Koty

Rozwój nauki, naukowe ciekawostki, pseudo i paranauki. Sprytne i ciekawe rzeczy, badania i doswiadczenia.. Pisz o swoich zainteresowaniach.

Re: Koty

Postautor: juniperus » 15 lut 2015, 16:53

A tak, Sławek to fajny facet i można z nim pogadać na ciekawe tematy.

Aż boję się Sławku zapytać Cię, co z Twoim kotem. Do dziś mam wyrzuty sumienia, że nie spróbowałam wtedy (po kongresie) pomóc... Po powrocie do domu coś zrobiłam dla niego, ale nie wiem, czy to odniosło skutek. Powinnam była wtedy jechać i chociaż spróbować pomóc... Popełniłam okropny błąd, ponieważ wiedziałam, że Ci zależało. Wybacz. :(
Izabela
GG: 42074662


Ulecieć do góry na skrzydłach...
Awatar użytkownika
juniperus
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 852
Rejestracja: 03 sty 2013, 11:50
Lokalizacja: łódzkie

Re: Koty

Postautor: orystes » 16 lut 2015, 19:24

No cóż, kotek poszedł sobie za tzw. tęczowy most, przez 4-mce nie potrafili zdiagnozować co mu jest, a bylem u trzech różnych weterynarzy. A jak się pan doktór zorientował w końcu, to okazało się że nowotwór zaatakował już cały żołądek i nie było już czego ratować.

Slawek
orystes
 
Posty: 137
Rejestracja: 04 lis 2010, 22:30
Lokalizacja: Łódź

Re: Koty

Postautor: soldado » 22 lut 2015, 22:44

Hansel pisze:
bernadeta1963 pisze:Ja nie widziałam nikogo , może kot był lepszy ?.

To jest ciekawe pytanie: czy zwierzęta też mogą posiadać zdolności mediumiczne ?

bernadeta1963 pisze:Podobno nawet wibracje kota wydobywające się w czasie jego mruczenia potrafią przyspieszyć leczenie złamanej kości o 30 %.
Czyli warto mieć w domu kota...


Koty widzą, słyszą więcej, niż ludzie.
Mają zwiększony zakres postrzegania.
Odnośnie zmarłych, to myślę, że koty kierują się instynktem.
To nasi Mali Bracia, którzy tak samo jak my, przechodzą do świata duchowego.

W 2010 roku, miałem szarego Brytyjczyka.
Wypuszczałem go z domu na dwór i któregoś dnia nie przyszedł.
Potem przez kilka dni nie dawał znaku życia, którejś nocy przeprowadzałem 2 kobiety na ,,drugą stronę''.
Zachwalałem im nowe miejsce w świecie duchowym.
Były bardzo wystraszone, pozwolono mi z nimi przejść nieco dalej.
Było morze, ośrodek z wieloma basenami.
Tak miało być, bo to kochały za życia.
Uspakajałem je i w pewnym momencie chciałem przejść z nimi jeszcze dalej, wtedy zagrodził mi drogę mężczyzna, który spytał, czy mam za co zapłacić.
Miałem wtedy w kieszeni 50 zł, które mu pokazałem, a on wyjął cały plik banknotów i powiedział, że musisz mieć tyle i się uśmiechnął.
Po jakimś czasie zrozumiałem, że chodziło o dobre uczynki, a pieniądze były ich symbolem, ale nie to jest w tej chwili najważniejsze...
Obok tego mężczyzny był mój kot, który wpatrywał się we mnie.
Zacząłem do niego mówić, a potem się z nim zegnać, bo wszystko w jednej chwili zrozumiałem.
Także tego, że również zwierzęta, w tym koty przechodzą z nami dalej, jestem pewny.
Oczywiście wtedy widziałem go ostatni raz.
Pozdrawiam.
Czasem w życiu warto jest się zgubić, by móc się na nowo odnaleźć
soldado
Moderator forum.
 
