konrad pisze:Problemem nie jest chyba to, że ludzie wróżą z kart, ale to że znajdują się takie osoby, które potrzebują wróżb, bo nie są w stanie pokierować samodzielnie swoim życiem.
Myślę, że takich osób jest sporo, Konradzie. Każdy z nas kiedyś się zagubił, zaplątał w gąszczu problemów i niepowodzeń. W takich sytuacjach ludzie potrzebują otuchy, szukają wskazówki, która pozwoliłaby im odzyskać kontrolę nad życiem - jedni się mobilizują w obrębie własnego jestestwa, inni szukają pomocy u psychologa, a jeszcze inni idą do wróżki. I dopóki im to w jakiś dziwaczny sposób pomaga, dlaczego mieliby tego nie robić?
Problem pojawia się w momencie, gdy wróżbita? wróż? (niepotrzebne skreślić ) zapomina o odpowiedzialności, jaka na nim ciąży i kieruje podświadomość delikwenta w potrzebie na złe tory. Czasem jedno źle dobrane słowo potrafi zniszczyć człowieka zamiast mu pomóc.
Tak, czy siak osobiście podchodzę do tematu bardzo sceptycznie. Kiedyś poszłam do wróżki w celach poznawczych.... chciałam zobaczyć, czy podczas seansu "coś" wyczuję - cokolwiek by to miało być , gdyż przeszło mi przez myśl, że w niektórych przypadkach (i mocno podkreślam "w niektórych") wróżbita może być kierowany przez Duchy Wyższe w celu pokazania zagubionej kreaturze właściwej drogi. Ale to chyba nie był mój przypadek
Obserwator pisze:Piszę o tym wszystkim nie po to, aby wdawać się w polemikę o polemikach, tylko po to, aby ci powiedzieć, że również ja znam te metody i dawno od nich odszedłem, bo nie tędy droga, aby kogokolwiek przekonać o czymkolwiek.
Dobra metoda nie jest zła A tak swoją drogą, to po co kogokolwiek o czymkolwiek przekonywać? W dyskusji liczy się chęć poznania innnego punktu widzenia, a nie wewnętrzny imperatyw przeforsowania własnej wizji