczam,ze chciałabys wiedzieć,jak to wszystko dalej się potoczyło,czy odzyskałam równowagę psychiczną i względny spokój ducha oraz czy w końcu otrzymałam od mojego syna jakis znak.O wszystkim tym pisałam tu na forum,począwszy od stycznia 2010 roku(bodajże w temacie "Spirytyzm mnie ocalił",dział "Mój spirytyzm") oraz w kwartalniku "Spirytyzm",gdzie szczególowo opisałam swoja drogę do odnowy duchowej.Jeśli będziesz miała ochotę,poczytaj-ja zas ze swej strony obiecuję,że chętnie odpowiem na wszelkie pytania.
Ostatnia rada "dobrej ciotki"-kochana,nie szukaj kontaktu za wszelką cenę,na to jeszcze jest o wiele za wczesnie-jeśli nawet Twój Ukochany nie śpi,przypuszczam,ze jest bardzo zaabsorbowany swoja nową sytuacją i poszukiwaniem swojego miejsca w świecie duchowym.Na wszystko,uwierz mi,przyjdzie czas...nasze łzy i błagania o kontakt mogą jeszcze bardziej dezorientować i niepokoić najdroższych...Trzeba im dać trochę czasu.
Serdecznie pozdrawiam-trzymaj się ciepło,jestesmy z Tobą!