Co ja mam robić jako realistka??

Czyli wasze trudności życiowe, problemy z rodziną, przyjaciółmi i skomplikowane sytuacje. Nie wiesz, jak sobie poradzić? Napisz...

Co ja mam robić jako realistka??

Postautor: Uciekinierka » 21 cze 2014, 18:07

W duchy nigdy nie wierzyłam.
Typ zimnej realistki - dotknę, zobaczę to uwierzę.
Kilka lat temu moja przyrodnia siostra popełniła samobójstwo, miałyśmy rewelacyjne układy, ale śni mi się w powracających koszmarach.
4 lata temu zmarł nagle mój mąż - zostałam sama z malutkim dzieckiem.
Zmieniłam mieszkanie.
W rozpaczy nawiązałam kontakt z medium z GB, był bardzo wiarygodny ale szybko o nim zapomniałam.
Potem się zaczęło.
Cały czas czułam czyjąś obecność w domu, bałam się.
Dochodziło do tego, że się barykadowałam w pokoju z dzieckiem.
Nie - nie mam chorób psychicznych :) Do lekarzy też latałam w obawie, że po ich śmierci coś mnie dopadło.
Ale żyję dalej....układam sobie życie...
Z mężem byliśmy bardzo szczęśliwi...a on również śni mi się w powracającyh koszmarach.
Nie będę opisywać emocji ale postanowiłam zmienić mieszkanie.
Zrobiłam to.
I jest to samo.
Noc....koszmar...po którym budzę się zlana potem...w koszmarze siostra albo mąż.
To taki sen, po którym traci się sens życia...nie potrafię tego opisac.
Wychodzę zapalić na balkon nocą i mam ochotę skoczyć.
Pisząc w skrócie - w koszmarach siostra mnie nienawidzi a mąż ciągle bije i znęca się.
I teraz napiszę coś w co sama bym nigdy nie uwierzyła - budzę się posiniaczona często.
2 lata temu poddałam się wszelkim badaniom - czy aby wszystko ok, z krążeniem itd - i wszystko ok.
A średnio 2 razy w tyg. pojawiają się nowe sińce i to zawsze po koszmarze.
zaczęłam cierpieć na notoryczne omdlenia i krwotoki z nosa.
Lekarze twierdza, że wszystko ok - psychiatra rowniez :D
Dodam...że ciagle źle sie czuje w mieszkaniu....gdziekolwiek ono jest...to moje mieszkanie.
Teraz znowu chce uciec...tylko wejde do niego i juz opadam z sil.
Boje sie zasypiac ale leki na spanie odstawilam bo to nie rozwiazanie.

Dowiedzialam sie niedawno, ze mam cos takiego jak swiadomy sen..tzn..chyba tak to sie nazywa.
Wiem, ze snie i wskakuje np w ogien zobaczyc jak to jest...bo to tylko sen.
Nie mam tej kontroli tylko w koszmarach.Budzi mnie bol albo brak oddechu.

Czy oszalałam??
Jest wiele innych dziwnych rzeczy...ale chyba na pierwszy raz to i tak zrobilam z siebie wariatke
Uciekinierka
 
Posty: 4
Rejestracja: 21 cze 2014, 17:54

Re: Co ja mam robić jako realistka??

Postautor: Nikita » 21 cze 2014, 19:06

Wyglada na to, ze jestes nekana przez jakiegos ducha. Niekoniecznie musi to byc duch Twojej siostry lub Twojego meza. Tylko dlaczego oni snia sie Tobie w tak negatywny sposob skoro mialas z nimi dobre relacje? Byly jakies niezalatwione sprawy miedzy wami? Moze nie wybaczylas im za to, ze odeszli tak nagle? Nastepna zmiana mieszkania moze nie bedzie miec sensu bo to jest zwiazane z Toba a nie z miejscem. Czy to medium z GB nawiazalo kontakt z duchami? Moze medium to przyciagnelo jakiegos niskiego ducha? Ciezka sytuacja..nie wiem jak Ci pomoc. Napewno szczera i zarliwa modlitwa oraz palenie swiec w mieszkaniu moze podniesc wibracje i niskie byty nie beda mialy tam dostepu.
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Co ja mam robić jako realistka??

