Bardzo ważnym jest, by modlić się od serca. Któż jednak powiedział, że nie można robić tego wierszem? Przepiszę więc niektóre z moich "wypocin" z czasów, gdy byłam jeszcze nastolatką. Nie są może to dzieła godne wychwalania, do Słowackiego i Mickiewicza również im bardzo daleko, nie mniej jednak to dobry odpoczynek od poważnej tematyki spirytystycznej
LIST DO BOGA
Najdroższy Panie Boże,
Nikt nad Ciebie wspanialszym być nie może.
To Ty jesteś kochanym Tatą,
Więc dziękuję Ci za to,
Że mnie stworzyłeś
I los mój ułożyłeś.
Dałeś mi życie przy narodzeniu,
Dlatego chwalę Cię w uwielbieniu
I dzięki serdeczne Ci składam
I nadal Cię jeszcze błagam
Abyś zachował me życie
I jaśniał na boskim błękicie,
Abyś poprowadził mnie przez nie.
Inaczej zginę i jak kwiat zwiędnę
I będę leżeć gdzieś w czerni,
Pozostawając na wszystko biernym
I nie wiedząc, że jesteś
Wszędzie: na wsi, w lesie i w mieście.
Zapewniam Cię, że nie chcę tego,
Więc dziś spoglądam w Twoje niebo
I proszę Cię, błagam i kocham wielce
I Tobie w ofierze składam swe serce.
Dziękując raz jeszcze,
Wołam i krzyczę i wieszczę
Chwałę Twoją Panie,
Na wspólne dni i na rozstanie.
***
Gdy ktoś tak, jak ja,
Przechodząc przez życie,
Zawiązane oczy ma,
Gubi po drodze okrycie,
Potyka się na każdym kamieniu,
Nic nie widząc idzie dalej,
Mając oczy w bezustannym cieniu,
Nie widząc nic wcale
Zagrożony jest z każdej strony
Przez pułapki na niego czyhające.
Gdy obraz wroga w oczach mu się troi,
Ten człowiek bardzo się boi.
Ale ja nie...
Bo wiem, że gdy niedziela
Lub każdy inny dzień,
Mam swego przyjaciela,
Który prowadzi mnie daleko, hen!
Za rękę mnie trzyma
Abym nie potknęła się
Nawracać mnie zaczyna
Gdy nogi me w złą stronę ponoszą.
Boże, jak dobrze, że Cię mam!
Tak cieszę się bardzo,
Że przez życie nie muszę iść sam,
Że są tacy, co mną nie gardzą.
Ty jesteś moim pokarmem,
Jesteś moim napojem,
Jesteś mą drogą, gdy ciemność ogarnie
Świat i zasili niepokojem.
Jesteś moim życiem,
Nadzieją na przyszłe dni.
Tak wspaniałe jest z Tobą bycie.
Chcę za to podziękować Ci.
Wystarczy, że powiem dwa słowa:
"O Jezu" krótkie z ust mych wypłynie.
Rozjaśni się wnet moja głowa.
Z Tobą ma dusza nie zginie.
Dotknij moich oczu,
A opaska z nich zleci.
Promień w świetlistym warkoczu
W oczy mi zaświeci.
Dotknij moich rąk,
A spadną z nich kajdany.
Będę wolny od wszystkich mąk,
Będę kochany.
Dotknij moich ust,
A przemówią świętym słowem wszędzie.
Dotknij mojej duszy,
A wolną będzie.
A to już inny, nie będący modlitwą, bardzo moim zdaniem jednak pasujący do hasła "moralność", jaką głosi spirytyzm.
SERCE NA DŁONI
Dlaczego serce me samotne
Wciąż trzymam na dłoni?
Dlaczego oczy me markotne
Uciekają, ginąc w miłości toni?
Dlaczego nie potrafię skrzywdzić człowieka,
Wroga mam za przyjaciela?
Dlaczego tego, kto na moje potknięcie czeka
Mam za swego wielbiciela?
Dlaczego nie potrafię odwrócić się od innych,
Mimo, że krzywdzą mnie?
Dlaczego nie biorę do serca słów zimnych
I nigdy nie obrażam się?
Dlaczego me serce gorące tak
Uśmiecha się do całego świata?
Dlaczego obdarzam go sympatią, wszak
On mną pomiata?
Dlaczego w pierwszej minucie złości
Obrażam się, rzucam i płaczę,
A zaraz zapominam o całej przykrości?
Moje serce znów w miłości skacze.
Dlaczego życzę szczęścia wrogowi,
Rywalce oddaję chłopaka?
Dlaczego, choć zniszczyć mnie są gotowi,
Ja uśmiecham się do nich, jestem taka?
Dlaczego myślę, że jeśli
Ja mam na dłoni serce,
To wszyscy inni by wnieśli
Miłość, gdy ja jestem w rozterce?
Och, ja głupia, naiwna
Zbyt dobra jestem dla świata.
Ale nie potrafię inaczej...