"Gdy tracisz bliską osobę, pierwsza ważna rzecz, którą trzeba zrozumieć: wewnętrznie, na poziomie subtelnym nigdy się nie rozstajemy. Nieważne gdzie będą nasze dusze - na Ziemi, w świecie zmarłych czy innych światach - nadal obcujemy ze sobą, kochamy się i pomagamy sobie nawzajem. Rozpad powierzchniowej warstwy związanej z ciałem nie ma przy tym żadnego znaczenia.
Po drugie, im silniej przeżywasz i nie akceptujesz śmierci bliskiego człowieka, tym większą krzywdę wyrządza się jego duszy, utrudniając wejście i przebywanie w świecie zmarłych oraz kolejne przechodzenia przez inne światy. Przy czym im mniej jest w Twojej duszy miłości, tym więcej zabierasz jej duszy zmarłego.
Po trzecie, w jakim stopniu poczujesz Boską wolę we wszystkim i zrozumiesz, że każdy człowiek ma swój schemat odejścia z Ziemi, który odbywa się w zgodzie z wyższą logiką, w takim stopniu łatwiej będziesz mogła zaakceptować odejście ukochanej osoby.
Co dalej. Żyłaś tylko ludzką, powierzchniową logiką, która była w Twoim przypadku mocno połączona z miłością. Gdy powierzchniowa logika rozpadła się, zaczęło się rozpadać uczucie miłości w Twojej duszy. Proszę na jakiś czas zapomnij o ludzkiej logice i spróbuj żyć Boską logiką - nie myśleć, nie oceniać sytuacji, nie żałować przeszłości i nie bać się przyszłości. Twoja świadomość za bardzo przygniotła Twoje uczucie miłości. Poczuć się szczęśliwą jest bardzo prosto. Trzeba się nauczyć odrzucać ciężar trosk, lęków i żałowania. Przypomnij sobie siebie, gdy miałaś 5-7 lat. Proszę poczuj się dzieckiem, które nie ma przeszłości i które nie martwi się przyszłością.
Niedawno zrozumiałem, dlaczego Jezus mówił: „Bądźcie jak dzieci”. Nieważne ile masz lat, musisz w duszy czuć się dzieckiem, a wtedy żadne przeciwności losu nie przyćmią Twojego szczęścia. Jednak aby doznać tego uczucia i odrzucić ciężar świadomości, trzeba poprzez okazanie skruchy i modlitwę oczyścić duszę z agresji wobec miłości." S. Łazariew.