Postautor: Uciekinierka » 21 cze 2014, 19:50

Nie - nie mam niezałatwionych spraw ani zatargów z tymi co odeszli nie miałam kompletnie.
medium nawiązało kontakt niby....z mężem ale to było chwile po jego śmierci....podobno był na drodze przejściowej......pomiędzy...był spokojny
TO zaczęło się później nieco i nie ma chyba ziązku.
Modlitwa....nie jestem wierząca...więc chyba to na nic, mąż też nie był
Uciekinierka
 
Posty: 4
Rejestracja: 21 cze 2014, 17:54

Re: Co ja mam robić jako realistka??

Postautor: Nikita » 21 cze 2014, 20:32

To nie ma znaczenia czy jestes wierzaca czy nie....mozna sie modlic swoimi slowami do swojego opiekuna duchowego i poprosic go o ochrone a takze do Boga....pros o ochrone przed tym obcym bytem, ktory Ci zagraza..Wazne jest takze aby oczyscic umysl z negatywnych , smutnych mysli...bo takie nastawienie umyslu przyciaga to co niskie, zle. Byc moze za dlugo bylas w smutku i zalobie i to przyciagnelo tego zlego ducha. Wazne jest pozytywne nastawienei umyslu i dobre mysli, skierowane ku rzeczom wyzszym. Tak samo jak istnieja zle duchy, istnieja takze dobre...wiec zwroc sie do tych dobrych o pomoc i ochrone....
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Co ja mam robić jako realistka??

Postautor: Zbyszek » 21 cze 2014, 22:28

Witam cie. Przykro mi z twojej straty. Tak jak wspomniała koleżanka, jedynym ratunkiem w twoim wypadku jest modlitwa. Modlitwa o pomoc dla was i dla osób utraconych. Przykro mi to mówić ale nie wierze by to medium mówiło prawdę. Osoba która odchodzi z tego świata potrzebuje dużo czasu by moc przebudzić się po drugiej stronie, tym bardziej gdy jest to osoba która nie wierzyła w świat duchowy. Poza tym tak jak wspomniała Nikita, może się zdarzyć ze duch zostaje przy nas i nie zdaje sobie sprawy ze odszedł do innego świata, zachowuje się wtedy histerycznie gdyż nie wie dlaczego nikt nie zwraca na niego uwagi.
Kontakt z tym medium, tylko pobudził jeszcze bardziej ta sytuacje. Tak jak często tłumaczymy tu na forum, nic nie dzieje się przez przypadek, często utrata bliskiej osoby, sprawia ze jesteśmy w jakiś sposób zachęcani do poznania, czy nasze życie kończy się w raz ze śmiercią.
Prawdziwa modlitwa nie oznacza przynależności do żadnej religii, jest ona wyrazem naszych uczuć, własne słowa, które należy użyć, są najlepszym wyrazem miłości do wszystkiego co nam jest bliskie, rodzina, opiekunowie duchowi ... i na końcu gdy się wierzy Bóg.
Zbyszek
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 642
Rejestracja: 19 lis 2010, 00:01
Lokalizacja: Madryt

Re: Co ja mam robić jako realistka??