Posty: 3177
Rejestracja: 04 lis 2014, 23:35
Lokalizacja: Stolica Polskiej Piosenki :)

Re: Koty

Postautor: bernadeta1963 » 22 lut 2015, 23:20

Maszrację . Miałam kiedyś wizję ,że trzymam mojego psa , którego uśpiłam już ponad 10 lat temu chorował i już nie miałam wyjścia.Przepraszałam go ze łzami w oczach ,że musiałam to zrobić . Nagle otrzymałam przekaz'' nie gniewam się zawsze będę cię pilnował''. To był przekaz od mojego psa.
bernadeta1963
 
Posty: 546
Rejestracja: 30 gru 2014, 18:31
Lokalizacja: Łódź

Re: Koty

Postautor: soldado » 22 lut 2015, 23:34

Pisząc wcześniej ,, bo wszystko w jednej chwili zrozumiałem '' myślałem istotnie o przekazie.

Nagle otrzymałam przekaz'' nie gniewam się zawsze będę cię pilnował''.


I pilnuje Cię ? :)
Czasem w życiu warto jest się zgubić, by móc się na nowo odnaleźć
soldado
Moderator forum.
 
Posty: 3177
Rejestracja: 04 lis 2014, 23:35
Lokalizacja: Stolica Polskiej Piosenki :)

Re: Koty

Postautor: bernadeta1963 » 23 lut 2015, 00:06

To był mały pies , i teraz mamy kota ,który nieraz dziwnie patrzy w podłogę lub wyskakuje z kuchni i od razu skacze na kredens jakby przed kimś uciekał. Być może się ganiają . Nie mialam jeszcze sytuacji w której mógł by mnie bronić . Chyba ma za dużą konkurencję ;) .Trochę duchów u mnie pomieszkuje co jakiś czas . Tak że mam opiekę . To są te co dobrze się tu czują lub co jakiś czas przychodzą. Sami swoi. :D
bernadeta1963
 
Posty: 546
Rejestracja: 30 gru 2014, 18:31
Lokalizacja: Łódź

Re: Koty

Postautor: Nikita » 23 lut 2015, 11:39

Ja raz rano zaobserwowalam jak kot dziwnie sie patrzyl na cos i uciekl..a tam nic nie bylo...
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Koty

Postautor: juniperus » 06 kwie 2015, 08:32

Wiecie, ja również zastanawiam się nad duchami zwierząt, ponieważ mój psiak wielokrotnie pokazywał się u nas po swojej śmierci. Jakiś rok temu przyśnił mi się. Zobaczył mnie z daleka, podbiegł i tak bardzo się cieszył.

orystes pisze:No cóż, kotek poszedł sobie za tzw. tęczowy most, przez 4-mce nie potrafili zdiagnozować co mu jest, a bylem u trzech różnych weterynarzy. A jak się pan doktór zorientował w końcu, to okazało się że nowotwór zaatakował już cały żołądek i nie było już czego ratować.

Slawek


Przykro mi. Widać dla niego nie było już nadziei. Mój psiak również miał nowotwór. U niego rozłożyły się jelita.
Izabela
GG: 42074662


Ulecieć do góry na skrzydłach...
Awatar użytkownika
juniperus
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 852
Rejestracja: 03 sty 2013, 11:50
Lokalizacja: łódzkie

