Pablo diaz pisze:Gdyby modlitwy działały na nasze niedoskonałości ,wystarczyłoby że ktoś na samym początku naszej egzystencji pomodli się za nas i już stalibyśmy się doskonalsi.
A wiesz, że tak się dzieje. Jeżeli rodzice dziecka jeszcze w czasie ciąży modlą się za nie i dużo mówią mu o miłości Boga, że należy Go najbardziej kochać, a później rodziców i innych ludzi, to uwierz mi Pablo, takie dziecko od samego początku swojej drogi wyróżnia się nieprzeciętna zdolnością do miłości i wysokim poziomem moralności.
To co napisała Xsenia jest prawdą. Nie ingerujemy w wolę drugiego człowieka podczas modlitwy, dopóki, dopóty nie chcemy go zmienić wg siebie. Tak aby to nam było dobrze.
Gdy będziemy modlić się za tą osobę, co była opisana w temacie, o zmianę jej charakteru, możemy jej i członka rodziny wyrządzić szkodę w zdaniu lekcji. Jego zachowanie nie jest bezpodstawne. Z ludzkiej logiki wynika, że jest to bardzo niedobry człowiek, bo swoim zachowaniem terroryzuje całą rodzinę. Gdy spojrzymy z punktu widzenia Boskiej logiki możemy dostrzec prawdę o jego zachowaniu. Może jego zadaniem, po przez swoje zachowanie, jest nauczyć rodzinę empatii? Może ma za zadanie zjednoczyć rodzinę, przez wspólna modlitwę, którą mają wszyscy odmawiać aby się zmienić na lepsze? Wtedy wszyscy mogą doznać szoku, że po przez zmianę swojego charakteru, każdego członka rodziny zmieni się zachowanie tego człowieka, który jest teraz odbierany jako ciężar i zły.
Bo kiedy lekcja zostanie zaliczona, znikają rzeczy, które miały nam pomóc w jej przerobieniu. Gdy zmienimy tego człowieka na lepsze bez naszej zmiany, to lekcja nie zostanie zaliczona i nasz los jeszcze będzie musiał nas doświadczyć. Pamiętajmy o tym.
Modlitwa, która tu zaproponowałem ma właśnie takie zadanie. Zmienienie każdego członka rodziny na lepsze, a przez to i tego jednego człowieka.
Dlatego Bernadeto napisałem te słowa:
"Modlimy się nie po to, by coś wybłagać, lecz po to, aby przez modlitwę i zwrócenie się do Boga zmienić się samemu."