Całun Turyński

Rozwój nauki, naukowe ciekawostki, pseudo i paranauki. Sprytne i ciekawe rzeczy, badania i doswiadczenia.. Pisz o swoich zainteresowaniach.

Re: Całun Turyński

Postautor: Hansel » 15 maja 2015, 19:58

Mirek pisze:Ich Jezus nie interesował. Czy chciałbyś aby Cię do czegoś zmuszano?
Skąd wiesz ? Może właśnie np Piłatowi było by lżej na duszy gdyby i do niego przyszedł Duch Jezusa i powiedział że za nic nie chowa urazy ?

Poza tym co z Pawłem z Tarsu jego Jezus zmusił ?
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Awatar użytkownika
Hansel
 
Posty: 3754
Rejestracja: 13 gru 2014, 17:26

Re: Całun Turyński

Postautor: Hansel » 22 maja 2015, 10:05

Achill pisze:
Materiał, na którym znajduje się wizerunek, to bisior, a charakteryzuje się on tym, że nie da się na niego nałożyć pigmentu (nie da się na nim malować). Sposób powstania wizerunku nie jest znany, podobnie jak wiek całunu.

2+2 da nam 4 tylko trzeba umieć łaczyć ze sobą fakty.
pierwsze badanie jakie bym zrobił to sprawdziłbym czy szkiełko przypadkiem nie zostało tak pomalowane albo skonstruowane/wytopione aby rzucało odpowiedni cień


Ja słyszazłem że Watykan boi się dać zezwolenie na bardziej szczegółowe badania Całunu Turyński bo w tedy najprawdopodobniej okazało by się że zawinięto w niego żyjącego jeszcze człowieka co potwierdzało by to wszystko co o Jezusie mówi Koran...

http://wiadomosci.wp.pl/kat,36474,title ... aid=114e8b

http://www.kulturaswiecka.pl/node/785
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Awatar użytkownika
Hansel
 
Posty: 3754
Rejestracja: 13 gru 2014, 17:26

Re: Całun Turyński

Postautor: Hansel » 09 gru 2015, 09:45

Mirek pisze:Ich Jezus nie interesował. Czy chciałbyś aby Cię do czegoś zmuszano?


,,Jest to bardzo dziwne tłumaczenie. Jezus jest tu przedstawiony na podobieństwo człowieka, w którym dobroduszność tłumi dobroć (jeśli się założy, że tylko zrozumienie swoich win mogło przynieść jego przeciwnikom zbawienie). Woli Nie wstydzę się Ewangelii. Z ks. M. Czajkowskim rozmawia J. oszczędzić swoim przeciwnikom uczucia upokorzenia, niż pozwolić im poznać zbawczą prawdę. Zauważmy, że według autora Dz najzupełniej odmiennie postępuje Chrystus z Pawłem podczas jego drogi do Damaszku. Każe mu bowiem prze-żyć szok zbawienny. Nawrócenie Pawła napełniło go skruchą z powodu dawnych jego czynności, ale była to skrucha nie połączona z upokorzeniem, z poczuciem pogardy do siebie, ponieważ Paweł nadal uważał, że błądząc postępował uczciwie. Czy tego samego nie mogli z woli Chrystusa dostąpić Piłat i starszyzna żydowska? Nadto ważyły się nie tylko ich pośmiertne losy. Ukazując się nie jakoś ustronnie Piłatowi i członkom starszyzny żydowskiej, ale pośród ludu Jerozolimy, Jezus dał-by tym ludziom najlepszą szansę zbawienia. Nic dziwnego, że wywód Czajkowskiego nie przekonuje Turnaua: „Wciąż nie rozumiem, co więcej, mam bezczelnie inny pogląd teologiczny.W tych ludziach, którym Jezus się ukazał, musiała być jakaś, że tak powiem, dobra wola [kursywa – H. E.], bo inaczej Bóg byłby niesprawiedliwy: skazałby lud żydowski na niewiarę…”166 Odpowiedź Czajkowskiego znowuż jest dziwna. Jej sedno polega na tym, że Jezus ukazywał się ludziom, którzy „byli Mu potrzebni” do utworzenia Kościoła a nie takim, których spotkanie ze Zmartwychwstałym przyniosłoby zbawienie. Dlaczego ich nie miał na względzie? Z kolei jednak następuje najbardziej godna uwagi w tej dyspucie enuncjacja Czajkowskiego: „Nawrócenie to jest sprawa łaski i wiary, a nie jakiegoś przymusu poprzez oczywistość [kursywa – H. E.]” Mamy tu dobitnie stwierdzoną różnicę zachodzącą według Czajkowskiego pomiędzy wiarą jako rodzajem pewności a pewnością w dziedzinie poznania należącego do sfery profanum. W tej ostatniej dziedzinie umysł cechuje receptywność, a raczej swoista receptywność jest tu wymogiem zarówno epistemologicznym, jak moralnym(idzie o niepoddawanie się myśleniu życzeniowemu, fobiom, lenistwu umysłowemu lgnącemu do poglądów dotychczas żywionych). W zetknięciu z prawdami oczywistymi albo uzasadnionymi do stopnia tzw. praktycznej pewności umysł „pozwala” – tzn. powinien pozwolić – „odcisnąć” na sobie treści uzyskane w wyniku adekwatnych operacji poznawczych: doświadczenia, zapoznania się ze sprawozdaniami wiarygodnych świadków o doświadczeniu, może bezpośredniego wglądu w prawdziwość pewnych tez w zakresie wiedzy apriorycznej Por. też: „… wiara jest wolną zgodą i osobową odpowiedzią na głoszone Słowo Boże. Ona nie wynika z oczywistości tego, co poznaje, lecz z zaufania wobec Boga”. T. Dzidek, Granice rozumu w teologicznym poznaniu Boga,„M”, Kraków 2001, s. 98. Czyli wiara wynika z wiary – H. E. Jezus ewangelistów oraz dedukcji z prawomocnie zaakceptowanych przesłanek. W związku z tą receptywnością ks. Czajkowski mówi o „przymusie poprzez oczywistość”. Z punktu widzenia epistemologii profanum wymogiem jest nieopieranie się adekwatnemu „przymusowi”. Przy czym jednak owo „odciśnięcie” jest stanem kwalifikowanym: stopień pewności z jaką afirmuje się daną tezę odpowiada – tzn. powinien odpowiadać epistemicznej mocy uzyskanych na jej poparcie argumentów. Umysł nie powinien więc również poddawać się bez adekwatnego „przymusu”. Krytycyzm względem argumentów podawanych na poparcie takich czy innych tez również jest wymogiem zarówno epistemologicznym jak moralnym.,,

Helena Eilstein ,,Biblia w ręku ateisty
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Awatar użytkownika
Hansel
 
Posty: 3754
Rejestracja: 13 gru 2014, 17:26

Re: Całun Turyński

Postautor: Hansel » 19 gru 2015, 13:44

,,Całun Turyński

Autentyczność
Autentyczność Całunu Turyńskiego została stwierdzona przez zespół wielu niezależnych badaczy (w tym również niekatolickich i liberalnych) na podstawie ogromnej ilości badań.
Falsyfikat? Badanie metodą węgla C-14, choć wskazuje na wiek XIII, w rzeczywistości nie tylko potwierdza powstanie w I wieku, ale i też daje dowód autentyczności jego historii.
Błąd w badaniach
Badania C-14, choć przeprowadzone nierzetelnie, stwierdziły ilość węgla odpowiadającą datowaniu płótna na wiek XIII. Całun w swej historii przeżył m.in. pożar bazyliki. Zamknięty w srebrnej szkatule był wystawiony na temperaturę kilkuset stopni i oblany wodą. Zmieniło to zawartość aktywnego węglan, co potwierdziły badania podobnych płócien wystawionych na podobne warunki - kawałek płótna z I wieku po podobnej obróbce wskazywał datowanie na wiek XIII.
Moneta z błędem ortograficznym Na powiekach Jezusa odkryto dwie monety. Jedna z nich, bita w Jerozolimie w latach 29-35, na Całunie miała błąd ortograficzny. Po poszukiwaniach znaleziono jeszcze dwa egzemplarze z podobnym błędem.
Potwierdzenie autentyczności Wśród licznych dowodów znajdują się szczegółowe badania ran spod "korony cierniowej". Wypływ krwi zgadza się z rozmieszczeniem żył i tętnic. Nie mogło to więc być średniowieczne fałszerstwo, gdyż układ krwionośny odkryto dopiero w XVI wieku.
Nie krzyż a belka Badania stwierdziły, że Chrystus nie niósł całego krzyża, ale belkę, która potem zostały osadzona na końcu pala, tworząc literę T.
Szata Stwierdzono brak otarć od belki na ramionach spowodowanych warstwą płótna. Jest to dziwne, gdyż skazańców krzyżowano zwykle nago. Można to wytłumaczyć prawem rzymskim. Otóż znane były dwie kary chłosty - 40 razów oraz chłosta do zemdlenia. Ilość razów postaci na Całunie dochodzi do 120. Musiał to więc być ten drugi sposób. Po chłoście drugim sposobem skazańca wypuszczano, o czym świadczą słowa Piłata w Ewangelii św. Łukasza: "Każę więc go wychłostać i uwolnię". Piłat, przymuszony przez sanhedryn, musiał więc ukryć chłostę. Zrobił to przez nałożenie mu szaty.
Przyczyna śmierci Jezusa Bezpośrednią przyczyną śmierci było wlanie się płynu do osierdzia, czyli pęknięcie serca. Taka śmierć charakterystyczna jest dla powolnego duszenia się ukrzyżowanych skazańców. Pęknięcie serca powoduje ogromny ból. Jest to poświadczone w ewangelii w słowach: "zawołał wielkim głosem i oddał ducha".
Faktyczna krew Podczas badań stwierdzono niezwykły dowód autentyczności. Ujawniono, że w skład substancji wizerunku wchodzi bilirubina. Wątroba rzadko uwalnia tą substancję do krwi. Dzieje się tak np. podczas ogromnego wysiłku jaki mógł być w czasie męki.
Rana na boku Zwyczaj kazał łamać skazańcom golenie, aby nie mogli się podciągać i zaczerpywać powietrza. Jezus zmarł już wcześniej, więc należało to tylko potwierdzić śmierć poprzez przebicie boku. Rana ta jest widoczna na Całunie i odpowiada wielkością i kształtem ostrzom ówczesnych włóczni. Podczas wyczerpywania się tlenu w jamie opłucnej odkłada się płyn dzielący się na cięższą krew i lżejsze osocze, dlatego przez ranę wypłynęły dwa płyny - czerwony i przeźroczysty.
Powstanie Całunu Naukowcy po wielu próbach i badaniach stwierdzili, że dzisiaj nie jest możliwe wykonanie Całunu. Jedyna możliwa hipoteza, to "kontrolowany błysk termojądrowy". Osoby choć trochę znające się na fizyce łatwo stwierdzą, że te trzy słowa przeczą sobie. Jeśli termojądrowy to nie błysk, jeśli błysk to nie kontrolowany. Jeśli reakcja kontrolowana to nie termojądrowa.
"Reakcja w pionie" Powstanie obrazu na Całunie jest tym dziwniejsze, że linie reakcji powodującej powstanie obrazu biegły nie we wszystkich kierunkach ale tylko wertykalnie, czyli w dół i w górę.
Płótno z czasów Chrystusa Badania splotów, rodzajów nici a także badania mikroskopowe pyłków roślin wskazują na obszar syro-palestyński w okolicach I w.
Całun czy chusta Całun znany jest od XIV wieku. Przedtem znany był jedynie tzw. Mandylion - czyli chusta. Zniknął on na pocz. XIII wieku. Istnieje jednak przesłanka sugerująca, że oba z nich są tą samą rzeczą. Mandylion był określany słowem "tetradiplon" - błędnie tłumaczony jako ręcznik. Prawdziwe tłumaczenie, to "poczwórnie złożony na pół". Po takim złożeniu całunu zostanie tylko sam wizerunek głowy - jak na Mandylionie. Zachowały się ponadto wizerunki Mandylionu - wszystkie z charakterystycznym kosmykiem włosów w kształcie odwróconej "3". Na Całunie jest taka forma. Po badaniach okazało się to wyciekiem krwi z rany na czole. Jest to jedna z 15 cech zbieżnych lub nawet tożsamych dla "obu" przedstawień.
Znaki zapytania Nieznane są m.in. dzieje Całunu między 1204 a 1337. Prawdopodobnie znajdował się on w zakonie templariuszy gdyż po ich skazaniu w 1307 całun znalazł się w rodzinie człowieka o takim samym imieniu i nazwisku jak wielki mistrz: Geoffrey de Charnay
Historia Całunu
Płótno grobowe Jezusa
Płótno przewiózł przez Kapadocję do Edessy dla króla Abgara być może apostoł św. Tadeusz - (chrzest króla)
Następca Abgara ukrywa płótno i ginie w czasie prześladowań Chrześcijan
525 odkrycie oprawionego w ramy obrazu "nie ludzką ręką czynionego" w murach Edessy w czasie powodzi (złożenia nie widoczne pod ramą).
944 Przeniesienie do Konstantynopola
1204 zaginięcie Mandylionu w czasie plądrowania miasta przez uczestników IV krucjaty
1204 Całun przywozi do Europy krzyżowiec Otton de La Roche; umieszcza go w Besanscon (V. Messori "Wyzwania wiary")
1204 - 1307 Całun być może w rękach templariuszy
1307 - 1357 Całun w rękach być może rodziny wielkiego mistrza zakonu
1357 wdowa po zabitym na polu bitwy Geoffreyu de Charny wystawia Całun na widok publiczny
1390 papież uznaje Całun za autentyczny
1532 pożar bazyliki. Całun znajdujący się w topiącej się srebrnej skrzyni wystawiony był na temperaturę kilkuset stopni
1899 poważne poddanie w wątpliwość autentyczności Całunu przez francuskiego opata oraz w opisie w encyklopedii.
1998 zakończenie pierwszego etapu interdyscyplinarnych badań stwierdzających autentyczność Całunu.
Nie było Weroniki? Być może samo imię Weronika jest personifikacją odbicia wizerunku Chrystusa na płótnie (vere - "prawdziwy"; eikon - "wizerunek, obraz"). Inne tłumaczenie imienia to "bere-nike" (niosąca zwycięstwo). Być może imię Weronika zostało tutaj użyte dla kobiety nieznanego imienia, która otrzymała wizerunek, a być może próbowano uzasadnić istnienie wizerunku twarzy z "Mandylionu" nie wiedząc, że jest to złożony całun. (uściślenia nadesłała Joanna)
Negatyw trójwymiarowy
całun turyński Obraz ciała na Całunie jest tym bledszy im dalej jakieś miejsca ciała było oddalone od płótna. Na tej podstawie można zrobić obraz trójwymiarowy a nawet rzeźbę.
Profesor Sorbony "za" W 1902 po badaniach całunu prof. Sorbony - uznawanej za centralę liberalizmu - Yves Delage - agnostyk stwierdził: "Uznaję Chrystusa za postać historyczną i nie widzę przyczyn, dlaczego ktokolwiek mógłby gorszyć się tym, że do dziś zachowały się ślady jego ziemskiego życia".
Moda z czasów Chrystusa Jednym z najbardziej zaskakujących dowodów autentyczności był pukiel włosów w kształcie klina z tyłu głowy Chrystusa. Specjaliści potwierdzili tą ówczesną modę.
Miejsca po gwoździach Jezus został przybity do krzyża nie dłońmi, lecz gwoździe przeszły przez nadgarstki. Inaczej ciało nie utrzymałoby się na krzyżu. Jest też pewien szczegół potwierdzający autentyczność. Przebicie zostało wykonane w miejscu nerwu odpowiedzialnego za skurcz kciuka. Taki skurcz jest widoczny na Całunie. Potwierdza to absolutną wierność anatomiczną, niemożliwą do zrealizowania w średniowiecznym obrazie.
Pozycja na krzyżu Krew spływająca po rękach Jezusa pod różnymi kątami świadczy o pozycji Jego ciała na krzyżu. Widać też chwilowe podciągania się na lewej ręce w celu nabrania powietrza. Kąty spływania krwi byłyby nie do podrobienia przez malarza.
Jak powstał wizerunek Niezwykły jest sposób utrwalenia plam krwi. Substancja, małe granulki, nie wniknęły do środka włókien, pozostając jedynie po jednej ich stronie. Wygląda to tak, jakby owa substancja (krew) została napylona sprayem.
Inne oblicza
Istnieją dwa wizerunki podobne do Całunu: Obraz Matki Bożej odciśnięty na opończy Indianina z Meksyku (400 lat temu) oraz twarz świętego mnicha z Libanu odbita na chuście w niewytłumaczalny sposób 50 lat po jego śmierci, gdy jego ciało pozostawało przez ten czas ciepłe i giętkie pocąc się obficie. (V. Messori "Wyzwania wiary")
Oblicze Matki Boskiej Podobny do Całunu wizerunek Matki Boskiej z Gwadelupy został odciśnięty na opończy Indianina z Meksyku. Opończa zrobiona z włókien roślinnych ma niezwykłe właściwości. Podczas gdy materiał taki zazwyczaj rozkłada się w ciągu ok. 200 lat ta pozostaje przez ok. 400 lat świeża mimo 200 lat wystawienia na słońce i powietrze. Kolory nie wyblakły, nie ma też śladu po przypadkowym oblaniu kwasem. Tkanina jest ponadto odporna na kurz. Najdziwniejsza jest jednak "fotografia" w źrenicy oka przedstawiająca biskupa i 11 dostojników kościelnych w momencie powstawania wizerunku. Wizerunek odegrał ważną rolę w chrystianizacji Ameryki Łacińskiej. (V. Messori "Wyzwania wiary")
Turyński - nie jedyny Libański eremita Charbel Makhluf został ogłoszony świętem w 1977. Po jego śmierci w 1898 jego ciało nie psuło się, pozostało giętkie i ciepłe, pociło się też obficie tak, że trzeba było 2 razy w tygodniu zmieniać ubranie. Proces ten ustał w 1950, kiedy to na humerale nałożonym na twarz odcisnął się obraz podobny do Całunu.(V. Messori "Wyzwania wiary")
A jednak nie oryginał? Na przełomie XVIII i XIX wieku żyła zakonnica stygmatyczka Katarzyna Emmerich. Miało ona widzenia, w których obecny był też całun. Wiedziała np., 80 lat przed pierwszymi fotografiami uwidaczniającymi szczegóły, że na Całunie są ślady wszystkich ran, oraz wiedziała, że Całun był "wrzucony do ognia". Twierdzi ona, że Całun był wierzchnim płótnem grobowym i że obraz odbił się z pominięciem wszystkich wewnętrznych płócien. Z kolei na przestrzeni dziejów powstały trzy cudowne odbitki całunu (przez przykładanie). Całun turyński mógłby być taką odbitką. Z kolei prawdziwy Całun miałby być schowany gdzieś na terenie Azji niedaleko od Ziemi Świętej. (V. Messori "Wyzwania wiary")
Pozostaje pytanie: Jak powstał wizerunek? Mimo kilku złożonych koncepcji, żadna nie wytrzymała krytyki.,,

