Spirytyzm i archeologia

Wszystko o Spirytyzmie w Internecie: ciekawe strony, nagrania, linki do książek w wersji elektronicznej, informacje o ciekawych aukcjach.

Spirytyzm i archeologia

Postautor: Hansel » 26 lis 2015, 14:40

Wykopaliska na terenie opactwa Glastonbury prowadzone na początku XX wieku były szybkie i owocne. Odkopano wiele zapomnianych pozostałości średniowiecznej budowli. Jak się potem okazało, archeologowi, który kierował tymi pracami, pomagały duchy zmarłych mnichów, przekazujące informacje podczas seansów z użyciem pisma automatycznego.



Potężny zespół kościelno-klasztorny Glastonbury w hrabstwie Somerset powstał bardzo dawno temu. Dokładna data wybudowania pierwszego kościoła jest trudna do ustalenia. Z miejscem tym związane są lokalne podania o Józefie z Arymatei, który podobno był tutaj dwukrotnie: pierwszy raz – kiedy przywiózł maleńkie Dzieciątko Jezus, a drugi – gdy przybył tu już po śmierci Jezusa ze Świętym Graalem, czyli kielichem, z którego apostołowie pili wino podczas Ostatniej Wieczerzy. W XII wieku pojawiły się przekazy mówiące, że Glastonbury to rajska wyspa Avalon związana z legendami o królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu. Powiadano, że na terenie opactwa jest pochowany sam król Artur i jego żona, królowa Ginewra.

Oficjalna wersja głosi, iż tutejszy klasztor został założony w VIII wieku. Przez długi czas był nie tylko jednym z największych, ale i najbardziej wpływowych w całej Anglii. Niestety, w XVI wieku wspaniałe gotyckie budynki zostały zniszczone z rozkazu walczącego z katolicyzmem króla Henryka VIII. Ostatniego opata uśmiercono, a bogactwa klasztorne skonfiskowano. „Przez następne cztery wieki kamienne ruiny powoli tonęły w glinie i porastały zielskiem. W 1901 roku teren zakupił Kościół anglikański. Zatrudniono 43-letniego archeologa i architekta, Fredericka Bligha Bonda, którego zadaniem miało być odkopanie ruin opactwa. Bond uznawany był za jednego z najwybitniejszych angielskich znawców architektury gotyckiej i mistrza restauracji średniowiecznych budowli. Ale jego pracodawcy nie wiedzieli, że pasjonował się także parapsychologią” – pisze Reuben Stone, autor książki Niewyjaśnione zjawiska.

Duchy pokazują, gdzie kopać

Frederick Bligh Bond od 1888 r. pracował jako architekt w Bristolu. Czuwał nad konserwacją starych kościołów, projektował też nowe budynki, takie jak szkoły, ratusze i szpitale. Pociągały go modne u schyłku XIX stulecia nauki tajemne. Był członkiem wielu stowarzyszeń, m.in. loży masońskiej, Towarzystwa Teozoficznego, Towarzystwa Badań Parapsychicznych, Stowarzyszenia Różokrzyżowców oraz amerykańskiego Klubu Duchów. Kiedy Kościół anglikański zatrudnił go jako kierownika wykopalisk archeologicznych w Glastonbury, Bond zaczął podejrzewać, iż średniowieczny klasztor został zbudowany w oparciu o zasady gematrii, czyli mistycznej numerologii powiązanej z Kabałą. Ponieważ nie zachowały się żadne dokumenty z epoki na ten temat, wpadł więc na pomysł, by skontaktować się z duchami dawnych mieszkańców tego klasztoru w celu uzyskania szczegółowych informacji z przeszłości. Nie miał to być zwyczajny seans spirytystyczny z użyciem talerzyka z namalowanymi literami czy tabliczki „ouija”, ale nawiązanie więzi z zaświatami poprzez pismo automatyczne. Człowiekiem o niezwykłych zdolnościach w tym zakresie był emerytowany marynarz, kapitan John Allan Bartlett, cieszący się opinią doskonałego medium.

Pierwszy seans odbył się 7 listopada 1907 r. w biurze Bonda w Bristolu. Obaj panowie siedli przy stole. Bartlett trzymał ołówek nad kartką papieru, a Bond położył swoje palce na jego ręce. Pierwsza próba była nieudana, ale przy następnej ołówek „sam” zaczął rysować schemat jakiejś budowli. Mężczyźni uznali, że to musi być pierwotny plan opactwa Glastonbury. Potem na kartce, tuż za ołtarzem kościoła, został dorysowany jeszcze jeden prostokąt, a następnie pojawił się tekst w dziwnym, mało zrozumiałym języku, będącym mieszaniną łaciny i staroangielskiego. Duch, który posłużył się ołówkiem, przekazał, że ów prostokąt to nieistniejąca od dawna kaplica Edgara, której budowa została rozpoczęta przez przedostatniego opata Glastonbury, Ryszarda Beere’a, a dokończył ją ostatni opat, zamordowany przez Henryka VIII, Ryszard Whiting.

Okazało się, że Bond i Bartlett nawiązali kontakt z pozaziemskim bytem, który przedstawił się jako zakonnik Johannes Bryant. Wyjaśnił, że żył w latach 1497–1533. Był wykształconym w swej sztuce kamieniarzem i opiekunem kaplicy Edgara za panowania Henryka VII. Zmarły mnich poinformował, że kaplica miała nietypowo usytuowane wejście, umieszczone od strony wschodniej, co było niespotykane w średniowiecznej architekturze kościelnej. Zdradził, iż jej okna z błękitnego szkła również stanowiły rzadkość w tamtej epoce. Natomiast dach był pomalowany na złoto i purpurowo. Podczas kolejnych seansów zaczęli odzywać się inni zakonnicy, m.in. piwniczny Ambrosius, zegarmistrz Peter Lighfoot, a w końcu – sam opat Ryszard Beere. Cała grupa przedstawiała się jako „kampania z Avalon” oraz „strażnicy z drugiej strony”. Spod ołówka Bartletta wartko wypływały ich barwne opowieści. Co ciekawe, wypowiedzi poszczególnych osób były notowane przez medium różnymi charakterami pisma.

Prawda na seansie

Rady nieżyjących benedyktynów okazały się zdumiewająco trafne. Bond rozpoczął wykopaliska. Miał takie szczęście, że gdzie tylko jego robotnicy wbili łopatę, zaraz natrafiali na zapomniane ściany i mury. Odnaleziono nie tylko kaplicę Edgara oraz kawałki barwionych na niebiesko witraży, ale również wiązania dachowe z zachowanymi resztkami czerwonej i złotej farby oraz umieszczone od wschodu wejście, co potwierdzało opis kaplicy przekazany przez ducha Johannesa Bryanta. Odkryto też starą, północną część klasztoru, zegar, dzwonnicę, refektarz, kuchnię, sypialnię mnichów, piec do wypalania szkła i glinianych naczyń, a nawet sekretne przejście podziemne. Odkopano również dziwny grób, w którym znajdował się szkielet wysokiego, prawie dwumetrowego człowieka, a między jego nogami leżała czaszka należąca do kogoś innego.

O wyjaśnienie tajemnicy tego pochówku archeolog zapytał duchy. Te zaś wyjaśniły, że ogromny szkielet to doczesne szczątki mnicha Radulphusa, który przybył do Anglii po najeździe Normanów pod wodzą Wilhelma Zdobywcy. Radulphus był skarbnikiem normandzkiego opata Glastonbury, Thurstana. Zaś czaszka należała do walczącego z Normanami saksońskiego rycerza Eawulfa, władcy księstwa Edgarley. Podczas bitwy Eawulf zginął z ręki Radulphusa. Pochowano go na terenie klasztoru. Przypadek sprawił, że po latach Radulphus, który dożył sędziwego wieku 103 lat, został pogrzebany w tym samym miejscu, co jego wróg, a ich kości zmieszały się po śmierci. Później wyjaśniło się, iż w IX wieku, czyli w czasie najazdu Normanów, w Somerset faktycznie istniało księstwo Edgarley.

Sukcesy wykopaliskowe i rekonstrukcyjne Bonda były tak wielkie, że wkrótce mianowano go głównym architektem w diecezji. Z początku nie przyznawał się swoim pracodawcom, w jaki sposób zdobywa informacje, dzięki którym potrafi tak doskonale znajdować w ziemi ślady przeszłości. Ale w końcu nie wytrzymał. Nie umiał dłużej żyć z tym sekretem. Swoje doświadczenia spirytystyczne opisał w książce The Gates of Rememberance wydanej w 1918 roku. Wyznał, że osobiście nie wierzy, że „kompania z Avalon” to reinkarnacje duchów zakonników, ale że są to byty duchowe, które tylko przekazują wiedzę z jakiegoś zbiornika wiadomości wspólnego dla całej ludzkości, czegoś w rodzaju Kroniki Akaszy.

Kościół walczy z nekromancją

I wtedy wybuchł skandal! Hierarchowie Kościoła anglikańskiego byli oburzeni, że zatrudniony przez nich pracownik posługuje się „nekromancją”. Z początku tylko przydzielono mu szpiega, który miał go kontrolować i donosić o wszystkich jego poczynaniach władzom kościelnym. Potem odsunięto go od wykopalisk i skierowano do katalogowania wydobytych przedmiotów, a w końcu wyrzucono z pracy. W 1922 r. niemłody już architekt został bezrobotnym o zszarganej zawodowej opinii. Cztery lata później opuścił Anglię i popłynął do Nowego Jorku, gdzie przez pewien czas był honorowym prezesem Amerykańskiego Towarzystwa Badań Parapsychicznych. Publikował teksty na temat spirytyzmuw periodyku pt. „Survival”. Przeżył ciekawy epizod związany z działalnością w amerykańskim Kościele starokatolickim, w którym konsekrowano go nawet na biskupa. W 1935 r. wrócił do Anglii. Glastonbury do końca życia było jego największą fascynacją. Zmarł na zawał serca w 1945 r.

I chociaż ślady działalności Bonda na rzecz opactwa były sukcesywnie wymazywane przez Kościół anglikański, to jednak jego odkrycia związane z Glastonbury są niepodważalne. Jego postać stała się legendarna i weszła do kultury masowej. Jest bohaterem telewizyjnego filmu dokumentalnego pt. The Ghosts of Glastonbury z 2008 r. i sensacyjnej książki Deborah Crombie A Finer End. Natomiast Glastonbury to cel pielgrzymek wielu osób z całego świata zainteresowanych archeologią i parapsychologią. Brytyjczycy twierdzą, że także i dzisiaj nie brakuje tam cudów i duchów, tylko nie każdy jest w stanie je dostrzec.



Alicja Łukawska



Podczas pisania korzystałam m.in. z:

Stone Reuben, Niewyjaśnione zjawiska, Katowice 2001

Stuart Gordon, Encyklopedia zjawisk paranormalnych, Warszawa 1995



Parapsycholodzy wśród wykopalisk

Już w XIX wieku archeolodzy zaczęli wspomagać się w swej pracy metodami parapsychologicznymi. Pionierami w tej dziedzinie było małżeństwo Augustus i Alice Dixon Le Plongeon. On to ekscentryczny francuski odkrywca, podróżnik, antykwariusz, członek masonerii i fotograf. Ona – o kilkadziesiąt lat młodsza angielska podróżniczka i fotografka, zaprzyjaźniona z Annie Besant z Towarzystwa Teozoficznego.

Razem badali pozostałości prekolumbijskich budowli Majów na Jukatanie w Meksyku. Wierzyli, że Majowie mieli kontakt zarówno z legendarną Atlantydą, jak i starożytnym Egiptem. Alice posiadała duże zdolności medialne. Potrafiła wchodzić w medytacyjny trans, podczas którego widziała rzeczy niewidzialne dla innych. Dzięki jej wizjom Augustus Le Plongeon odnalazł rzeźby z epoki Majów z Chichén Itzá eksponowane obecnie w muzeum w mieście Merida na Jukatanie.

Kolejny archeolog a jednocześnie ekstrasens to Amerykanin George B. McMullen, który posługiwał się zdalnym widzeniem. Potrafił zajrzeć w przeszłość, badając wykopane obiekty przy pomocy psychometrii. Z ogromną dokładnością umiał określić miejsca, w których trzeba kopać. Na wykopaliskach przychodziły do niego obrazy z przeszłości. W ten sposób znalazł m.in. ślady dawnego „długiego domu”, w którym mieszkali Indianie ze szczepu Irokezów.

Wiele szumu w mediach wywołał przypadek niezależnego amerykańskiego geologa i archeologa Jeffreya Goodmana. W 1971 r. był on studentem uniwersytetu w Flagstaff w Arizonie. Wtedy też miał wieszczy sen. Ujrzał w nim prehistoryczną osadę w Stanach Zjednoczonych. Nawiązał kontakt z jasnowidzem Aronem Abrahamsenem, który dokładnie określił miejsce, gdzie należy szukać wyśnionej osady. Abrahamsen zidentyfikował też przedmioty wytworzone przez ludzi, znajdujące się na głębokości 17 metrów i określił rodzaj występujących tam skał. Goodman poinformował o tym archeologów, ale nikt mu nie uwierzył. Zaczął więc sam kopać we wskazanym miejscu i jego sen się potwierdził. Jednocześnie okazało się, że najstarsze ślady człowieka w Ameryce Północnej pochodzą sprzed stu tysięcy lat, czyli są o około 70 tysięcy lat starsze, niż zakładają oficjalne źródła naukowe. Z kolei amerykańska uczona Karen A. B. Hunt w 1981 r. dokonała odkryć archeologicznych w miejscowości Point Cook położonej niedaleko Melbourne w Australii posługując się różdżką radiestezyjną. Udało się jej znaleźć ślady domów mieszkalnych, wiatraka, płotów i bram. Także najsłynniejszy polski jasnowidz, Stefan Ossowiecki, w okresie międzywojennym współpracował z archeologami prowadzącymi wykopaliska w Biskupinie i przy pomocy psychometrii badał wykopane przedmioty.

http://www.wykop.pl/ramka/1111055/spiry ... cheologia/
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Awatar użytkownika
Hansel
 
Posty: 3754
Rejestracja: 13 gru 2014, 17:26

Re: Spirytyzm i archeologia

Postautor: Achill » 26 lis 2015, 15:14

wielu archeologów ma zmysł do znajdowania miejsc na wykopaliska. U podstawy tego zmysłu stoi bardzo zawiła wiedza łączaca w sobie elementy z dziedzin takich jak etnografia, inżynieria, historia, językoznawstwo, geologia, fizyka, chemia a nawet biologia (zwłaszcza dotycząca roślinności - jej rozłożenie i typ może być pomocne przy określaniu miejsca)
Przedstawione przykłady dowodzą conajwyżej ewentualnie drobnych podszeptów. Nie wskazano tu jednak na iterpretację zastosowania nieznanego narzędzia, które póxniej znalazło potwierdzenie np w źródłach pisanych, albo malowidłach. To były tylko odnalezione stanowiska.
Tłumić potrzeby pospolite (...) materialne; stwarzać potrzeby intelektualne i podniosłe. Zmagać się, walczyć (...) za postęp ludzi i światów.(...) Kochać prawdę i sprawiedliwość (...) miłosierdzie, życzliwość, oto tajemnica szczęścia (...) oto obowiązek
Awatar użytkownika
Achill
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 1177
Rejestracja: 29 sie 2014, 10:57


Wróć do Spirytyzm w Internecie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości