Zawsze zastanawiam się, czy coś się po takim wpisie wydarzy... Jestem Kuba i niedługo kończę 27 lat. Jeśli ktoś mi coś poradzi, to fajnie, jeśli nie, to obiecuję nie płakać
Zawsze miałem też jakiś tam kontakt z "czymś innym", "czymś z innego miejsca". Ludzie którzy mnie poznają, często mówią mi po jakimś czasie, że wyglądam: jakbym był smutny, jakbym był z innej epoki, jakbym był nie stąd. Kiedy pytam "co to znaczy nie stąd?" odpowiadają, że nie chodzi o inne miasto czy kraj tylko "inne miejsce". Nie, nie mam zielonych czułków Prawie dwa lata temu zmienił mi się kolor oczu. Kiedyś były niebieskie, teraz są szaro-zielone. Czasy się zmieniają, ja też.
Kiedy byłem mały miałem pełno snów na temat odległej wówczas przyszłości. Od 3 lat przeżywam sceny z tamtych snów. To całkiem zabawne, ponieważ te sny przewidziały moje wielkie zakręty życiowe. Oprócz tego pamiętam że miałem sny-szkolenia, ale poza tym że ktoś próbował mnie czegoś dość długo nauczyć, nie pamiętam co to było. Miałem też koszmary, ale kiedy się przełamałem i zacząłem walczyć, koszmary powoli ustały. Często też spotykałem i spotykam ludzi z dużymi kłami. Są zawsze przyjaźni i czasem uczą mnie radzić sobie z moim strachem. Ale czasem mają te duże kły... jak demony. Bardzo rzadko, ale wspominają że będę jednym z nich, jakbyśmy byli rodziną.
Próbowałem się kiedyś dowiedzieć, kim jestem i jaki mam z nimi związek. Postanowiłem spytać znawców od tarota, ale po zadaniu pytania trzem takim osobom, dwie zerwały ze mną kontakt, zaś trzecia powiedziała że mam tu coś bardzo ważnego do zrobienia, po części przybyłem ponieważ chciałem zobaczyć coś, co się wkrótce wydarzy i prosiła mnie abym nie robił nic złego. Miałem też sen w którym ziemia była ewakuowana statkami w "inne miejsce", ale mi nie wolno było wrócić, ponieważ z racji bycia smokiem, byłem zbyt agresywny i stwarzałem zagrożenie dla moich "braci i stwórców". Jednak nie pozostałem tutaj sam. Potem usłyszałem słowa w wolnym przekładzie na polski "Porzucili NAS wszystkich. Większość nie żyła, reszta umierała..." I tak w kółko. Obiecałem też komuś, że nas stąd wyciągnę. Najwyraźniej zawiodłem.
Modlę się prawie co wieczór, ale nie chodzę do kościoła. Czasem we śnie widzę, że anioł mnie obserwuje i tym mi pomaga. Tej nocy miałem sen, o który chcę spytać. Poznałem dziewczynę i chciałem się dowiedzieć, czy coś z tego wyjdzie, jednak ten sen nie miał z tym wiele wspólnego.
Śniło mi się, że spałem w zupełnie innym miejscu a mój miecz leżał obok na podłodze, na stosie książek. nagle jakaś siła zaczęła go ciągnąć w stronę ściany. Zerwałem się, chwyciłem go i poczułem że ta siła wskazuje mi końcem miecza miejsce, ale kierunek zasłaniała mi ściana pokoju. Następnie znów spałem, ale w pokoju podobnym do mojego. Poczułem że ktoś leże w moim łóżku u obejmuje mnie. po chwili poczułem że obejmują mnie dwie osoby. Z jednej strony nie czułem się zupełnie zagrożony, ale z drugie było w tym coś dziwnego. Otworzyłem oczy i w półmroku zobaczyłem sylwetki dwóch mężczyzn, którzy wstali i uśmiechając się wyszli przez blade światło padające przez okno. Jestem hetero, ok? Tak, to było bardzo dziwne. Stał się dzień a ja szedłem w poszukiwaniu miejsca, które wskazywał mi wcześniej miecz. Usłyszałem głos "Do której chcesz spać?" Zostałem uniesiony w powietrze i łagodny wiatr niósł mnie ponad polami i lasem. "Do 6" odpowiedziałem, zaś głos zadrwił "Czemu tak długo?" Wylądowałem na poddaszu jakiegoś starego domu i usłyszałem "Ląduj. To tutaj." Punkt był oznaczony czterema czerwonymi poduszkami wokół lampy naftowej na podłodze. Nade mną otworzyła się jakby pogięta krata w małym, kwadratowym okienku. "Wchodzisz?" Z góry dobiegało czerwonawe światło. Zacząłem być pełen obaw, ale na wszelki wypadek spytałem "Mogę wejść?" w odpowiedzi ktoś wystawił dłoń i powiedział "Chwyć mnie za rękę." To nie była ręka człowieka. Miała dłuższe palce i w skórze były osadzone krótkie sznury lśniących, stalowych perełek. Chwyciłem tę dłoń i znalazłem się w czymś co przypominało warsztat ślusarski. Było ich tam dwóch. Niższy przedstawił się jako Marcin a imienia wyższego nie dosłyszałem. Trasowali na stalowych taśmach wzory, które jednoznacznie kojarzyły mi się z piłami. Na całym ciele mieli te stalowe perełki. Ponadto mieli niemal czarne oczy, ale dostrzegłem źrenice. Ten wyższy zauważył że mu się przyglądam i jego tęczówki i źrenice na chwilę stały się czerwone. Następnie roześmiał się i wrócił do pracy. Napędził mi tym stracha, ale poza tym, nic mi nie robili. Spytałem Marcina, co robią. Powiedział że odbędzie się przyjęcie. "Z jakiej okazji?" spytałem. "Twoje roki (ludzie z mojego rocznika), większość z nich, już zdecydowali jakimi chrześcijanami chcą być i jakie chcą mieć dzieci." Poczułem, że chcą mnie w jakiś sposób zmienić, ale nie podobało mi się to. Zebrałem się w sobie i natychmiast obudziłem.
Była 4. Dotarło do mnie, że głos który pytał do której do której chcę spać, dobrze wiedział o której się obudzę... i czemu. Przez godzinę biłem się z myślami, aż w końcu na powrót zasnąłem. zastanawiając się, kim oni byli i co chcieli ze mną zrobić. Znalazłem się w pomieszczeniu z przytłumionym światłem i biurkami. Przy biurkach siedzieli ludzie i rozmawiali po cichu. "Siadaj." powiedział spokojny głos przy jednym z biurek. To był barczysty, wysoki mężczyzna, podobny do tego, którego widziałem kilka razy wcześniej. Nie pamiętam dokładnie jak to powiedział, ale to brzmiało jak "Idą ważne czasy a my musimy Ciebie zmienić. Powinieneś się zmienić." Ludzie zaczęli wychodzić z pomieszczenia, ja wstałem nie chcąc słyszeć reszty, ponieważ znów zacząłem się bać. Zebrałem w sobie energię do ponownego opuszczenia snu, ale tylko otoczył mnie fioletowy kokon energii. W tym świetle spojrzałem na mojego rozmówcę a on z irytacją powiedział "Nie wychodzi się, kiedy ktoś wyjaśnia/odpowiada Ci na pytanie." Miał na plecach skrzydła o bardzo ciemnym kolorze. Spojrzałem na wychodzących. Nie byli już ludźmi i otaczała ich aura fioletowego płomienia. Zanim mnie puścił i się obudziłem, poczułem ze oni pomyśleli o mnie jako o nieudanym eksperymencie i beznadziejnym przypadku.
Cokolwiek się stanie, czuję że sobie poradzę. Kiedyś nawet przyśnił mi się ON. Kiedy wypowiadam słowa "Ojcze nasz", czuję przybywającą energię, która jest tu aby mi pomóc. Poczułem to nawet teraz, kiedy te słowa napisałem. Więc jakkolwiek źle ta sprawa nie wygląda, poradzę sobie . Jeśli jest tu ktoś, kto chce na próbę zrobić odczyt, skonsultować się ze swoim aniołem lub uważa że dostrzega w tym coś więcej niż ja, to serdecznie zapraszam do napisania. A jeśli możecie mi coś powiedzieć o moich szansach u tej dziewczyny, to zapraszam tym serdeczniej
Kuba (25.09.1986)