http://www.okiem.pl/bog/calun.htm
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Awatar użytkownika
Hansel
 
Posty: 3754
Rejestracja: 13 gru 2014, 17:26

Re: Całun Turyński

Postautor: czarnyMag » 04 mar 2016, 02:27

,,Odwieczne Słowo
Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga -
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga,
Wszystko zaistniało dzięki Niemu.
Bez Niego zaś nic nie zaistniało.
To, co zaistniało,
w Nim było życiem.
A życie to było światłością dla ludzi.
Światłość świeci w ciemności,
lecz ciemność jej nie ogarnęła.
Pojawił się człowiek posłany przez Boga -
miał na imię Jan.
Przybył on, aby dać świadectwo:
miał zaświadczyć o światłości,
aby dzięki niemu wszyscy uwierzyli,
On sam nie był światłością,
lecz miał świadczyć o światłości.
Była światłość prawdziwa,
która oświeca każdego człowieka,
gdy przychodzi na świat.
Na świecie było Słowo,
świat dzięki Niemu zaistniał,
lecz świat Go nie rozpoznał.
Przyszło do swojej własności,
lecz swoi Go nie przyjęli.
Tych zaś, którzy Je przyjęli
obdarzyło mocą, aby stali się dziećmi Bożymi.
To są ci, którzy wierzą w Jego imię,
którzy narodzili się nie z krwi
ani nie z pragnienia ciała, ani z woli mężczyzny,
lecz z Boga.
Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.
Oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, która jako Jednonarodzony,
pełęn łaski i prawdy, ma od Ojca.
Jan daje o Nim świadectwo i głosi:
To Ten, o którym powiedziałem:
Ten, który przychodzi po mnie,
istniał już przede mną, ponieważ był wcześniej ode mnie.
Z Jego pełni otrzymaliśmy wszyscy
Łaskę zamiast łaski.
Mojżesz bowiem przekazał Prawo,
a łaska i prawda zaistniały przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział:
Jednonarodzony Bóg, który jest w łonie Ojca,
On sam Go objawił.,,

To jest najgenialniejszy bełkot jaki mógł stworzyć człowiek w swym szaleństwie.....oczywiście objawionym szaleństwie :) Zawsze gdy słyszę ten wierszyk czytany na mszy mam problemy z powstrzymaniem się od śmiechu :) (jeszcze nigdy nie dotrzymałem do końca) a ponoć to jest również egzorcyzm :)
"żyj i daj żyć innym"
Awatar użytkownika
czarnyMag
 
Posty: 2854
Rejestracja: 05 gru 2014, 21:22
Lokalizacja: Astral - tu i tam - teraz tu

Poprzednia

Wróć do Nauka

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości