I tak na czytaniu życie przeleci i przyjdzie pora ułożyć się do wiecznego snu. Amen.
A wtedy praktyki będzie, że ho hoo
Mój cel...hmmmm, nie jest zły w założeniu, nie kieruje mną czysta ciekawość, lecz posiadany problem, jestem świadom iż żadna z moich myśli nie jest w stanie ukryć się przed istotami niewidzialnymi ludzkim okiem, one są obok mnie, obserwują, ale nie mogą znaleźć drogi kontaktu, nie wskażę im jej, ponieważ mogą utknąć i mnie nie opuścić, stąd moja trwoga i poszukiwania doświadczonej osoby.
A próbowałeś, że się tak wyrażę, wersji lajt? Tzn. próbowałeś się zwyczajnie modlić o kontakt np. z duchem opiekunem chociażby we śnie? Jeśli tak, to jak długo to trwało i kiedy porzuciłeś te próby?
dla mnie ktoś kto przybiera tak ohydny nick i tak ohydnego awatara musi już mieć pewien element opętania.
Ohydne to może być zdjęcie z sekcji zwłok. Nie stygmatyzujmy każdego użytkownika, którego awatar bądź nick nam się nie podoba, trochę tolerancji (a raczej szacunku). Nie szata czyni człowieka.
Meffisto pisze przejrzyście i raczej szczerze ale spirytyści są nieufni i ukrywają własne intencje. [..] Jeśli bliźni nie widzi drugiego bliźniego, w szerszym tych słów znaczeniu, to o czym to świadczy?
I po napiętnowaniu użytkowników po ich awatarach takie opinie mnie nie dziwią. To smutne.
Wracając do właściwego wątku. Na forum Imladis już kiedyś napisałem trochę na temat seansów, chętnych z próżnej ciekawości etc. (oczywiście piszę to w kontekście zagadnienia seansów, nie Meffista):
W Polsce aktualnie nigdzie. Spirytyści w Polsce jeszcze nie zabierają się za profesjonalne seanse. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że zorganizowanie takiego seansu jest bardzo trudne. Grupa ludzi, którzy mają czyste intencje i BARDZO DOGŁĘBNIE poznali spirytyzm, muszą spotykać się dosyć regularnie na takich seansach i prosić Boga o możliwość kontaktu z Duchem. I jeśli Duch uzna, że może się tej grupie ludzi pokazać (tzn. nawiązać kontakt), to po iluś spotkaniach może się udać.
Teraz, jeśli ktoś chce się wkręcić na seans, to musi wiedzieć za co się zabiera. Niezbędna jest gruntowna wiedza [...]. Po co? A chociażby po to, aby nie zdawać elementarnych pytań, na które odpowiedzi można znaleźć w pierwszej lepszej książce spirytystycznej (typu: a czy Bóg to istnieje na pewno? hę?). Po drugie nikt nie gwarantuje, że trafimy na miłego duszka. Możemy trafić na kogoś jawnie paskudnego i zepsutego. Ducha niższego, który będzie nam robił na złość i utrudniał kolejne spotkania.
Dalej. Jak już mówiłem trzeba poświęcić temu swój wolny czas, spotykać się w jednym miejscu dosyć regularnie z innymi (co się będzie wiązało z np. dojazdami do innego miasta). Na początku będą to godziny siedzenia i czekania. Po kilku spotkaniach będzie widać, komu zależy, a kto ma to wszystko głęboko w d...
Dlaczego wcześniej było straszenie złymi konsekwencjami? Bo nigdy nie wiemy z jakim duchem się skontaktujemy. Nie wiemy też, czy jakiś nie zacznie się uporczywie manifestować w sposób zagrażający naszemu życiu.
Dlaczego wspomniano o ciekawości? Ciekawość sama w sobie taka zła przecież nie jest. Ale seans spirytystyczny nie powinien być traktowany jak rozrywka (jestem ciekawy jak to wygląda), nie powinien być organizowany aby coś komuś udowodnić bo nie wierzy w duchy dla samej zasady (bo jak historia pokazała - nawet jak zobaczy, to może zaprzeczać :]), nie powinny być na nim osoby, które mają błahe pytania z serii "wygram w totka?" czy "powinnam go poślubić?" (to jakby dzwonić na pogotowie "Dzień dobry! Jak się pani miewa? A wie pani, dzwonię bo się skaleczyłem. Aż mi krew leci! I zastanawiam się czy przykleić plaster, czy też może niekoniecznie?" - o to możemy zapytać sąsiadkę, a nie pogotowie!), ani też te (jak już wspominałem) które nie posiadają kompletnej wiedzy - dlaczego? Informacje otrzymane od duchów zostały spisane w opasłych książkach. Chyba łatwiej przeczytać najpierw książki, niż jechać przez pół Polski na seans, który na początku nie przyniesie żadnych efektów. Tym bardziej, że po starannej edukacji może się okazać, że wcale takiego seansu nie potrzebujemy...