Już teraz rozumiem jaki błąd popełniłam.
> Tak samo przekonując do tego, że nie ma obiektywnej prawdy, czy wręcz, że wszystko jest iluzją można wyrządzić krzywdę, pod warunkiem, że się przekona daną osobę, że ma się wiarygodne dane na ten temat... . Wszystko jest iluzją i nie ma obiektywnej prawdy - "ja istnieję" albo "ja nie istnieję"; "inne dusze istnieją" albo "tylko mi się wydaje, że są poza mną jakieś dusze" (czyli np. są moim wytworem); "Bóg istnieje, chyba, że nie istnieje"; "dusze są nieśmiertelne" lub "nie są nieśmiertelne" - bo nie ma przecież obiektywnej prawdy, wg różnych doktryn... .
Nikogo do niczego nie można przekonywac! Jeżeli odebraliście mój post jako próbę przekonanaia Was do czegokolwiek, to już potem nastąpiła cala błedna interpretacja.
Każdy, dosłownie każdy musi sam odkryć pewne rzeczy . I to jest podstawa do kazdej dyskusji.
3 lata temu zupełnie nagle musiałam zmienić swój sposób myślenia, odbierania świata, kreowania swojej rzeczywistosci. Gdybym tego nie zrobiła , to albo bym zwariowała, albo umarła. Gdzieś kiedys czytałam, że osobom pogrązonym w otchlani glebokiego smutku, rozpaczy często udaje sie rozproszyc mgłę materialistycznego spojrzenia na swiat. Docierają wowczas do najbardziej ukrytych miejsc swojego bytu gdzie odnajdują Duszę-Rzeczywistosc istnienia.Stają sie wowczas świadome istnienia Duszy,odkrywają nowe wartosci,nowe zrodla.Nastepuje tez stopniowe przelamywanie iluzji postrzeganiaTo właśnie miało miejsce w moim przypadku...Zaczełam zupełnie inaczej odbierac fizyczną rzeczywistość, rzeczy które miały kiedyś znaczenie przestały być wazne, zobaczyłam że "wymiar fizyczny"i prawdy w nim wyznawane są niejako klamstwem, że TO CO PRAWDZIWE, TO CO WAZNE nie jest tu , obok , ze oszukujemy się , bo tak na prawdę liczy się tylko TAM.Tu wszystko tracimy, TAM wszystko zyskujemy.
> Nie jest życie iluzją - ani te w zaświatach, ani te w okresie wcielenia się duszy. I jedno i drugie, to twarda rzeczywistość.
Oczywiście , że życie to twarda rzeczywistość. Ale tą rzeczywistosć mozemy różnie odbierac. Jeżeli nastawimy się na tylko materialne podejście do życia, odsuwając zupełnie duchowość, bedziemy doświadczac i widzieć tylko to co nam przedstwią nasze zmysły ( za pomocą wzroku, węchu, dotyku, smaku,sluchu).I wielu ludziom to wystarcza, i wcale nie są przez to gorsi.
Nieraz jednak w życiu coś sie dzieje i wytrąca nas to z dotychczasowego życia,wszystko się zmienia. Nagle uświadamiamy sobie ,że cały ludzki żywot jest iluzją .Nastepuje uwolnienie od spraw materialnych, przychodzi zrozumienie że" życie jest chwilowe, i dlatego musi być złudzeniem, błędnym wyobrażeniem, nieporozumienieniem, musi być zakorzenione w ignorancji."(Osho).
W swoim bólu , poczuciu straty, traumie nie wiedziałam co sie ze mną dzieje, jak sobie pomóc , aby dalej moc żyć. Zaczełam szukać. Przede wszystkim czytać, czytać tych co już przezyli cos podobnego , albo rozumieją na czym polega życie i na czym polega śmierc. I zadziwiające, ale posród moze 50 , 60 książek jakie przeczytałam przez te 3 lata, tak bardzo dużo jest zbieżnosci u autorów którzy zyli w różnych latach, na różnych kontynentach, którzy byli "ponad jakąkolwiek religią" , i te same rzeczy opisywane i podawane w podobny sposób ( choć zrozumiale że innymi słowami) zaczęły mnie przekonywać, zaczeły mi wyjaśniać moje wątpliwości, zaczęły sie pojawiać odpowiedzi na moje pytania. I wszystko stawało sie jasne i proste i mialo sens. Fakt że to "tylko teoria" , a ja tak bardzo chciałam potwierdzenia w praktyce, ale moze jeszcze nie czas?
Leszku cytujesz Walscha. Jego oczywiście tez" przerobiłam " od deski do deski. Tak samo Osho, Newton,Kardec, Kubler-Ross, i tylu , tylu innych. Właśnie Walsch pisze:
"'Proces tworzenia siebie przebiega nieustannie,w kazdym momencie stanowisz o tym kim i czym chcesz byc.Dzieje sie to głownie za sprawa wyborów, jakich dokonujesz wobec rzeczy i osób. Osoba uduchowiona często sprawia wrazenie jakby wyzbyla sie wszelkiej doczesnej namietnosci, pożądania, czego w istocie dokonala- otoz zrozumiala , dostrzegla iluzję i odsuneła sie od namiętnosci, ktore nie przynosily jej korzysci.Osoba uduchowiona nie odrzuca pasji-odrzuca jedynie przywiazanie do skutków.Pasja to milosc dzialania, a dzialanie to bycie w doswiadczeniu. Lecz co zazwyczaj powstaje podczas dzialana- oczekiwanie. Przezyc zycie bez oczekiwan-obywajac sie bez potrzeby konkretnych rezultatow-oto prawdziwa wolnosc. Na tym polega Boskosc. Na tym polega bycie Mną.'
'"W zyciu nie o to chodzi zeby gdzies dojsc-lecz aby dostrzec ze juz tam jestes , od zawsze.Wszystko czego doswiadczamy ma charakter ulotny, wszystko przeminie , a więc
nie jest rzeczywiste. Tylko nasza Dusza jest wieczna.I z tej perspektywy musimy patrzec na zycie ziemskie."
'"W ewolucji kazdej duszy nadchodzi czas kiedy główną troską staje sie wzrost ducha , a nie przetrwanie ciala;urzeczywistnienie Jazni,nie zdobycie uznania swiata. To dosc niebezpieczny okres ,poniewaz istota przebywajaca w ciele dowiaduje sie prawdy o sobie-ze jest istotą w ciele , a nie cielesną istotą,( i może dojsć do zaniedbania ciała czyli "przegięcia w drugą stronę")"
I jeszcze jeden cytat z Walscha:
"Zawsze byłes,jestes i bedziesz czystym, tworczym duchem.Wkraczając do swiata fizycznego wyzbywamy sie pamięci o sobie;Nie mozesz przekreslic swego pochodzenia ode Mnie(Boga),ale mozesz o nim ZAPOMNIEC.Na zawsze pozostaniesz Boską cząstka całosci, członkiem Boskiego Ciała.Powrót do Boga zlaczenie sie na powrot z caloscia nazywane jest przebudzeniem,obudzeniem uspionej pamieci, przeto waszym zadaniem na ziemi jest nie dowiedzenie sie (gdyz to juz wiecie), lecz przypomnienie sobie i wszystkim innym WASZEJ PRAWDZIWEJ ISTOTY. Dlatego tak wazne jest dzialanie na rzecz obudzenia umysłow, wyrwania ich z mrokow niepamieci, oswiecenia."
Oczywiscie tylko osobiste doświadczenie moze nam "otworzyć oczy" na tą duchową stronę życia, nie pomogą tu żadne kursy, filmy , rozmowy...
Czy nigdy nie doświadczyliście takiej mysli"nie jestem ciałem, moje ciało to nie JA"?Medytacja doprowadza właśnie do takiego stanu świadomości.
Teraz jeszcze zacytuje Osho:
"Osiagniecie oswiecenia oznacza ze zbadales wszystkie pragnienia i odkryles ze nie ma w nich niczego istotnego.Wspiales sie na szczyty ego, byc moze osiagnales wszystko co chciales, i odkryles ze to cale zyskiwanie naprawde jest tylko traceniem.Wtedy zdajesz sobie sprawe że w tym zyciu nie ma niczego po co warto sięgac. Mimo ze szukales we wszystkich zakamarkach odkryles ze w twoim zyciu nie ma niczego istotnego. Do tego zrozumienia dochodzi sie przez wlasne doswiadczenie.
.Cialo ma ograniczenia, urodzilo sie i umrze; ty nigdy sie nie urodziles i nigdy nie umrzesz. To staje sie twoim wlasnym doswiadczeniem.Cialo jest twoją zewnetrzną skorupą, a umysł twoją wewnętrzną skorupą.Jestes poza jednym i drugim. To zrozumienie jest początkiem prawdziwego zycia.
.Zacznij byc swiadkiem. Idąc ulkicą stań sie swiadkiem. Obserwuj idące cialo;ty ze swej najglębszej istoty po prostu patrzysz, obserwujesz. I nagle zobaczysz , ze cialo idzie , a ty nie idziesz. Czasem cialo jest zdrowe, a czasem jest chore.Obserwuj, tylko obserwuj i nagle bedziesz mial poczucie calkowicie innej jakosci bycia. Nie jestes cialem. Cialo jest oczywiscie chore, ale ty nie jestes chory. Cialo jest zdrowe, ale to nie ma nic wspolnego z tobą.
Wszystko co mozna obserwowac, staje sie od ciebie oddzielone.Wszystko co mozesz obserwowac nie jest tobą. Jestes obserwujacą swiadomoscią. Obserwowany jest przedmiot, ty jestes subiektywnoscią. Kiedy stajesz sie swiadkiem cialo i umysl takze pozostaja daleko. Nagle jestes bez ciala i umyslu- czysta swiadomosć."
Nie wiem czy znacie Adama Bytofa. Byłam kiedyś na jego Warsztatach. Mam jego nagrania transowe. Podstawą jego wszystkich medytacji jest uswiadomienie sobie że" nie jesteś swoim ciałem"Twoje ciało tylko wykonuje polecenia, ale KTO je wydaje?
Duzo przestudiowałam materiałów na temat życia i na temat umierania.Bardzo często pada stwierdzenie:"Kto żyje świadomie, świadomie umrze,a kto umiera świadomie, nigdy nie umiera naprawdę , wie ze coś umiera w nim, ale to nie on umiera. Wie ze jest to tylko oddzielenie , zerwanie połączenia,to nic więcej jak zmiana ubrania.
Wszystko trwa, tylko formy sie zmieniają.Twoja forma umrze, ale masz takze w sobie cos bezforemnego. Twojego ciala nie będzie, ale w sobie w swoim ciele masz cos co nie jest częscia twojego ciala. Twoja ziemska częsc wpadnie do ziemi, ale masz w sobie coś z nieba , coś z tamtego świata, co uda sie w nowa podróż, nową pielgrzymkę. Smierc budzi lęk jesli myslisz o ego,ale pociaga cie jesli myslisz o swej prawdziwej Jazni."
I wiecie co- bardzo mnie pociąga śmierc, bardzo chciałabym już odejsc... Jest to dla mnie tak niebywałe, bo ZAWSZE bałam sie smierci, nie wyobrazałam sobie jej, i kiedy tylko nachodziły mnie mysli o niej ,od razu odsuwałam je. Nie wyobrazałam sobie że może przyjsć taki moment...
Strata bliskiej , ukochanej osoby tak bardzo potrafiła zmienić moje życie i moje osobiste nastawienie do smierci!
Wg relacji zebranych przez Newtona,jest taka"najwyższa sfera zaświatów";i tam jest Bóg.Do tamtego miejsca dążą wszystkie dusze.
I znowu przytoczę Walscha
"W każdym momencie Bóg wyraza siebie w tobie i przez ciebie.Świadomość jest wspaniałą rzeczą.Można ją podzielić na tysiąc części.Na milion.Milion razy milion."Rozpadłem sie "na nieskończoną liczbę-po to , by każdy z "kawałków"Mnie mógł spojrzec za siebie i dostrzec Moją chwałę".
I jeszcze odnośnie stanu po smierci, co pisze Walsch:
"Wszystko sprowadza sie do tego co swiadomosc postanawia objąc jako rzeczywistosc. W swiecie ducha cokolwiek zdolasz sobie wyobrazic , tego mozesz doswiadczyc. Jesli chcesz doswiadczyc siebie jako pojedynczej duszy , w jednym miejscu i 'czasie', nic nie stoi na przeszkodzie. Lecz jesli zapragniesz doswiadczyc swego ducha w wiekszym wymiarze jako przebywajacego w wielu miejscach w jednym 'czasie' , rowniez nic nie stoi na przeszkodzie. Poniewaz w gruncie rzeczy istnieje tylko jeden 'czas' i jedno 'miejsce', a ty przebywasz w nim calym, zawsze. Mozesz zatem doswiadczyc dowolnej jego czastki , lub czastek, jesli takie twoje zyczenie, ilekroc to wybierzesz'.
Zdaje sobie sprawe że w tak długim wykładzie ani razu nie zacytowałam Kardeca( moze Konrad mi to wybaczy). Jednoczesnie podkreslam że nie neguje tu w niczym spirytyzmu. Może tylko uważam że rozwój duchowy czlowieka poszedł wyzej niż te 100 lat temu , świadomosć ludzi ( i Dusz) z pewnoscią sie poszerzyła- ewoluujemy:)
Natomiast zasady pozostają bez zmian, tak jak Bóg i cały Świat Duchowy.