Nie zaśnijcie no czytając ten wywód
nataliajagoda pisze:tym gestem złączyłam nas na zawsze, że on teraz jest przy mnie i zawsze będzie... czy naprawdę myślicie że on może siedzieć ze mną w pokoju w którym jestem...?
Że tak powiem... Kupowanie obrączek to są rzeczy materialne. Materia nie wpływa na Duchy. Połączyć nas może tylko i wyłącznie jedno - miłość. A nie jakieś wyroby jubilerskie.
A mówienie, że "będzie przy mnie zawsze i będzie ze mną zawsze" jest trochę... Egoistyczne.
Bo tymi słowy można ukazać to, że narzeczony ma rozwijać się równo z Tobą i nawet jeśli chciałby "pójść szybciej" to nie może, bo musi przy Tobie trwać... - ma to na celu ukazanie tego, że nie powinno się jednak tak mówić
Tutaj doskonałym przykładem będzie przypadek opisany w
Naszym Domu... Duch Andre Luiz opowiada tam swoją historię życia w zaświatach, jak to wszystko wygląda itd... I mówił tam, że zostawił na Ziemi swoją ukochaną żonę... Przez dłuższy czas nie mógł się z nią porozumieć, ponieważ bardziej rozwinięte Duchy uważały, że nie jest na to gotowy... W końcu nadszedł czas odwiedzin...
[....musiałem wykasować ten fragment, bo Voldo opisał najfajniejszą część książki, a większość ludzi jeszcze jej nie czytała ani nawet filmu nie oglądała - Konrad.......]Pisząc to, chcę pokazać, że nie możemy uważać człowieka za swoją "własność" i jakoby zabraniać mu wiązać się z innymi. Co za tym idzie - to, że Duch był Twoim narzeczonym w tym życiu nie oznacza, że będzie on również nim w następnym. Może we wcielonym życiu go nigdy nie zobaczysz. Ale zobaczysz go napewno jako Ducha.
I będziesz się musiała pogodzić z tym, że wcieli się on, by się rozwijać. Ale wiesz co? Zawsze będzie przy Tobie. Choćby myślami. Ale będzie.
Jeśli uwolnił się od swojego materialnego ciała bardzo możliwe, że jest koło Ciebie.
I bardzo możliwe jest również to, że widzi, że nie jesteś pewna co do tego, czy on gdzieś tam jest. I to go boli. Bo innymi słowy mówiąc, nie wierzysz, że istnieje.
nataliajagoda pisze:że "w domu" mają takie samo życie jak my tutaj w świecie żywych...
Cóż, to zależy na jakim stadium rozwoju się znajdują.
Duchy wcielające się na Ziemi w większości owszem, po wróceniu do Domu będą wiodły podobne życie do tego ziemskiego.
Ale z kolei Duchy niższe będą miały gorzej, Duchy wyższe lepiej... Więc mówienie "Duchy (czy dusze zmarłych)" jest trochę za dużym uogulnieniem jeśli chodzi o dyskusję na temat ich sytuacji na tamtym świecie.
nataliajagoda pisze:że mogą wszystko, że rozumieją wszystko, że nie ma już dla nich żadnych zagadek...
To jest za przeproszeniem bzdura
Nie mogą wszystkiego, nie rozumieją wszystkiego i istnieją dla nich zagadki. I to całkiem sporo.
Duchy są po prostu duszami ludzi żyjącymi na Ziemi... Dlaczego po powrocie do Domu miałyby zyskiwać taką wiedzę?
Duchy (mówię o tych na tym stadium rozwoju co my tutaj na Ziemi - czyli te niższe) różnią się od nas tym, że pamiętają swoje wcielenia (no, oprócz tych "dziecięcych"), i może trochę bardziej rozumieją sens cierpienia.
Duchy o jakich mowa w cytacie są Duchami Doskonałymi, a do tych nam na prawdę daaaaaleko.
Wraz z duchowym rozwojem uzyskujemy nowe możliwości, nową wiedzę... Ale na to wszystko musimy zapracować. Ciężko zapracować. Porzucenie ciała materialnego nie uczyni Ducha niedoskonałego Duchem Doskonałym. Tak samo jak zrzucenie ubrania nie zrobi z ucznia profesora.
nataliajagoda pisze:jeśli mój dziadek wierzy w Chrystusa, to po śmierci go zobaczy, stanie w kolejce do świętego Piotra itd...? a jeśli człowiek w nic nie wierzy? tak jak ja i mój narzeczony? co z jego dusza??
Powiem to tak...
Po śmierci zobaczymy to, na co zasłużyliśmy swoimi czynami.
Nasze przekonania tylko trochę wpływają na naszą sytuację.
Ktoś, kto nie wierzy w życie po śmierci krzywdzi samego siebie. Dlaczego? Bo jego przejście będzie trwało dłużej niż powinno. Można to prosto wytłumaczyć - ktoś, kto wierzy w niebyt po śmierci umiera... I co? Według niego gdy umrze przestanie istnieć. Ale nadal istnieje. I co? Według niego, skoro istnieje, nadal żyje. A co dalej? Nie może pójść dalej, tylko trwa na Ziemi nie mogąc się uwolnić z ziemskich pętów, bo nie chce przyjąć tego, że coś po śmierci jednak jest.
Oczywiście, po pewnym czasie z pomocą innych uświadomi sobie to, że śmierć nie istnieje. Lecz przez ten czas będzie cierpiał.
Więc jak mówię, to co po śmierci zależy głównie od naszych czynów.
Jeśli byliśmy źli - zamiast szczęścia będziemy cierpieć.
Jeśli byliśmy dobrzy - zaznamy szczęścia wynikającego z naszych dobrych czynów.
Czas naszego uwalniania się z ziemskich pętów zależy również od naszego rozwoju duchowego, od tego czy byliśmy dobrzy czy źli itd...
Co nie zmienia faktu, że gwałtowna śmierć (z samobójstwem jest jeszcze gorzej), bycie złym człowiekiem jak i wiara w nicość działa na naszą niekorzyść.
Jeśli gdzieś się powtarzałem czy też pisałem bzdury to przepraszam, ale jest trochę późno
Starałem się jak mogłem