Hansel pisze:Układ rąk, wyraźnie sugeruje napiętą między nimi niewidoczną nitkę. Obydwa zdjęcia opublikowano w fachowym czasopiśmie „Magie” nr 6/91, które wydaje Magische Zierkel von Deutschland od wielu dziesiątek lat.
To zdjęcie wcale nie dowodzi, że medium było oszustką. Np. kiedy badano je w Warszawie w pracowni Muzeum Przemysłu i Rolnictwa, robiono dokładne doświadczenia z użyciem fotografii, gdzie najpierw wykonano zdjęcia w czasie procesu psychokinezy, a potem
dla kontroli - robiono też fotografie z użyciem nici o różnej grubości, aby sprawdzić, czy w takich warunkach, w jakich przeprowadzono badanie, nici są widoczne na fotografiach. Jak wspomniałem, medium przeszło takie testy z pozytywnym werdyktem. Natomiast gdyby pokazać owe kontrolne fotografie, bez elementarnej znajomości warunków i celów, do których je zrobiono, można by traktować je jako dowód oszustwa.
Podejrzewam, że również w tym przypadku mogło tak być, co może sugerować choćby zamieszczona niżej fotka (wykonana z tym samym przyrządem, porównaj oba zdjęcia):
Poza tym przełom XIX i XX w. to nie były czasy, kiedy ktoś wchodził sobie znienacka z miniaparatem i robił foty telefonem komórkowym
. Jeśli są jakieś zarzuty związane z fotografiami, należy poprzeć je odniesieniem do konkretnego badania - rok, miejsce i źródło (możliwe, że to powyższe było prowadzone w Niemczech albo Anglii, i może opisane jest w którymś z roczników Journal of the Society for Psychical Research). Jeśli takie materiały mają dowodzić oszustwa, niech oskarżyciel sięgnie więc do źródeł i udowodni to powołując się na protokół lub sprawozdanie, a nie cytuje dziennikarskie interpretacje z czasopisma dla magików z lat 90-tych XX wieku
Wypowiedź Prusa o Tomczykównie: „W Paryżu widzieli doświadczenie z panną Tomczykówną pani Curie-Skłodowska, profesor Ch. Richet i doktor Maxwell. O posługiwaniu się nitkami, choćby kokonowymi, nie ma mowy: wykryłaby je fotografia, za pomocą której robiono pod tym względem sta-nowcze próby. Wreszcie – spostrzegliby to świadkowie”
Fragment jednego ze sprawozdań: "21 listopada 1909 roku w Pracowni Fizycznej Muzeum Przemysłu i Rolnictwa odbyło się drugie posiedzenie. Obecni byli: Julian Ochorowicz, Leopold Janikowski (sekretarz Muzeum Przemysłu i Rolnictwa), Stanisław Kalinowski, Piotr Lebiedziński, Józef Leski, Jan Sosnowski oraz Bohdan Zatorski.
Rozpoczęto od odczytania, sprawdzenia i przyjęcia protokołu po-przedniego posiedzenia. Następnie Lebiedziński przedstawił obecnym foto-grafie, które zrobił specjalnie w celu sprawdzenia stopnia widzialności na negatywach nitek, w takich warunkach, w jakich fotografowane było unoszenie się dzwonka na poprzednim posiedzeniu. „Zdjęcia,
jak objaśniał p. Lebiedziński, zostały dokonane przy wybuchu proszku błyskawicznego, jednym z aparatów stereoskopowych formatu 9/14 cm, użytym wówczas i z tejże odległości 2 m co i poprzednio. Ponieważ aparat posiada obiekty-wy o ogniskowej 90 m/m/, przeto, z danej odległości obraz otrzymuje się około 20 razy mniejszy od samego przedmiotu. Po obejrzeniu negatywów, przekonano się, że nawet nitka kokonowa (pomimo, że jej grubość nie przekraczała 1,50 mm, a obraz uległ ponadto jeszcze 20-krotnemu zmniejszeniu) jest widzialna na negatywie gołym okiem równie dobrze, jak o wiele grubsza, czarna nitka do szycia, gdy tymczasem na żadnym z negatywów, zdjętych d. 30 października, nitek nie widać, nawet przez lupę”
Jeszcze raz zachęcam do lektury książki i źródeł historycznych. Internet pełen jest pół-prawd i interpretacji domorosłych badaczy, którzy lubią dopasowywać materiały pod gotowe już opinie i oceny. To wszystko nie jest wcale takie proste.