Postautor: ilona » 22 cze 2014, 00:11

Wydaje mi sie, ze w tych koszmarach nawiedzaja Cie duchy badz duch nizszy, ktory podstawia sie za twoja siostre i twojego meza. Z tego forum dowiedzialam sie ze duchy moga przybrac postac jakakolwiek chca, dlatego mysle ze tak wlasnie moze byc. Chca cie zmylic , zdezorientowac i wystraszyc i im sie to udaje bo myslisz ze to twoi bliscy.Osoba po przejsciach staje sie bardziej wrazliwa i przez to otwarta bardziej na inne byty, przynajmniej w moim przypadku tak wlasnie jest, stad doswiadczamy rzeczy ktorych sie racjonalnie nie da wytlumaczyc.Ja tez stracilam kochana osobe, tak bardzo tesknilam i rozpaczalam ze zadalam od niego jakiegos znaku i ostateczny termin wyznaczylam do moich urodzin czyli za okolo 3 miesiace. Jeslibym nie dostala tego znaku gotowa bylam stracic wiare w zycie po tamtej stronie i watpic w jego szczera milosc , bylismy razem tylko rok.On byl czlowiekiem upartym i wierzylam ze jak bedzie chcial to cos zrobi, zeby dac znac o sobie. I tak 3 miesiace mijaly i nic sie nie wydazylo, natomiast w nocy przeddzien moich urodzin przysnil mi sie. Sen byl bardzo dlugi i nie bardzo pamietam co sie w nim dzialo ale widzialam jego sylwetke a co najwazniejsze przez caly czas czulam jego obecnosc to bylo niesamowite. Jak sie obudzilam mialam to uczucie ze spedzilismy razem czas. Ale do czego zmierzam, jak juz wspomnialam widzialam tylko niewyraznia sylwetke do momentu gdy do mnie na krotkachwile odwrocil swoja twarz i przezylam wielkie zaskoczenie bo to nie byla jego twarz, mowie ,,to nie jest Robert,, i slysze odpowiedz ,,to jest Robert,, i w tym momencie poczulam jeszcze silniejsze uczucie jego obecnosci, nie wiem jak to opisac, to uczucie jakby mnie zalalo. Ja juz na tym forum pisalam ze nierozumiem dlaczego on mial obca twarz, usmiechal sie i patrzyl sie na mnie krotki moment. Gdyby chcial sie upiekszyc to rozumiem ale ta twarz nie byla w moim typie:) ale to byl on bo towarzyszylo silne uczucie jego obecnosci. Mysle ze ten duch ktory nawiedza cie i dreczy w snach to nie sa twoi bliscy bo twoj maz i siostra byli kochajacymi ludzmi i nie skrzywdziliby cie tak samo za zycia jak i po smierci.
ilona
 
Posty: 9
Rejestracja: 18 kwie 2014, 18:49

Re: Co ja mam robić jako realistka??

Postautor: gaba75 » 22 cze 2014, 10:40

Nie każdy człowiek chce byc dobrym medium, pomagać, i nie każdy potrafi powiedzieć prawdę. Ja osobiście od każdego z forumowiczów uszczknęłam po troszku wiedzy, i to dobrej wiedzy i cieszę się, że tu jestem, bo dzięki tym ludziom moje życie nabiera sensu. Uważam że pójście do medium musi być przeanalizowane głęboko, bo nie wiesz na kogo możesz gtrafić. Osobiście szukałam kiedys dla siebie najpierw przyjaciela, potem psychologa, teraz szukam medium. Stwierdzam jednak, że sama jestem dla siebie psychologiem. Postawiłam na analizę i doszłam do prawdy. Prawda czasem jest bolesna, ale nalezy ją poznać żeby uspokoić siebie i dusze, które wokół nas krążą. I mówię to tylko z perspektywy swojego życia. Nikogo nie chciałabym nakłaniać do mojego myslenia bo i tak z tego co zauważyłam ludzie boją się prawdy.

Uciekinierko,

co do modlitwy uważam, że dostałaś bardzo dobre rady od poprzednich rozmówców. Jednak co do tego, że dręczy cię coś i budzisz się z siniakami, to już sprawa do wyjaśnienia.
A może rzeczywiście jak już ktoś wspomnial, są jakieś niezałatwione sprawy i dusze twoich bliskich złoszczą się. To byłaby sytuacja do przeanalizowania dla Ciebie moja droga. Według uczestników tego forum nie jestem zbyt mądrą osobą, a tylko dlatego że jestem sprawiedliwa. Ludzie którzy sugerują mi coś co nie jest prawdą, albo chca się mnie pozbyć, boją się że odkryję ich złe intencje.

Nie dziwię się strachowi. Od niepamiętnych czasów ludzie bali się pomagać innym szczerze, ponieważ bali się o swoje życie. Nie rozumiem tego. Ja też czasem mam wątpliwości, ale dostałam misję do wypełnienia i wiem że jeśli zginę to tylko w słusznej sprawie i walcząc.

Uciekinierko
przede wszystkim radzę Ci przeanalizuj swoją nazwę, z którą pojawiłaś się na tym forum. "Uciekinierka", spróbój zmienić swoją nazwę. Po drugie - polecam, choć wiem, że to cięzkie, bo ja osobiście miałam cięzko, słuchaj często swojego wewnętrznego głosu. Może być czasami tak, że prawda tkwi w środku, albo jest całkiem znana dla Ciebie a Ty nie chcesz dopóścic jej w swoim zyciu. Czasami należy pogodzić się z czymś z czym byłoby trudno żyć.

Ja osobiście borykam się z problemami. Doszłam do momentu, w którym wiem co nalezy robić, ale niestety muszę ćwiczyć. Cierpliwość, spokój wewnętrzny, żeby nie dać się niskim duchom.

Nie znam Ciebie i Twojej sytuacji życiowej, jest mi trudno cokolwiek pisac, ale napisałam, bo wiem jak czułam się sama, kiedy tu weszłam. To że forumowicze polecają modlitwę to nic złego. Ja nie uczęszczam do KK, ale modlę się, bo to jest bardzo potrzebne. Jesli nie znasz na tą chwilę swojego Opiekuna Duchowego, lepiej módl się na razie do Boga. I nie musisz "klepać formułek". jak ktos mądry tu wspomniał, rozmawiaj z Nim, ja dopowiem jak z przyjacielem. Ja osobiście czasami rozmawiam i z Bogiem i z moim Aniołem Stróżem.


Poza tym, jesli posiadasz swoją Biblię w domu i jeśli jest dla Ciebie rzecza sentymentalną, to spróbój znaleźć w niej odpowiedź na swoje wątpliwości i troski. Mówię to z perspektywy wiedzy na jaka natknęłam się tutaj dzięki wiadomościom ludzi oczytanych.
Ludzie radzili tutaj bodajże Ewangelię, ale ja mam w domu Biblie po swoim Opiekunie i z niej ostatnio skorzystałam i doprowadziła mnie do wyjaśnienia.

Spróbój usiąść i przeanalizować swoje życie.
Jesli masz wątpliwości co do duchów, które krążą wokół Ciebie, to przede wszystkim odrzuć strach.
Nie znam Cie i nie moge nic innego Ci poradzić.
Zadawaj sobie pytania dotyczące Twoich relacji z siostrą i mężem i odpowiadaj na nie stanowczo i prawdziwie.

Ty piszesz że byłaś szczęśliwa w małżeństwie, więc ja nie jestem chyba odpowiednią osoba aby Ci cokolwiek na tej płaszzczyźnie poradzić. Rozwiodłam się po kilku ładnych latach małżeństwa. Wszyscy wokół dziwili się co robię, a ja wiem że podjęłam słuszna decyzję dla nas obojga i dla dziecka, które ciągle musiało patrzeć na utarczki i kłótnie. Odetchnęłam z ulgą. Teraz jestem sama, jest ciężko, ale wiem że warto było rozejść się w odpowiednim momencie, później byłoby tylko coraz gorzej.

Nie będę Ci tu zanudzać o sobie, bo to Twój temat, ale moge Ci tylko powiedzieć, że duchy które chca się rozwijać chcą być traktowane sprawiedliwie. I jeśli ukrywasz jakąś prawdę a nie chcesz wypowiadać się tu na forum, dobrze byłoby, żebyś pogadała z siostrą i mężem.
Wiem że to dziwnie brzmi, ale tak jak ktoś wcześniej wspomniał w tym temacie, moga istnieć jakieś niezałatwione sprawy, ich albo Twoje. Dobrze byłoby gdybyś naprawd przeanalizowała życiowe sprawy swoje i bliskich którzy odeszli. To może Ci pomóc uporać się ze strachem, ucieczkami i siniakami.

Jestes mądrą kobietą, skoro tu trafiłaś. Uważam że nie bez kozery tu trafiłaś. Pewnie podjęłaś decyzję że nie chcesz juz uciekać i słusznie. Nalezy poznać prawdę, wtedy rozwiązanie wydaje się prostsze niż myśleliśmy wcześniej.

Ja trafiłam tu późno,ale lepiej późno niż wcale. I trzymam się tego,wcale nie kurczowo, a twardo i wiem że warto było poznać prawdę o sobiei innych.

Mnie osobiście pomogło dużo rzeczy. Ale znaczącą w obecnej chwili było i jest to forum, na którym spotyka się różnych ludzi o różnych poglądach i mających różne zasady zyciowe, od których mogę się wiele nauczyć. Wiele przypomnieć. I tym samym wiele przekazać innym potrzebującym.

Czasem się wściekam, bo ludzie na tym forum mnie nie znają a sugerują coś czego ja zrobić nie mogę w danej chwili bo muszę wybrać inną opcję.

Samotność czasem boli, ale nie trwa długo. To chwilowe, i najczęściej spotyka nas po stracie ukochanych osób. Nie należy jednak tracić wiary. lepsze jutro czeka na nas za rogiem, potrzeba ćwiczeń i akceptacji sytuacji, ale też nie wolno zamykać się w 4 ścianach z problemami. Zawsze jest jakieś wyjście. Tylko dobrze byłoby wybrać to słuszne, bo jeśli wybierzemy coś co jest mrzonką rozsypiemy się na kawałki i nic nam już nie pomoże.

pozdrawiam wszystkich, tych co mnie tu nie chcą i tych którzy mnie akceptują.

Do następnego razu

Gaba
gaba75
 
Posty: 848
Rejestracja: 15 kwie 2014, 11:20

Re: Co ja mam robić jako realistka??

Postautor: Uciekinierka » 22 cze 2014, 15:41

Witajcie

Dziękuję za rady
Nie będę dziękować i odpowiadać każdemu osobno - więc hurtowo :)

Jeśli chodzi o modlitwę-rozmowę - tak - robie to często - nie w kościele, bez różańca w ręku ale robię.
Medium...nie byłam u niego...mieliśmy kontakt mailowy...nie znał mnie...i dlatego był wiarygodny.
Przekazał mi coś "niby" od męża ale było to coś o czym tylko mąż mógł wiedzieć.
Na chwilę uwierzyłam.
Potem minął rok i dopiero wtedy się to zaczęło.
Niezałatwionych spraw na 100% nie mam - analizowałam to milion razy.
Przypominam sobie natomiast wiele dziwnych sytuacji...opisze tylko 1 z nich bo jako realista już czuję się wariatką :)

Stwierdziłam kiedyś, w euforii żałoby, że skoro Bóg zabrał mi męża to szatan mi go może oddać.
Całymi dniami o tym myślałam, gadałam z nim w myślach....wiem...wariatka :)
Po jakimś czasie koleżanka mnie namówiła na wizytę u wróżki - poszłam z nią dla zabawy.
Wróżka wyszła przed dom po nas...popatrzyła na mnie i powiedziała, że ja nie mogę wejść i mam sobie iść.
Wróżka - 50zł - na ulicy nie leży a ona mnie wygoniła,
Kazała mi kupić czarcie ziele i się w nim kąpać po czym dodała, że nie wie co ja robie ale mam przestać bo mam wokól siebie pełno złych demonów.
Zatkało mnie bo 50 zł...wiecie....to było dziwne.

Czasami w czarnej rozpaczy łączę te fakty....ale....walczę gdzieś z pogladem na swój temat, że mi odbiło.
Robiłam swojego czasu nawet zdjęcia siniaków....żeby sprawdzić czy one są...czy inni je widzą...czy może ja mam jakieś rozdwojenie jaźni

Nauczyłam się chyba jakoś z tym żyć, ale po takiej nocy i poranku....nie można do końca wrócić na raz dwa do siebie.
Ale potem wracam i znowu się kręci...

Nikomu ze znajomych się nie przyznałam i nigdy tego nie zrobię
sama czuję się chyba trochę nienormalna

Dlaczego akurat ja??
Tyle osób marzy aby doświadczać dziwactw....ja nie!!!!!!

Do tego....wszystko to wytwarza (nie znajduje lepszego słowa) jakąs tragiczną energię we mnie.
Biczuję się emocjonalnie, wypruwam sobie flaki...jeszcze jeden...jeszcze za mło...
Ostatnio na spacerze wlazłam na drzewo w parku...idealne dla wisielca....poszłam myślami w tę stronę i chyba zaczęłam zazdrościc tym po 2 stronie
Oni maja już wszystko gdzieś a ja musze się tu męczyć...do tego w nienormalnym a podobno realnym życiu
Uciekinierka
 
Posty: 4
Rejestracja: 21 cze 2014, 17:54

Re: Co ja mam robić jako realistka??

Postautor: Nikita » 22 cze 2014, 16:07

To wyjasnia naprawde wiele: bedac w zalobie rozmyslalas sporo na temat smierci i wlasnie wtedy gdy zaczelas myslec o szatanie to mimowolnie i nieswiadomie przyciagnelas do siebie niskie duchy. Wrozka wyczula to i dlatego kazala Tobie odejsc. Dobra wrozka potrafi taklie rzeczy zobaczyc. Dla niej waznijeszy jest spokoj niz 50 zloty bo ona wie, ze zadne pieniadze nie zastapia spokoju ducha. Myslisz w sposob typowo materialistyczny ale sama przekonalas sie, ze oprocz materii istnieje cos jeszcze...Te niskie duchy nekaja Cie w dzien i w nocy....Dobrze, ze tu trafilas bo byc moze bedzeimy mogli Tobie pomoc. Teraz wazne jest aby wydostac sie ze szponow niskich duchow bo one moga czlowieka doprowadzic nawet do samobojstwa albo opetania. Jestes osoba inteligentna i silna ale nawet takie osoby potzrebuja wsparcia....bede sie dzis za Ciebie modlic....

A teraz zrob co napisze....przyniesc swieczke z kosciola....chodzi o to, ze w kosciele ludzie sie modla i przez to wytwarza sie dobra energia....wiec taka swieczke trzymaj w rekach i podchodz do kazdego kata w mieszkaniu i modl sie...jezeli znasz Zdrowas Mario to zmawiaj te modlitwe po kilk arazy przy kazdym kacie....pros o ochrone i o oczysuzczenie mieszkania a takze Ciebie od zlego. Kiedys mialam w domu jakiegos ducha i moja kolezanka z Rosji polecila mi te metode i po zrobieniu tego rytualu pomoglo....


Dodatkowo zwracaj uwage na swoje mysli....pamietaj aby nie wpadac w doly, nie dolowac...trzeba myslec pozytywnie, dobrze o sobie i innych...nie osadzac innych, nie oskarzac , ani siebie samej takze ...kochaj siebie i innych ludzi. Bog nie zabral Ci Twojego meza...poprostu twoj maz mial karmicznie wczesniejsze odejscie. Bog nikogo nie karze....on pozwala dziac sie rzeczom...
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Co ja mam robić jako realistka??

Postautor: Nikita » 22 cze 2014, 16:09

Przesylam Ci jedna buddyjska mantre. Wlacz ja sobie glosno i zapal swiece...to podniesie wibracje miejsca i przegoni zle duchy a przyciagnie dobre: https://www.youtube.com/watch?v=iG_lNuNUVd4
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Następna

Wróć do Na zakręcie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości