autor: Ten_Orson » 25 maja 2010, 17:00
To ja może dokonam małego sprostowania:).
Zostałem poproszony o opowiedzenie historii, dotyczącej tego co miało się zdarzyć nad jeziorkiem i o prywatne ustosunkowanie się do całego zajścia. Historię opowiedziałem, po czym stwierdziłem, że jest ona mocno wątpliwa, z racji na to, że pochodzi od pana Bzowskiego. Ów pan, według mnie, był mitomanem, na co wskazują przynajmniej dwie rzeczy. Ale to już inna historia. W każdym razie, spełniłem swój obowiązek sceptyka, starając się wszystko ładnie i grzecznie wyjaśnić. I co? I zostałem naczelnym ufologiem III RP:). Stwierdziłem tylko jedynie, że zakładając, że faktycznie Ci ludzie coś widzieli, nie wiemy co to było. A mogło być wszystkim, co tylko sobie wyobrazimy. Zatem, nie dosyć, że nie wiemy co to było to i nie wiemy czy było.
UFO, duchy, jednonogie pająki - dla mnie naprawdę to bez różnicy.
PS Przepraszam, że piszę już chyba z 3 konta, lecz ciągle zapominam hasła:P.