Re: Koty

Postautor: fruwla » 05 maja 2015, 10:19

Nikomu o tym niemowilam. Wiele dozan zostawiam tylko dla siebie, a tym samym chronie sie ,przed zupelnie mi niepotrzebnymi osadami.
Mojej psiej przjaciolki nie ma juz osiem lat.Bardzo ja kochalam. Operacja przedluzyla jej zycie o pare miesiecy. Potem bylo juz coraz gorzej. Az pewnego dnia , nagle zupelnie niespodziewanie jej stan bardzo sie pogorszyl. Wsztko dzialo sie tak szybko, bylam w szoku, kazda minuta jej bolu, byla o jedna minute za duzo. Cala rodzina pozegnalismy ja w domu przy jej koszyczku, a potem
pan weterynarz skrocil jej nieuleczalne cierpienie.Zasnela na moich rekach i zostawilismy jej psie cialo w lodowce przychodni dla zwierzat.
Moglo tam pozostac pare dni az znajdziemy dla niego miejsce wiecznego spoczynku.
Kiedy wsiadalam do auta zobaczylam jej mglista ale wyrazna sylwetke przy samochodzie. CZEKALA przed drzwiami az ja wezme na rece i zabiore do auta. Nigdy sama nie wskakiwala i tym razem tez tak bylo. Byla " zdziwiona" ze wyszlismy bez niej , nigdy przez 12 lat nie zostawilam jej samej w obcym miejscu.
Tak wiec wlozylam ja do auta,potem wnioslam ja po schodach, i polozylam w jej koszyczku. Nawet sie zbytnio nie dziwilam ze tak robie.
Dlugo czulam jej obecnosc prz mnie, ale juz jej nie widzialam. Bywalo, ze slyszalam stukot jej pazurkow, katem oka widzialam jakis cien albo czulam jej cialko przy moich nogach.Codziennie zmienialam jej wode w miseczce, wiklinowy koszyczek w ktorym spala stal jak za jej zycia, nienaruszony obok mojego lozka.
Dziesiec dni byla ze mna bardzo intenswnie, ostroznie sie poruszalam, zeby jej nie urazic, przytrzymwalam wszystkie drzwi zeby ich nie zatrzasnac jej przed nosem,dzielilam sie smakolykami, bralam na kolana, glaskalam ja i mowilam do niej ,wyjasniajac jej wiele spraw, wiem ze wszstko zrozumiala.
Po dziesieciu dniach kontakt sie calkowicie urwal. Wszystko sie skonczylo. Szukalam, prowokowalam, wyobrazalam sobie , ale na prozno.
Miseczke, szelki , smycz i inne jej przedmioty wynioslam do piwnicy. Tylko jej poslanie jeszcze stalo kolo mojego lozka.
W dzien moich urodzin wczesnie rano,( ponad miesiac po jej odejsciu) OBUDZILO mnie GLOSNE skrzypienie koszyczka. Jeszcze bylo szarawo, lezalam bez ruchu i nasluchiwalam. Bardzo wyraznie ja slYszalam,jak sie kreci , wierci , sapie, i drapie lapkami kocyk zeby go sobie po swojemu w tym koszyczku ulozyc.
Usiadlam na lozku, bardzo przejeta, kilkakrotnie zawolalam jej imie, i wtedy zobaczylam ja jak siedzi wpatrzona we mnie i szczesliwie merda ogonem. Moja kochana madra pieszczocha.
I to byl ostatni raz kiedy byla ze mna, odeszla na zawsze, ale zmienila moj smutek i mysli w cos - co nazywa sie wdziecznosc. Nie potrafie wszystkiego nazwac, bo nie wszstko da sie ubrac w slowa.
Wiem jedno, nigdy nie zapomne tego wyjatkowego urodzinowego podarunku.
" Punkt widzenia zalezy od miejsca siedzenia "
fruwla
 
Posty: 956
Rejestracja: 28 kwie 2015, 10:03

Re: Koty

Postautor: bernadeta1963 » 05 maja 2015, 12:21

Pięknie to opisałaś.W takich chwilach trudno opisać uczucia , które nam towarzyszą . Myślę , że jeszcze nie raz twoja wierna przyjaciółka cię odwiedzi :)
bernadeta1963
 
Posty: 546
Rejestracja: 30 gru 2014, 18:31
Lokalizacja: Łódź

PoprzedniaNastępna

Wróć do Nauka

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości