Otóż przed chwilą się pomodliłem. Odmówiłem "Ojcze Nasz".
Gdy chciałem pomodlić się do anioła stróża, zacząłem improwizować. Można rzec że wystawiłem anioła stróża na próbę, wiem że postąpiłem źle
Ale co się stało konkretnie? Poczułem smutek, żal w klatce piersiowej po pewnych depresyjnych słowach które wypowiedziałem.
Po chwili się "zreflektowałem", i po wypowiedzeniu pewnych słów, można rzec "obietnicy", poczułem radość, ulgę.
Najwyraźniej u mnie komunikacja z aniołem stróżem zachodzi na poziomie "serca".
Już nie wierzę że istnieje anioł stróż, ale po prostu wiem. Można rzec że doświadczyłem jego (jej?) obecności.
Tego co konkretnie powiedziałem nie ujawnię...